Vampire The Masquerade: Redemption (2000, Nihilistic Software)
Jakiś czas temu świat opanowała moda na wampiry. Szał ten zapoczątkowały wprawdzie wątpliwej jakości książki i filmy z serii Zmierzch, jednak po drodze powstało wiele świetnych produkcji, takich jak serial Czysta krew (2008-2014) czy filmy 30 dni mroku (2007) i Pozwól mi wejść (2010). Cały ten wampiryczny ambaras jakimś cudem ominął branżę gier wideo szerokim łukiem. Na szczęście, przez lata doczekaliśmy się mnóstwa świetnych wampirycznych produkcji, a najlepsze z nich (subiektywnym okiem autora) przedstawia poniższy tekst.
Wampir był obecny w grach wideo od dłuższego czasu, jednak zazwyczaj pełnił on rolę głównego antagonisty bądź podrzędnego przeciwnika. Opisywane dzisiaj gry łączy fakt, że wchodzimy w nich w skórę krwiopijcy i kierujemy jego poczynaniami podczas naszej wirtualnej przygody. A że nie taki diabeł straszny jak go malują, wcale nie będziemy zmuszani do mordowania całych wiosek pełnych niewinnych ludzi i kąpania się w ich krwi. W każdym razie nie zawsze.
Wampiry kontra naziści
Bloodrayne (2003, Terminal Reality)
Seria BloodRayne, zapoczątkowana w 2002 roku przez studio Terminal Reality, jest znana przede wszystkim dzięki jej głównej bohaterce. Trudno odmówić Rayne, bo tak owa heroina ma na imię, uroku i poczucia humoru, które dodatkowo podkreśla, momentami przesadny, seksapil. Każdy gracz, który miał przyjemność wskoczyć w buty seksownej pół-wampirzycy wie o czym mowa. Pierwsza część gry (bo o drugiej szkoda gadać) broni się jednak nie tylko wyzywającą bohaterką, ale także fabułą i, co najważniejsze, rozgrywką.
II wojna światowa. Sekretna organizacja, Brimstone Society, wysyła tajną agentkę Rayne na wybrzeże Argentyny, gdzie okultystyczna dywizja SS jest o krok od odkrycia kryształowej czaszki Beliara – potężnego magicznego artefaktu, który mógłby stać się hitlerowską Wunderwaffe. Dhampirzyca (tak gra fachowo opisuje pół-wampiry) ma za zadanie wykończyć oficerów dywizji i przechwycić czaszkę. Jak to w grach bywa, nie wszystko idzie według planu i do rozgrywki między Rayne a nazistami wkraczają także tajemniczy nieumarli, którzy przez wieki czyhali we wnętrzu ziemi i wewnętrzna konspiracja SS, które okazuje się niekoniecznie wierne Hitlerowi. Oprócz Argentyny odwiedzimy także bagna Luizjany oraz ruiny średniowiecznego, niemieckiego zamczyska. Szczegóły fabularne tych lokacji pozostawiam do odkrycia na własną rękę, ponieważ fabuła, mimo pozornej prostoty, naprawdę wciąga i zaskakuje.
Równie udana jest także warstwa gameplay’owa gry. Bohaterka wyposażona jest w dwa ostrza przytwierdzone do przedramion oraz niesamowity talent akrobatyczny. Takie połączenie owocuje hektolitrami posoki wylewającymi się z monitora. Rayne tnie, sieka i rozczłonkowuje nazistów z iście taneczną gracją. Nie omieszka przy tym rzucić kilku kąśliwych komentarzy opisujących sytuację na ekranie. System walki wręcz jest łatwy do opanowania, a mnogość kombinacji ciosów i akrobacji sprawia, że trudno się nim znudzić nawet po kilku godzinach rozgrywki. Do dyspozycji bohaterki oddano także cały wachlarz broni palnej i materiałów wybuchowych z epoki. Nie zabrakło tutaj takich gwiazd jak Mauser czy Panzerfaust. Wciąż mało? Możemy więc użyć kilku „wampirzych zmysłów”, które znacząco zmieniają postrzeganie świata gry. Mamy tutaj termowizję, znany z serii Max Payne czy filmów rodzeństwa Wachowskich bullet time, a także tryb krwawej furii. Szczególnie ciekawy jest ten ostatni, gdyż znacząco zwiększa on zdolności bojowe naszej bohaterki. Podsumowując, jest szybko, krwawo i ciekawie.
