Shanghai on/off screen. No. 89 Shimen Road Shu Haolun

Flaga_polska flaga-wielkiej-brytanii

20141001_172852[1]Szanghaj. Foto: Maja Korbecka

Szanghaj jest często postrzegany jako spełnienie orientalistycznych marzeń o bogatej i zdegenerowanej metropolii Wschodu. Jaki jest efekt zderzenia rzeczywistego miasta z jego wyobrażeniem ekranowym? Jak wskazuje Harry H. Kuoshu w swojej książce Metro Movies. Cinematic Urbanism in Post-Mao China, filmy skupiające uwagę na przestrzeni miejskiej to zjawisko ostatnich 20 lat. Jak wygląda Szanghaj z perspektywy reżysera, który w nim dorastał?

„Perła Orientu”

Szanghaj jest jednym z niewielu chińskich miast, które posiadają swój charakterystyczny, filmowy wizerunek. Na przełomie XIX i XX wieku ta szybko rozwijająca się pod względem gospodarczym aglomeracja, ugruntowała sobie pozycję międzynarodowego centrum handlu, w którym – dzięki wymianie kulturowej z Europą – narodziła się i rozwijała kinematografia Państwa Środka. Przed przeprowadzką do Szanghaju miesiąc temu zdałam sobie sprawę, że mam na temat tego miasta pewne określone wyobrażenia. Niejasny obraz nowoczesnych wieżowców i tłumu ludzi został zdominowany przez bardziej nostalgiczną wizję z lat 20. lub okresu II wojny światowej i okupacji japońskiej.

01No. 89 Shimen Road (2010, rez. Shu Haolun)

Skąd się pojawiło? Czy filmowy Szanghaj to zawsze wehikuł czasu, który przenosi widzów wprost w środek kolejnej melodramatycznej historii miłosnej z wojną w tle? Ostrożnie pożądanie (reż. Ang Lee, 2007) czy Szanghajska Triada (reż. Zhang Yimou, 1995) to dobre przykłady filmów utrwalających taki wizerunek miasta. Ponadto warto pamiętać, że taka tradycja przedstawiania sięga klasyki melodramatu, czyli Shanghai Express z Marleną Dietrich (reż. Josef von Sternberg, 1932). Co ciekawe, w tym przypadku wyobrażenie o miejscu nie opiera się nawet na obrazach – pozostaje tylko fantastyczną opowieścią snutą przez bohaterów, ponieważ samo miasto nie pojawia się na ekranie. Tak powstał idealny, romantyczny fantazmat o Szanghaju – siedlisku dekadencji, wschodniej metropolii cudów, gdzie można znaleźć dosłownie wszystko. Ta orientalistyczna wizja, choć zachęca do analizy, nie będzie mnie jednak w tej chwili zajmować. Celem przyjazdu tutaj była między innymi chęć zmiany sposobu postrzegania przeze mnie Chin. Jaki jest filmowy obraz bardziej współczesnego Szanghaju z punktu widzenia chińskich reżyserów? To miasto, chociaż multikulturowe i z tego powodu w pewien sposób odrębne, może posłużyć za synekdochę całości Chin kontynentalnych, gdzie nadal więcej jest przemilczane niż powiedziane, a jeszcze mniej pokazane. Jednak niezaprzeczalnie komunikacja wizualna wywarła największy wpływ na Państwo Środka, czego przykładem może być nawet pismo chińskie – obraz stał się gwarancją długowieczności kultury. Zdjęcie w równie udany sposób unieśmiertelnienia miejską rzeczywistość.

06No. 89 Shimen Road (2010, rez. Shu Haolun)

„Shanghai Revisited”

