(Słodziak, reż. Alma Har’el)
Agresywny i roszczeniowy na planach zdjęciowych, a poza nimi zaskakujący artystycznymi (#IAMSORRY) i politycznymi (antytrumpowska instalacja He will not divide us) performance’ami skandalista. Niewylewający za kołnierz ekscentryk kilkukrotnie był już aresztowany za zakłócanie porządku publicznego i napaść na policjanta. Dwa lata temu dobra passa w unikaniu odpowiedzialności się skończyła, a artyście postawiono warunek: albo więzienie, albo odwyk. I oto w roku 2019 odmieniony Shia LaBeouf zadziwia już nie tylko kolejnymi ekscesami, a powrotem na ekrany w wielko-pokornym stylu.
Scenariusz Słodziaka to efekt psychoterapii, w ramach której u aktora zdiagnozowano zespół stresu pourazowego, mający źródło – paradoksalnie – w pełnym sukcesów dzieciństwie. LaBeouf rozpisuje prywatną historię na dwa plany czasowe, opowiadając równolegle o pracy przy dającym początek jego karierze Świecie nonsensów u Stevensów (Even Stevens, 2002-2003) oraz pobycie w ośrodku terapeutycznym. W pierwszym z nich skupia się przede wszystkim na relacji ojca i syna, w drugim – na walce dorosłego już Otisa ze spalającym go od środka gniewem.
Pod okiem debiutującej w pełnometrażowej fabule izraelskiej dokumentalistki Almy Har’el, LaBeouf zamienia się w zaniedbanego i wyłysiałego byłego heroinistę, który niespełnioną ambicję o wielkiej karierze klauna i mima przenosi na syna. Widziany oczami kilkunastoletniego chłopca (Noah Jupe) James to choleryk i tyran, ujawniający skłonności do przemocy w obliczu nieposłuszeństwa. I tak już skomplikowaną relację utrudnia wzajemne uzależnienie finansowe – wbrew przyjętej hierarchii to dziecięcy aktor jest tutaj szefem i głównym żywicielem dwuosobowej rodziny. Konfrontacja z emocjonalnymi huśtawkami ojca i konieczność stawiania czoła jego wybuchom sprawiają, że według dorosłego Otisa jedyną wartością, jaką James mu przekazał, jest ból.
(Słodziak, reż. Alma Har’el)
I to właśnie z cierpieniem i wściekłością próbuje poradzić sobie dwudziestokilkuletni mężczyzna. Już w scenie inicjalnej, rozgrywającej się na planie filmowym, siła eksplozji odrzuca go do tyłu, co zarówno błyskotliwie sugeruje jego kondycję psychiczną, jak i wyraźnie odsyła do przygody LaBeoufa z serią Transformers (. Wcielający się w dorosłego Słodziaka Lucas Hedges, jeden z najpopularniejszych przedstawicieli młodego pokolenia kina niezależnego, przekonująco topi smutki w trunkach i pogrąża się w depresji jako zagubiony, będący na skraju załamania nerwowego Otis. Trafienie na odwyk i spotkania z terapeutką stanowią jedynie ramę dla głównej osi fabuły i pretekst do odtwarzania przeszłości.
Upatrując w love-hate relationship z ojcem przyczyny problemów emocjonalnych w samodzielnym życiu, LaBeouf decyduje się na ryzyko wcielenia się w swojego rodziciela. Nawet jeśli za pośrednictwem dużego ekranu uskutecznia pranie rodzinnych brudów, a może i dąży do wybielenia własnego wizerunku nieobliczalnego awanturnika, tłumacząc się trudnym dzieciństwem i zgrabnie unikając przy tym wzięcia odpowiedzialności za swoje czyny, to trudno odmówić Słodziakowi siły oddziaływania.
Z miękko oświetlonych kadrów Natashy Braier wyłania się intymna historia niejednoznacznej relacji międzypokoleniowej. Sporadyczne beztroskie chwile ojcowsko-synowskich zabaw mieszają się tu z przytłaczającymi scenami poniżania, walk o dominację i wylewania żali. Dorosły już Słodziak powraca do nadanego mu w dzieciństwie przez ojca pieszczotliwego określenia i – poprzez pracę nad scenariuszem – próbuje go zrozumieć i zarazem na zawsze zamknąć ten bolesny rozdział. LaBeouf ze spokojem zdaje się więc szarpać za emocjonalne struny nie tyle widza, co przede wszystkim samego siebie.
Joanna Krygier