Bloodrayne (2003, Terminal Reality)
BloodRayne nie jest może najbardziej ambitną z gier o wampirach, ale zdecydowanie jedną z najprzyjemniejszych, jeśli chodzi o czysty gameplay. Przygody panny Rayne są lekkie, łatwe i, jeśli lubimy przesadną brutalność i niewyszukane żarciki, przyjemne. Wielkim plusem jest także umiejscowienie akcji w czasie II wojny światowej. Taka oprawa pozytywnie wpłynął na klimat, którego kolejne części cyklu są kompletnie pozbawione.
Połączenie Stokera i Tolkiena
Legacy of Kain: Blood Omen 2 (2002, Crystal Dynamics)
Co otrzymamy gdy zechcemy zmieszać epicki świat fantasy z mroczną tematyką wampirów, a do tego dorzucimy odrobinę manipulacji czasem i rozterek filozoficznych? Sagę Legacy of Kain. Ta obszerna, bo składająca się aż z pięciu gier, przygoda to niezbity dowód na to, jak ambitne mogą być gry wampiryczne. W skład serii wchodzą dwie dylogie – Blood Omen (1997, 2002) i Soul Reaver (1999, 2001), a także ostatnia, podsumowująca całość gra Defiance (2003).
W obu częściach Blood Omen graczom przyjdzie kontrolować Kaina, potężnego wampira, który najpierw zajął się sprawą zemsty na tych, którzy uczynili go tym, czym jest, a następnie postanowił podbić mityczną krainę Nosgoth – miejsce akcji serii. Kain może wydawać typowym antybohaterem. Jest przesadnie ambitny, arogancki oraz brutalny w słowach i czynach. Ponadto nieobce mu są pojęcia zdrady, oszustwa i okrucieństwa. Czas jednak pokazuje, że pod przykrywką żądnego krwi (dosłownie) potwora, Kain jest tak naprawdę jednostką niezwykle zdeterminowaną i zdyscyplinowaną, jeśli chodzi o przyświecający mu cel – ocalenie Nosgoth i własnej udręczonej duszy. Wampir nie spocznie, dopóki nie uda mu się tego dokonać. Choćby po tysiącach trupów.
Soul Reaver z kolei przedstawia losy Raziela, byłego podkomendnego Kaina, który zdradzony i zostawiony na pewną śmierć, przechodzi niezwykłą metamorfozę. Konający Raziel, z pomocą istoty znanej fanom cyklu jako Starszy Bóg, staje się pożerającym dusze demonem, tytułowym Kosiarzem Dusz (tłumaczenie własne). Od tej pory zemsta na Kainie i całym wampirzym gatunku będzie głównym motorem napędowym jego działań. Przynajmniej dopóki nie odkryje prawdy stojącej za czynami swego nemezis, własnej przeszłości i tożsamości prawdziwego wroga.
Fabuła Legacy of Kain jest jedną, ciągłą historią, która coraz bardziej komplikuje się i zagęszcza w czasie trwania obydwu dylogii, by dotrzeć do zaskakującego i fenomenalnego finału w ostatniej części sagi, Defiance, w której przyjdzie nam pokierować zarówno Razielem i Kainem. Warto dodać, że fabuła gry osadzona jest w kilkunastu różnych okresach historii Nosgoth, często oddzielonych od siebie setkami lat, do których bohaterowie docierają w iście Nolanowski sposób – za pomocą różnorakich form podróży w czasie i przestrzeni.
Jeśli chodzi o gameplay, to większość gier zachowuje formułę action-adventure. Mamy tu do czynienia z połączeniem zaawansowanego systemu walki, w którym wykorzystujemy różne typy broni białej i magicznej oraz eksploracji NosgothZetkniemy się tutaj z wymagającymi elementami platformowymi, a gdzieniegdzie możemy trafić na niełatwe zagadki logiczne i przestrzenne. Jedynym odstępstwem od normy jest najstarsza odsłona serii, Blood Omen, która jest action-RPG z kamerą z lotu ptaka.
Legacy of Kain: Soul Reaver (1999, Crystal Dynamics)
Jeśli szukacie ambitnej i wymagającej zarówno fabularnie, jak i pod względem rozgrywki wampirzej przygody, to seria Legacy of Kain jest strzałem w dziesiątkę. Niezapomniane postaci i dialogi, krajobrazy fantastycznego Nosgoth i filozoficzne drugie dno każdej z odsłon gry to prawdziwa gratka dla wszystkich entuzjastów cyfrowych krwiopijców.
