Mary Poppins powraca (2018, reż. Rob Marshall)
Era remake’ów dawno stała się faktem, dlatego każdy film musi już mierzyć się ze świadomością, że za chwilę przyjdzie pora na odświeżenie skutkujące nową wersją. Nie inaczej dzieje się z opowieścią o niani obdarzonej supermocami. Nawet uznanie dla Julie Andrews grającej tytułową rolę w kultowej już „Mary Poppins” ponad pół wieku temu nie powstrzymało korporacji Disneya przed myślą: zróbmy to jeszcze raz.
Tylko nie do końca. „Mary Poppins powraca” jest bardziej kontynuacją niż remake’iem. Zmienili się aktorzy, zmieniły się piosenki, ale punkt wyjściowy pozostał ten sam: rodzina w tarapatach potrzebuje pomocy opiekunki do dzieci obdarzonej niesamowitymi zdolnościami. Nie jest to jednak pierwsza z brzegu rodzina, a rodzina Michaela, małego chłopca z części poprzedniej. Teraz już dorósł, ma trójkę dzieci i wspomnienia o zmarłej żonie. Ben Whishaw odgrywa tutaj uroczo zagubioną głowę rodziny, która niezupełnie potrafi być głową po utracie swojej drugiej połówki. Na szczęście na pomoc przychodzi mu Emily Mortimer w roli siostry-aktywistki. Jednak na ekranie zobaczymy co najwyżej jak pędzi na kolejny wiec z ulotkami, a nie, co dokładnie na nim robi.
Mary Poppins powraca (2018, reż. Rob Marshall)
Są też oczywiście dzieci, bardzo zaradne jak na swój wiek i pamiętające o zrobieniu zakupów w przeciwieństwie do ojca. Akcja filmu toczy się w czasach kryzysu, nic więc dziwnego, że musiały dorosnąć wyjątkowo wcześnie i porzucić dziecięce marzenia. Jak zresztą znaleźć czas na zabawę, kiedy rzeczywistość jest szara, a na rodzinny dom czyha komornik i wszystko zależy od tego czy ojciec na czas znajdzie dokumenty potwierdzające jego udziały w banku? Puszczanie latawców wydaje się w takiej chwili niestosowne, a jednak najmłodsza pociecha rodu Banksów decyduje się to robić. I wychodzi mu to na dobre, bo z nieba zlatuje potrzebna pomoc w postaci Mary Poppins o twarzy Emily Blunt.
Od tego momentu otrzymujemy kalejdoskopowe sekwencje przeplatające się z główną intrygą i problemami realnego świata. Zwykła kąpiel staje się podwodną eskapadą a zbicie wazy przeradza się w lekcję o przyznawaniu się do winy i wyprawę do alternatywnego świata w porcelanie. Sekwencja animowana w 2D pokazuje, że Disney nadal jest w tym dobry i skłania do zadawania pytania, czemu właściwie porzucił ten sposób animacji w swoich produkcjach, choć mógł nim zastąpić choćby przerysowane sceny z postacią Meryl Streep. Na miejsce kominiarzy z oryginału otrzymujemy zaś latarników, którzy w iście musicalowym stylu biegają, tańczą, śpiewają, a nawet jeżdżą na rowerach. Przewodzi im Lin-Manuel Miranda, który w tym filmie jest czystym promieniem słońca rozjaśniającym cały świat swoim uśmiechem. Wydaje się, że kompozytor muzyki, Marc Shaiman, wziął sobie to serca poprzedni wielki sukces Mirandy, jakim był „Hamilton”, bo jedna z piosenek przeznaczona dla tego aktora zahacza stylistycznie o broadwayowski musical – postać Jacka latarnika może w niej zaśpiewać, ale musi to zrobić w bardzo szybkim tempie.
Mary Poppins powraca (2018, reż. Rob Marshall)
Próba widowiskowości, baśniowość i momentami kolorowy kicz świata dziecięcych marzeń kontrastują ze smutniejszym światem dorosłych. W nim Colin Firth w roli antagonisty straszy, ale raczej powierzchownością i banalnością swojej postaci, bo uknuta przez niego intryga nie jest specjalnie skomplikowana. Mimo to stanowi dla nieświadomej rodziny Banksów zagrożenie, w którego pokonaniu pomaga oczywiście Mary. Co ciekawe, niania-czarodziejka nie podaje dzieciom gotowych rozwiązań, a delikatnie popycha je w stronę samodzielnego rozwiązywania problemów, a robi to w sposób nieco wyniosły, lecz niepozbawiony klasy. Momentami udaje, że nie będzie angażować się w śpiewne popisy na scenie, ale tak naprawdę uwielbia być w centrum uwagi, podziwiana i szanowana.
„Mary Poppins powraca” nie oferuje widzowi skomplikowanej fabuły, co w zupełności nie przeszkadza temu filmowi w byciu pozytywnym, aczkolwiek nieco naiwnym i idealistycznym musicalem. Co prawda, nie wszystkie piosenki zapadają głęboko w pamięć, ale w większości zaśpiewane są w optymistyczny sposób, natychmiast poprawiający nastrój i starający się obudzić dziecko w każdym widzu. Mimo to tej słodyczy przydałoby się kilka gorzkich nut. Tak dla równowagi.
Dorota Żak
Mary Poppins powraca
USA 2018, 130′
reż. Rob Marshall, scen. David Magee, zdj. Dion Beebe, prod. Lucamar Productions, Marc Platt Productions, Walt Disney Pictures, wyst. Emily Blunt, Lin-Manuel Miranda, Ben Whishaw, Emily Mortimer