Gdzie są Twoje szklane domy?

1Nawet góry przeminą (2015, reż. Jia Zhangke)

Nawet góry przeminą
Chiny, Francja, Japonia 2015
reż. Jia Zhangke
scen. Jia Zhangke
zdj. Yu Lik-Wai
wyst. Zhao Tao, Zhang Yi, Liang Jingdong,
Sylvia Chang, Dong Zijian

W Nawet góry przeminą, najnowszym filmie Jia Zhangke, dochodzi do przewrotnego rozliczenia z pokłosiem transformacji Państwa Środka. Każdy staje przed pytaniem: „czy postęp potrafi jeszcze nadążyć za potrzebami naszego ducha?”.

Jest 31 grudnia 1999 roku. To wyjątkowy dzień, rozciągnięty pomiędzy zmierzchem cesarstwa a jego ścisłym zaprzeczeniem, pomiędzy otchłanią komunizmu a progiem nowej ery. Wkraczające hucznie w nowe tysiąclecie postmaoistowskie Chiny rozpływają się w powietrzu; znikają niczym cień uciekający poza krawędź ekranu. Katalog nowych wyzwań, które stawia pogoń za odbudową potęgi Chin na przestrzeni ćwierć wieku, daje świadectwo upokorzeń i dramatycznych przewrotów w życiu trójki przyjaciół: górnika Liangzi, inwestora Zhanga i obiektu ich westchnień Tao. Po wrzących zalotach dziewczyna postanawia wybrać furtkę stabilizacji. Owocem jej krótkotrwałego związku z miejscowym finansistą jest syn – Dollar. Począwszy od tego punktu wyjściowego w Nawet góry przeminą rozgrywa się gra analogiczna (konsekwentnie rozłożona na kilku płaszczyznach czasowych) do tej, którą zastosował Richard Linklater w Boyhood (2014), tyle że zamiast amerykańskich przedmieść planszę stanowi Państwo Środka.

Aż nie chce się wierzyć, że film Zhangke ewoluuje równie szybko, jak życie jego stroskanych bohaterów. Dokumentalistyczna estetyka i futurystyczna poetyka przenikają się, naświetlając się nawzajem. W Nawet góry przeminą globalizacja wznosi się na kłamstwie, dopuszczanym w dobrej wierze. Ale specyficzna to wiara, zważywszy na dokonujące się na naszych oczach przełomy. Partia porywa wyobraźnię narodu wielkimi projektami, jednakże uwikłana w zachodni konsumpcjonizm raz po raz spogląda przez ramię za postulatami Dialogów Konfucjańskich. Ktoś w tle kaja się przed gipsowym obliczem Buddy, ktoś wznosi modły za zmarłą duszę, ktoś na wzór tajemniczej postaci z Dekalogu Kieślowskiego przemyka przez bure kadry z halabardą w dłoni. Jest w obrazie Zhangke scena, która na tle sylwetek strzelistych blokowisk ukazuje tamtejszy pochówek. Nim jednak zawartość skromnej urny zostanie rozsypana na cztery strony świata, z gardeł żałobników wydobędzie się donośny lament, zostaną zapalone kadzidła, rodzina pokornie upadnie na kolana. Widać, jak postęp zmienia bieg rzek, przesuwa tytułowe góry, jednak pewnych sfer nigdy nie naznaczy.

2Nawet góry przeminą (2015, reż. Jia Zhangke)

Bohaterowie kreują świat oraz swoje życie, któremu następnie nie potrafią sprostać. A może właśnie odwrotnie – może to nowoczesność nie potrafi nadążyć za potrzebami ducha? Kurz nie zdążył opaść po wydarzeniach na placu Tiananmen, a kapitał zaczyna tworzyć nowe podziały – klasowe, płciowe, rasowe, geopolityczne. No i w końcu te międzyludzkie. Urynkowienie życia rodzinnego sprawia, że więzi regulowane niegdyś przez kulturowe powinności pękają w tym świecie niczym mydlana bańka; coraz trudniej o zrozumienie, a potrzeba bliskości wyraża się poprzez kilka zdawkowych kliknięć na smartfonie. Wschodzący kapitalizm to motor wielkomiejskiej kultury masowej z utowarowieniem klasycznych ideałów. To Zhang, zapewne dzięki swej pozycji, wygrywa sprawę o opiekę nad synem. „U taty będzie ci lepiej. Mama na nic ci się nie przyda” – stwierdza Tao i nader pospiesznie usuwa się w cień. Kobieta nie żywi nadziei. Los – a raczej wolny rynek – skazuje jej szczęście na banicję.

Entuzjastyczny pościg za pozostającym poza linią horyzontu Zachodem trwa. W pewnym momencie jednak coś pęka, łańcuch w kapitalistycznym tandemie się zrywa, a w Dollarze rodzi się świadomość powrotu na łono tradycji. Mija sporo lat od wyjazdu, a mimo to odżywają wspomnienia i słowa matki: „Dom to miejsce, do którego człowiek powinien zawsze móc wrócić”. Ciekawe, iż tęsknota za własną tożsamością wzmaga się podczas pobytu w Australii – w mekce swobody, rozwoju i perspektyw, do których tak usilnie dążyli bohaterowie. Jej synonim stanowi apartament, w którym na dobre osiedli. Wewnątrz nowoczesny design, zapierający dech w piersiach widok na ocean. Chciałoby się rzec: perfekcja w czystej postaci. Jednakże tych kilka luksusowych gratów wywołuje zaledwie kruchą namiastkę szczęścia. Są one niczym szklane domy, których puste, sterylne, wnętrza zdają się być symbolem życiowych rozczarowań. Kiedy Dollar wypowiada ojcu posłuszeństwo, na jego ustach zdają malować się słowa – „Gdzie są teraz Twoje szklane domy?”.

Los bohaterów Nawet góry przeminą nie jest płynny, a przeznaczenie nie leży w rękach ludzi. Jego protagoniści to samoistnie rzucone na wiatr marionetki. Na ich twarzach dzieje się coś niepokojącego; poprzez ich zastanawiający grymas autor Martwej natury niejako oswaja nas ze specyfiką zachłyśniętych transformacją Chin. Tym samym kino według Jia Zhangke zniewala, magnetyzuje, a zarazem drażni – nosi znamiona socjalistycznego kuglarstwa – ale nikogo nie pozostawia obojętnym. Reżyser konsekwentnie robi swoje. Uchyla przed nami zakazane wrota, aby ukradkiem móc spojrzeć na tą ludzką twarz wzrostu Dalekiego Wschodu. Chin nieprzystępnych dla zachodniego turysty, rozdartych między bogactwem tradycji a balastem dyrektyw ciągłych przemian. Nawet góry przeminą powala odwagą mówienia wprost, od siebie. O sprawach, które w tym rejonie świata poddaje się zwykle wewnętrznej cenzurze.

Mateusz Demski