Fotografia to jeden z głównych motywów No. 89 Shimen Road (2010). Film poświęcony jest charakterystycznemu szanghajskiemu stylowi budownictwa (shikumen) reprezentowanemu przez kamienice, które dzisiaj są bezpardonowo wyburzane, po to by zrobić miejsce nowoczesnym wieżowcom. W filmie najważniejsze pozostaje miasto – jego pamięć i tożsamość zatrzymana w przeznaczonych do rozbiórki murach. Chodząc po ulicach Starego Miasta, można odnieść niepokojące wrażenie – spomiędzy wypranych ubrań rozwieszonych pomiędzy kilkupiętrowymi kamienicami shikumen przebija obraz przytłaczających apartamentowców, niebezpiecznie pożerających coraz większą część starówki. Tuż za zakrętem można zobaczyć ludzi, którzy mieszkają w sąsiedztwie gruzów dawnego Szanghaju. Kamienice shikumen w filmie traktuje się na równi z bohaterami. Przypominają one żywy organizm, choć ich mury przedstawione zostały w sposób wyidealizowany. Nic dziwnego – w końcu No. 89 Shimen Road to także nostalgiczna, bardzo osobista opowieść reżysera o dorastaniu w dzielnicy Nanshi, dlatego też cegły kamienic są czyste a ulice schludne. Nie ma śladu stert śmieci, które w rzeczywistości wypełniają to miejsce. Jednak jedna rzecz pozostaje niezmienna – obraz niepowtarzalnej tożsamości przestrzeni i sposób życia ludzi, którzy ją zamieszkują.

02No. 89 Shimen Road (2010, rez. Shu Haolun)

Architektura shikumen to system kamienic, które składają się z połączonych ze sobą mieszkań i wspólnego dziedzińca. To teren, gdzie granica miedzy przestrzenią prywatną a publiczną jest przekraczana na wiele sposobów. Najlepiej widać to na przykładzie kuchni, która częściowo znajduje się na ulicy, zaś do jej wnętrza można zajrzeć przez liczne okna i barierki. Odgrodzenie jest pozorne, ma tylko stworzyć wrażenie przytulności. Chociaż w 89. Shimen Road przestrzeń staje się wypolerowana, film idealnie oddaje charakter Nanshi: pełnego wywieszonego na zewnątrz prania, ulicznych zlewów, doniczek z kwiatami, wszędobylskich kotów. Ponadto pokazuje wspólnotę shikumen – mieszkańców grających w badmintona lub karty, gotujących posiłki, uczących się, w przerwie podglądających sąsiadów. Życie koncentruje się także wokół jedynego w okolicy telefonu, który znajduje się w okolicznym sklepie. Urządzenie to staje się dla głównego bohatera – szesnastoletniego Xiaoli – rekwizytem umożliwiającym wyjście poza wspólnotę przestrzeni ku wspólnocie doświadczeń – kontaktuje się za jego pomocą z zaangażowaną politycznie koleżanką z klasy. Xiaoli, będący alter ego reżysera, należy do pokolenia, które było w młodości świadkiem protestów i morderstw na placu Tian’anmen pod koniec lat 80. Ponadto jako młody fotograf bierze w nich udział w wyjątkowy sposób, ponieważ rejestruje ich dramatyczny przebieg. W tym momencie można uświadomić sobie prawdziwą władzę medium wizualnego. Idealnym przykładem potwierdzającym jego rewolucyjną siłę jest sytuacja mająca miejsce współcześnie. Na początku października tego roku rząd chiński zablokował serwis Instagram z powodu coraz częściej pojawiających się tam zdjęć z przebiegu protestów prodemokratycznych w Hongkongu, brutalnie pacyfikowanych przez policję. To najlepszy dowód na to, ze media ewoluują, lecz ich mechanizm się nie zmienia. Siła komunikacji wizualnej jest ogromna, bo obrazy są mniej hermetyczne, przechowują wspólnotę doświadczeń, która może być odczytana pomimo różnic kulturowych. Przyjazd do Chin uświadomił mi, ze istnieje pewne uczucie wspólnoty państw, które spróbowały wprowadzić w życie ustrój komunistyczny. Nawet jeśli dla niektórych ten okres to tylko niejasne wspomnienie z dzieciństwa czy obrazy ze starych filmów, pewne elementy pozostają nadal zadziwiająco znajome. W No. 89 Shikumen Road Coca-Cola okazuje się takim samym obiektem pożądania co w Kingsajzie (reż. Juliusz Machulski, 1987), zaś wypełnione serwetkami lokum dziadka Xiaoli do złudzenia przypomina mieszkanie mojej babci.

03No. 89 Shimen Road (2010, rez. Shu Haolun)

Ponadto niezwykle ważnym rekwizytem w filmie Shu Haoluna jest telewizor. Wokół niego koncentruje się życie wspólnoty shikumen, zwłaszcza podczas oglądania wiadomości o zdarzeniach z Tian’anmen. Pokazuje to niezwykle prywatny, osobisty odbiór momentu, który na trwałe zapisał się w oficjalnej historii. Wielość perspektyw tym samym rozbija ustaloną, jednorodną interpretację wydarzenia podawaną w transmisji telewizyjnej, która ma wspomagać stabilność systemu.

