Dzika grusza, 2018, (reż. Nuri Bilge Ceylan)
Jesień na tureckiej prowincji. Główny bohater, Sinan (Doğu Demirkol), absolwent pedagogiki, wraca po studiach do rodzinnego domu. Za niedługo podejść ma do egzaminu nauczycielskiego, jednak tak naprawdę interesuje go kariera pisarza, zwłaszcza że szanse na etat w szkolnictwie ma niewielkie.
Chcąc zrealizować swoje marzenie, Sinan chodzi od urzędu do urzędu i poszukuje środków na wydanie debiutanckiej książki. Na pomoc rodziny niestety nie może liczyć. Ojciec (Murat Cemcir) popadł w hazard i coraz bardziej się zadłuża, co dosyć komicznie podsumowuje scena, w której to syn wciska mu w rękę banknot, mówiąc z politowaniem: „Masz, kup sobie za to coś dobrego”. W pewnym momencie filmu, gdy Sinan uchyla drzwi do swojej szafki, w kadrze na chwilę pojawiają się fotografie dwóch filozofów – Emila Ciorana i Alberta Camusa. To typowi egzystencjalistyczni idole każdego młodego literata przekonanego o absurdzie życia. Pomiędzy postawami radykalnego pesymizmu i heroicznej afirmacji, które reprezentują dwaj patronujący Dzikiej gruszy pisarze, wydaje się zawieszona myśl filmu Ceylana. To, że główny bohater rozczytywał się w Sylogizmach goryczy, zdradza w wyraźny sposób mizantropiczny rys jego charakteru. Od samego początku Sinan wykazuje się arogancją, przede wszystkim w stosunku do ojca. Narzekanie na rzeczywistość wokół, na zaściankowość prowincji, wydaje się jednak nie tylko sposobem, za pomocą którego bohater próbuje odeprzeć perspektywę życiowej przegranej, ale także podświadomym przejawem rezygnacji. Sinan nie chce dopuścić do siebie myśli, że będzie kiedyś jak ojciec, a jednak wszystko zdaje się mu mówić, że właśnie tak się stanie.
Dzika grusza, (2018, reż. Nuri Bilge Ceylan)
Dzika grusza jest filmem o przegranych, którzy zostali pobici, zanim jeszcze stanęli do walki, o przegranych z pokolenia na pokolenie. W swoim śnie Sinan kryje się przed pościgiem we wnętrzu zrekonstruowanego konia trojańskiego, który niegdyś przysłużył się podstępnemu i pomysłowemu atakowi, a teraz staje się miejscem ucieczki. „Jeśli chcesz przetrwać w tym kraju, musisz się dostosować” – mówi do bohatera jeden z potencjalnych sponsorów książki. Sinan czuje się jednak jak tytułowa dzika grusza – niekształtny, samotny, niedostosowany. Snuje się niezgrabnie z rękami w kieszeniach, oczy ma spuchnięte od czytania po nocach i nie za bardzo wie, co ze sobą zrobić. Włóczący się po mieście Sinan, grany zresztą przez komika wywodzącego się ze stand-up’u, robi nieco zabawne w swoim pesymizmie wrażenie. Dzika grusza nie jest bowiem pozbawiona humoru, który funkcjonuje głównie na poziomie przepychanek słownych. Jednak kiedy w tle zaczyna pobrzmiewać Passacaglia c-moll Bacha, jedyny utwór muzyczny wykorzystany w filmie, daje o sobie znać smutek, który kryje się za śmiesznością prowincji.
Film Ceylana, poza tym, że obrazuje niedopasowanie społeczne konkretnych bohaterów, jest także medytacją nad ogólnym, egzystencjalnym niezakorzenieniem człowieka w świecie, co tak wyraźnie uświadamiają ujęcia filmu, w których zza mieniących się kolorami wczesnej jesieni krzewów wyziera nagle sterta złomu, albo panoramy miast, które wydają się wyjęte z całkowicie z innego porządku niż otaczające je pejzaże. Perspektywa metafizyczna nie jest jednak przytłaczająca i nie przykrywa głównego wątku psychologicznego, jaki stanowi relacja ojca z synem. Wyłania się w rzadkich momentach, jak utwór Bacha, by po chwili znów oddać miejsce temu, co przyziemne. A cioranowskie przekonanie o tym, że wraz z narodzinami zostajemy włączeni w porządek nieuchronnego rozkładu, które przejawia się w onirycznych obrazach, zastępuje z pozoru prosta, lecz w istocie heroiczna próba dokopania się do sensu, nawet jeśli wszystko podpowiada, że ten nie istnieje, co czyni z niezdarnego Sinana kogoś na kształt absurdalnego bohatera, o jakim pisał Albert Camus.
Mateusz Rosicki