Lato 1993 (2017, reż. Carla Simon)
W jednej z pierwszych scen Carla Simón eksponując autentyczną pamiątkę Pierwszej Komunii Świętej swojej matki, sygnalizuje, że w tej filmowej podróży główna bohaterka będzie pełniła rolę przewodnika po dzieciństwie reżyserki. „Lato 1993” to doskonały dowód na terapeutyczną moc kina. Niestety wydaje się, że debiutantka zapomniała przy tym, iż film jest medium przeznaczonym przede wszystkim dla widzów, a nie twórców, przedkładając osobiste emocje nad specyfikę filmowej materii.
Sześcioletnia Frida (Laia Artigas) wedle ostatniego życzenia zmarłej matki wprowadza się do swojego wujka Esteve’a (David Verdaguer), który wiedzie sielskie życie na katalońskiej wsi wraz ze swoją żoną Margą (Bruna Cusí) i córką Anną (Paula Robles). Nowy dom, choć przyjmuje dziewczynkę z serdecznością, nie potrafi odseparować jej od traumatycznych wspomnień. Proces asymilacji jest dla Fridy tym trudniejszy, że dotkliwie doskwiera jej poczucie bycia kukułczym odrzutkiem w modelowej rodzinie.
W kontekście „Lata 1993” warto jednak zajrzeć do innego filmowego gniazda, którego gałęzie, choć liczą sobie ponad 40 wiosen, nadal tworzą solidny fundament historii hiszpańskiego kina, a więc do dzieła „Nakarmić kruki” Carlosa Saury. Dla dobra debiutującej reżyserki nie pokuszę się o wartościujące zestawienie filmów, przybliżając jedynie ich fabularne zbieżności. Motywem przewodnim w obu obrazach jest próba przepracowania traumy związanej z utratą matki, która, jak twierdzi oboje twórców, może powieść się jedynie dzięki odświeżeniu trudnych wspomnień. Karmienie symbolicznego kruka, poprzez które możemy odczytywać ową freudowską konfrontację ze śmiercią, ma pełnić rolę remedium na cierpienie. Jednakże, jak się okazuje, wiedza nie zawsze niweluje odczucia. Dociekliwość dziewczynek daje im namiastkę poznania, które jedynie zbliża do zrozumienia istoty śmierci.
Lato 1993 (2017, reż. Carla Simon)
Mimo pesymistycznych refleksji snutych przez Simón proszę nie obawiać się napadu poseansowej depresji. Reżyserka inkorporuje bowiem w ponurą rzeczywistość postaci o iście gołębich sercach (Esteve’a i Margę obdarowujących dziewczynkę pełnią miłości mimo wychowawczych problemów) oraz wątki humorystyczne. W stylu spadkobiercy Buñuela stara się kontrastować dramat Fridy z urokami przeżywanego dzieciństwa. O ile jednak infantylne zabawy bohaterek z filmu „Nakarmić kruki” były drogowskazami demaskującymi ich podświadome pragnienia i obawy, o tyle w „Lecie 1993” stanowią jedynie zlepek reminiscencji twórczyni, które są przy tym kliszami ze znanych nam dzieł o najmłodszych. Jedynym zwornikiem rozgrywanych wydarzeń z psychologią postaci jest niechęć głównej bohaterki wobec swojej przybranej siostry, którą możemy uzasadnić frustracją związaną z poczuciem odrzucenia. Dosłowność zawarta w „Lecie 1993” sprawia, że podejmowane przez Simón refleksje, stają się monologiem, pozbawiającym nas przyjemności czerpanej z interpretacyjnej zabawy.
Trudno w tak osobistym dziele odmówić reżyserce wiarygodności w tworzeniu rysu psychologicznego swoich postaci, lecz w tym przypadku nie idzie ona w parze z atrakcyjnością świata przedstawionego. Kolejne sceny repetują wcześniej wyłożone informacje, ograniczając obraz Simón do widokówkowej panoramy katalońskiej wsi – pięknej, lecz nużącej swoją jednowymiarowością.
Wszystko to sprawia, że „Lato 1993” jest jak cudzy pamiętnik, czytany bez zwyczajowo obecnego podczas takiego procederu podekscytowania związanego z odkrywaniem tajemniczości losów autora. Początkowo chcemy wejść w świat Simón, lecz z każdą kolejną przerzuconą kartką coraz mniej interesujemy się losami bohaterki. I tak, na końcu pozostanie nam jedynie wygnieciony brulion z pozaginanymi pod wpływem niecierpliwości rogami i zamazanymi marginesami.
Dawid Dróżdż
Lato 1993 (premiera: 6.04.2018)
Hiszpania 2017, 97′
reż. Carla Simon, scen. Carla Simon, Valentina Viso, zdj. Santiago Racja, prod. Avalon, Creative Europe Media, Fundacion SGAE, Inicia Films, wyst. Laia Artigas, Paula Robles, Bruna Cusi, David Verdaguer