04No. 89 Shimen Road (2010, rez. Shu Haolun)

Stałe rozdwojenie

W No. 89 Shimen Road ciekawie zarysowuje się również podział na przestrzeń domową i szkolną, prywatną i publiczną. Na tych dwóch płaszczyznach rozgrywa się zażarta walka wizerunków. Licealne sale wypełnione są podobiznami przywódców Komunistycznej Partii Chin oraz plakatami propagandowymi, zaś na ścianach mieszkania widnieją gęsto zawieszone zwoje z kaligrafią. Pokazuje to także niekończącą się w Chinach walkę „nowego” ze „starym” – reformy forsowane przez publiczne instytucje są w tym samym czasie podważane przez prywatne zwyczaje. Strefa osobista staje się także domeną seksualności, ogólną przestrzenią buntu przeciwko oficjalnej władzy. Edukację erotyczną bohatera prowokuje jego sąsiadka, zaś napięcie seksualne wkrótce wkrada się także do szkoły, gdy nowa dziewczyna w klasie zwraca uwagę Xiaoli. Tym wszystkim wydarzeniom niemo przypatrują się wzniosłe podobizny bohaterów komunizmu, tak bardzo nieaktualne i zagubione, że aż śmieszne. Chiński tytuł filmu Shu Haoluna to Heibai Zhaopian, co oznacza „czarno-białe zdjęcia”. Pierwsze kadry to fotografie kamienic shikumen, które po czasie ożywają, nabierają kolorów i zaczynają się ruszać. Prawo nostalgii rządzi tutaj także estetyką. Sceny podzielone są ze względu na przestrzeń – sekwencje szkolne nawiązują wizualnie do przesyconych kolorem i sztucznością propagandowych filmów, które faworyzowały kadry pełne. Sekwencje w shikumen reżyser zrealizował w wyblakłych kolorach, bazując na półzbliżeniach, by wywołać atmosferę intymności. Charakterystyczny dla kultury Chin pozorowany podział przestrzeni za pomocą prześwitujących parawanów czy barierek powoduje przekraczanie granicy między sferą prywatną a publiczną, co wręcz zachęca do oddania się przyjemności podglądania. W filmie cecha ta koresponduje z podziałem ekranu za pomocą okien czy prześcieradeł. Wszystko to, by stworzyć sytuację ciągłej gry między „ukrytym” a „widocznym”, która wywołuje elektryzujące napięcie i niepewność przestrzeni z powodu jej niestałości. Figura fotografa obsesyjnie powraca w większości filmów chińskich ostatnich 20 lat. Jest on niemal magikiem – osobą, która potrafi zatrzymać czas i ustrzec przed największym koszmarem jakim jest zapomnienie. Tak też uczynił reżyser No. 89 Shimen Road, powracając do miejsc gdzie dorastał, a które teraz nieodwracalnie zmieniają się w stertę gruzów. Mimo lepiących się chodników, stert śmieci i rozpadających się powoli budynków, Stare Miasto, jak i cały Szanghaj, ma w sobie tę nadnaturalną właściwość, którą Jean Epstein kiedyś nazwał „fotogenią”. Każdy wycinek tutejszej rzeczywistości ma w sobie przyciągającą charyzmę, której nie można do końca wytłumaczyć. Aurę konkretnych przestrzeni można za to po części uchwycić na przechowującym pamięć zdjęciu. Szanghaj zawsze był miejscem ciągłych zmian, walki między starym i nowym porządkiem, redefinicji kanonu. Na koniec warto wspomnieć o tym, że No. 89 Shimen Road był wyświetlany nawet w Polsce podczas Warszawskiego Festiwalu Filmowego, lecz nie doczekał się dystrybucji z powodu cenzury. Obecnie znajduje się na liście portalu dGenerate Films, która obejmuje filmy zakazane w Chinach i wspiera rozwój niezależnego kina chińskiego. Szanghaj ma jeszcze wiele historii do opowiedzenia, a ja dopiero zaczynam poznawać to miasto. Jedno jest pewne – nie można oderwać od niego wzroku.

05No. 89 Shimen Road (2010, rez. Shu Haolun)

Maja Korbecka