Niekończąca się opowieść

201913468_1_RWD_1380Midnight Traveler (2019, reż. Hassan Fazili)

Berlinale od lat utrwala swoją pozycję jako festiwal kina zaangażowanego politycznie. Do pozakonkursowej sekcji Panorama – która w tym roku obchodziła swoje czterdziestolecie – wybierane są filmy niepokorne, niekonwencjonalne, z pewnym rysem szaleństwa. W tegorocznej edycji znalazł się w niej dokument afgańskiego twórcy Hassana Fazili „Midnight Traveler”. Opowieść o rodzinie uchodźców zapewne nie mogłaby liczyć na dystrybucję w Polsce. Niemiecka publiczność, przyzwyczajona do zgoła innej polityki migracyjnej, wypełniła salę po brzegi.

W 2014 roku Hassan Fazili nakręcił krótkometrażowy film dokumentalny „Peace in Afganistan”. Przedstawił w nim losy członka fundamentalistycznego ugrupowania Talibów, który zrezygnował z terrorystycznych działań i opowiedział się za pokojem. Po projekcji filmu w afgańskiej telewizji, Talibowie zabili protagonistę dokumentu i wydali wyrok śmierci na reżysera. Wtedy też Hassan Fazili zdecydował się na opuszczenie Afganistanu wraz z rodziną. Ponieważ nie otrzymali azylu od żadnego z państw ościennych, ostatecznie byli zmuszeni do wybrania szlaku przemytniczego, prowadzącego do Europy. Ich wędrówka trwała trzy lata. Przez cały ten czas, reżyser, jego żona Fatima oraz starsza córka Nargis dokumentowali swoją tułaczkę za pomocą trzech telefonów komórkowych Samsung.

Filmy dokumentalne często bolą. „Midnight Traveler” boli jednak szczególnie, ponieważ – pewnie trochę nieświadomie – staje się europejskim wyrzutem sumienia. Kiedyś na pierwszych stronach gazet był Afganistan, teraz jest Syria. Kiedyś mówiono o Talibach, teraz o ISIS. Papier przyjmie wszystko, ale też – niestety – szybko się nudzi. Mało która gazeta relacjonuje konflikty zbrojne dłużej niż parę miesięcy. Zwłaszcza jeśli „nasi chłopcy” opuszczają spalone, pogrążone nieustannie w wojnie ziemie. Bez relacji medialnej nietrudno o zepchnięcie do podświadomości odległych krain, w których toczą się walki nie do końca zrozumiałe dla europejskiej mentalności. Fakty jednak są zatrważające – wojna w Afganistanie, rozpoczęta w 2001 roku, jest najdłużej trwającym konfliktem zbrojnym od czasów wojny w Wietnamie. Każdego roku traci w niej życie około czterech tysięcy cywilów, a liczba ta ciągle rośnie. Talibowie, pomimo utraty władzy, w dalszym ciągu prowadzą walki partyzanckie na terenach, które kontrolują. Nie można rozmawiać o „Midnight Traveler”, nie mając tych informacji z tyłu głowy. Nie można, ponieważ nie zrozumie się desperackiego położenia rodziny Fazili i konieczności ich morderczej wędrówki w kierunku Niemiec. Scena, w której Nargis tańczy radośnie w bałkańskim obozie dla uchodźców do muzyki Michaela Jacksona – podśpiewując „All I want to say is that they don’t really care about us” – wybrzmiewa ze zdwojoną siłą.

MidnightTravelerMidnight Traveler (2019, reż. Hassan Fazili)

Nie znaczy to jednak, że film ten pozbawiony jest walorów artystycznych. Wręcz przeciwnie – widać w nim wprawną, reżyserką rękę Hassana oraz jego żony, która również należy do środowiska filmowego. Kamera niejednokrotnie zatrzymuje się na rozwianych włosach córek, podgląda naburmuszoną, zazdrosną Fatimę, kadruje wschody i zachody słońca. Trzymając w rękach telefon, Hassan wie, jakie wrażenie zrobi ujęcie lecącego klucza ptaków, które filmuje poprzez drut kolczasty. W „Midnight Traveler” wprost zresztą przyznaje się do dylematów etycznych, które nieuchronnie muszą się pojawić, kiedy podmiotem dokumentu czyni się swoją rodzinę, a przedmiotem – drogę ku niepewnej przyszłości. Autotematyczne wkręty wyróżniają ten film na tle innych, również relacjonujących losy uchodźców. W jednej scenie znika najmłodsza córka Hassana – Zahra. Mężczyzna zaczyna jej gorączkowo szukać. Kamera zatrzymuje się na skraju lasu i słychać wypowiadane przez niego na głos pytania, które każdy na widowni sobie zadawał: czy nie byłoby to wielką korzyścią dla filmu, gdyby podczas poszukiwań reżyser natknął się na martwe ciało swojej córeczki? Czy nie byłby to idealny punkt kulminacyjny? Hassan przestraszył się tych myśli. Ja również.

W drodze do Niemiec obserwacji poddawane są przystanki rodziny w kolejnych, bałkańskich obozach dla uchodźców. Różnica między jednym a drugim polega na tym, że tam pluskwy gryzły w pokoju, tu nie gryzą. Tam bili na ulicach, tu jakby spokojniej. Ale to dalej nie jest dom. Tylko co to słowo ma oznaczać? Miejsce, z którego wyrastamy, czy to, w które chcemy na stałe wrosnąć? Okazuje się, że jedyną formą ratunku przed bezdomnością jest konsekwentnie realizowany przez trzy lata film dokumentalny. Czy sztuka zbawia? W tym wypadku absolutnie nie. Natomiast niezaprzeczalnie normalizuje cierpienie. Nawet w przypadku dokumentu, którego bohaterami są twórcy.

Barbara Marmuszewska

Midnight Traveler
USA 2019, 90′
reż. Hassan Fazili, scen. Emelie Coleman Mahdavian, zdj. Hassan Fazili, prod. Old Chilly Pictures, wyst. Hassan Fazili, Nargis Fazili, Zahra Fazili, Fatima Hossaini