Cisza po burzy

a-quiet-placeCiche miejsce (2018, reż. John Krasinski)

Mawia się, że mowa jest srebrem, a milczenie złotem. W najnowszym filmie Johna Krasinskiego, „Cichym miejscu”, bycie wiernym tej regule umożliwia bohaterom przetrwanie. W świecie, w którym głośne dźwięki mogą przynieść nagłą zgubę, milczenie staje się kwestią życia i śmierci.

Reżyser „Cichego miejsca” bez ostrzeżenia wrzuca widzów w sam środek postapokaliptycznego świata roku 2020. Nieokreślone przez cały czas trwania filmu wydarzenie, które miało miejsce na dziewięćdziesiąt dni przed rozpoczęciem jego akcji, nieodwracalnie odmieniło los całej ludzkości. Informują o tym jedynie strzępy starych gazet, zaśmiecających ulice opustoszałego miasta. Ta niesprecyzowana apokalipsa wywróciła do góry nogami także życie pięcioosobowej rodziny głównych bohaterów. W otwierającej film scenie rodzice wraz z trójką dzieci w ciszy przeczesują  opuszczony sklep w poszukiwaniu leków i ekwipunku niezbędnego do przeżycia. Sekwencja, której opis może przywodzić na myśl dziesiątki podobnych fragmentów z licznych horrorów ostatnich dekad, może zmylić oczekiwania widza. Otwiera ona bowiem dzieło, które czerpiąc pełnymi garściami z dziedzictwa gatunku, pozostaje jednocześnie wyjątkowo świeże.

Dość szybko okazuje się, że członkowie milczącej rodziny porozumiewają się językiem migowym nie tylko ze względu na niesłyszącą córkę. W najbliższej okolicy spustoszenie sieją bowiem niewidome potwory, które polując, kierują się wyłącznie zmysłem słuchu. Każdy głośniejszy dźwięk może okazać się wyrokiem śmierci.

Film Krasinskiego oddaje głos ciszy, która w tym przypadku wcale nie zwiastuje burzy. Wręcz przeciwnie – oznacza bezpieczną przystań, wolną od podążających za dźwiękiem potworów. Warstwa audialna, tak ważna w każdym horrorze, gra tutaj pierwsze skrzypce. Ogłuszająca cisza, obecna zwłaszcza w scenach obserwowanych z perspektywy niesłyszącej dziewczynki, uderza i niepokoi, a każdy niespodziewany dźwięk działa jak jump scare.

30232618_1744208752291913_643921787_oCiche miejsce (2018, reż. John Krasinski)

Bohaterowie filmu do perfekcji opanowali sztukę normalnego życia w tych ekstremalnych warunkach – w milczeniu da się bowiem tańczyć, grać w Monopoly, a nawet przechodzić nastoletni bunt. Jednak ta postapokaliptyczna sielanka nie może trwać wiecznie. Odgłos tłuczonej lampy rozpoczyna crescendo dźwięków, towarzyszące walce bohaterów o przetrwanie. Wypracowane przez długie miesiące schematy działania zaczynają zawodzić, a problemów do rozwiązania, takich jak ciąża głównej bohaterki, zaczyna gwałtownie przybywać.

Twórcy nie kryją przy tym swoich inspiracji takimi klasykami gatunku, jak „Obcy – 8. pasażer Nostromo” oraz „Szczęki”, czyniąc wygląd potworów sumą ludzkich lęków. Nieco mniej oczywiste jest drugie źródło, z którego inspirację czerpali Scott Beck oraz Bryan Woods. Autorzy scenariusza „Cichego miejsca” w tekście dla IndieWire opisują bowiem swoją młodzieńczą fascynację niemym kinem spod znaku Chaplina, Keatona, a także Murnaua. Wyprodukowany przez Michaela Baya film jest właśnie połączeniem tej miłości do wczesnych lat historii kinematografii oraz chęci wpisania panujących wówczas tendencji we współczesne kino gatunkowe. W całym obrazie z ust postaci pada zaledwie kilka zdań – większość fabuły oparta jest na niemych popisach aktorskich niewielkiej obsady. John Krasinski, stający po obydwu stronach kamery, wypada wiarygodnie jako ojciec, na którego barkach spoczywa przetrwanie całej rodziny. Równie dobrze radzą sobie wcielający się w role jego dzieci młodzi aktorzy, Millicent Simmonds oraz Noah Jupe. Nie dziwi jednak, że na największe uznanie zasługuje Emily Blunt. Aktorka, grająca w „Cichym miejscu” straumatyzowaną, ciężarną matkę, po raz kolejny udowadnia, że bez względu na gatunek potrafi stworzyć poruszającą kreację.

Mimo że walka z potworami napędza akcję, to prawdziwym rdzeniem dzieła są relacje łączące poszczególnych członków rodziny, dodatkowo wzmocnione przez panujące w ich życiu trudne warunki, ciągły lęk o przetrwanie i długie osamotnienie na odciętej od świata farmie. Tak skondensowane emocje chwytają za serce, mimo nieopuszczającej widza świadomości ciągłego zagrożenia, czyhającego na bohaterów.

„Ciche miejsce” angażuje i porusza, zwłaszcza, jeśli jest się gotowym, by przymknąć oko na jedyny większy mankament tego filmu, jakim są niespójności logiczne. Na dzieło Krasinskiego warto wybrać się do kina, by usłyszeć prawdziwą, głęboką, pełną napięcia i grozy ciszę.

Małgorzata Mączko

Ciche miejsce (premiera: 13.04.2018)
USA, 90′
reż. John Krasinski, scen. Scott Beck, Bryan Woods, John Krasinski, zdj. Charlotte Bruus Christensen, prod. Platinum Dunes, Sunday Night, wyst. John Krasinski, Emily Blunt, Millicent Simmonds, Noah Jupe

KinoPodBaranami_LOGO_kolor_RGB