Witajcie w Kalifornii
Vampire The Masquerade: Bloodlines (2004, Troika Games)
Ostatnią z opisywanych pozycji jest prawdziwa legenda wśród fanów wampirów i gier wideo. Chodzi o grę Vampire The Masquerade: Bloodlines wydaną w 2004 roku przez Troika Games. Bloodlines to RPG akcji z widokiem z trzeciej osoby, którego zasady i mechanika oparte są na papierowym wydaniu Vampire: The Masquerade, legendarnego systemu będącego integralną częścią World of Darkness autorstwa firmy White Wolf.
W grze przyjdzie nam się wcielić w młodego wampira, który dopiero co został przemieniony, a już musi walczyć o życie w pełnym niebezpieczeństw Świecie Mroku. Na samym początku przyjdzie nam, wedle wszelkich prawideł gier RPG, stworzyć naszego bohatera. Określamy jego klan, mając do dyspozycji siedem zróżnicowanych wampirzych rodzin (warto zaznaczyć, że rozgrywka w przypadku niektórych z nich DIAMETRALNIE różni się od reszty), płeć, umiejętności i talenty. Zaraz potem zostajemy rzuceni w wir wydarzeń.
W Bloodlines przyjdzie nam przemierzać ulice współczesnego Los Angeles i jego okolic. Jako nieopierzony krwiopijca, z początku będziemy wampirem na posyłki naszych potężniejszych pobratymców, jednak z czasem odkryjemy, że nie wszystko jest w porządku w nieumarłej Kalifornii. Okazuje się bowiem, że do miasta zawitał starożytny sarkofag, który prawdopodobnie jest domem Antediluviana – jednego z praojców całego wampirzego gatunku. Jeśli ten staruszek wybudzi się z trwającego kilka mileniów letargu, w szaleńczym głodzie zacznie zabijać wszystko na swej drodze, zarówno ludzi jak i nieumarłych. Nastąpi Gehenna, wampirzy odpowiednik Apokalipsy. Los świata, po raz kolejny, spoczywa w rękach gracza.
Największą siłą Vampire The Masquerade: Bloodlines jest niewątpliwie klimat. Budowany fenomenalną muzyką, projektami lokacji, a także postaciami, jakie spotykamy na swej drodze. Każdy kto pamięta chociażby Jeanette, może poświadczyć, że Bloodlines może poszczycić się jedynymi z najbardziej spójnych i dobrze napisanych postaci pobocznych w historii gatunku.
Vampire The Masquerade: Bloodlines (2004, Troika Games)
Także graficznie Vampire The Masquerade: Bloodlines nie zawodzi. Gra była drugą po Half-Life 2 produkcją wykorzystującą silnik Source, który w 2004 roku był wyznacznikiem jakości, jeśli chodzi o stronę wizualną. Niestety, mimo niewątpliwie epickiego charakteru rozgrywki, gra nie jest pozbawiona wad. Najgorsze były dziesiątki mniejszych lub większych błędów, które dręczyły Bloodlines zaraz po premierze. Na szczęście do dnia dzisiejszego niemal wszystkie z nich zostały naprawione mniej lub bardziej oficjalnymi łatkami, więc nie będą one stanowić problemu dla tych, którzy w Wampira jeszcze nie grali.
Dla każdego coś martwego
Choć zaprezentowałem jedne z najjaśniejszych momentów gamingowego wampiryzmu, to warto nadmienić, że biblioteka tytułów, w których przyjdzie się graczom wcielić w krwiopijcę jest naprawdę rozległa. Seria Castlevania, która liczy sobie już kilkanaście odsłon czy tytuły pokroju Nosferatu: Wrath of Malachi, Darkwatch i Dracula to tylko kilka przykładów z pokaźnego zbioru gier, których nie sposób było opisać w powyższym tekście. Jednak te pozycje, które się w nim znalazły, są wyjątkowe zarówno pod względem jakości, jak i szerokości spektrum oczekiwań graczy, które pokrywają. Chcecie lekkiej i niezobowiązującej rozrywki? Spróbujcie Bloodrayne. Szukacie zachwycającej fabuły i znakomitego świata przedstawionego? Legacy of Kain nada się idealnie. Zależy wam na prawdziwie wciągającej przygodzie, w której decydujecie nie tylko o swojej postaci, ale też o losach świata? Vampire The Masquerade: Bloodlines was nie rozczaruje.
Wojciech Nowak