Gala otwarcia (fot. Richard Hubner)
Berlin komentuje bieżące wydarzenia. W zeszłym roku przypatrywano się coraz bardziej widocznym nacjonalistycznym zwrotom, polityce Erdogana, Putina czy wreszcie Trumpa. Podczas jednej z konferencji reprezentanci Jury, czyli Diego Luna z Meksyku i Maggie Gyllenhaal ze Stanów, wspólnie krytykowali pomysł zbudowania muru, mającego oddzielić od siebie ich rodzinne państwa. Siła tego komentarza została wzmocniona przez historię miasta, w którym go wypowiedzieli.
Początki
Festiwal powstał w 1951 roku z inicjatywy Oscara Martaya, filmowca amerykańskiej armii, który przekonał swoich zwierzchników do ufundowania wydarzenia. Jego ideą było wskrzeszenie atmosfery lat dwudziestych, kiedy to Berlin uważano za kolebkę kultury. Pierwsza edycja odbywała się od szóstego do siedemnastego czerwca, a osiemnastego miała miejsce ceremonia rozdania nagród i przyznania Berlińskich Niedźwiedzi w kategoriach: najlepszy film dramatyczny, komedia, film przygodowy, musical i dokument. Wszystkich laureatów wybierała publiczność – tylko festiwale klasy A mogły pozwolić sobie na zwoływanie jury, a Berlinale jeszcze do nich nie należało. Widzowie mogli nagrodzić także swój ulubiony tytuł, którym został disneyowski „Kopciuszek”. Święto kina otworzyła „Rebeka” Alfreda Hitchocka, a jedną z gwiazd festiwalu była grająca główną rolę Jane Fontaine.
Dyrektorem Berlinale został historyk filmu, dr Alfred Bauer i pełnił tę funkcję przez kolejne 25 lat. Od 1987 roku jest przyznawana nagroda jego imienia, która otwiera nowe horyzonty sztuki filmowej. Jej pierwszym laureatem został Leos Carax za obraz „Zła krew”. Statuetkę dwa razy przyznano Polakom – w 2009 zdobył ją Andrzej Wajda za „Tatarak”, z kolei w zeszłym roku Agnieszka Holland otrzymała to wyróżnienie za „Pokot”.
Inicjatywa spotkała się z dużym uznaniem, ale pojawiły się zarzuty z Berlina Wschodniego dotyczące pomijania tytułów z krajów socjalistycznych. Wydarzenie nie było jednak zamknięte dla Berlińczyków ze wschodniej części, którzy mieli kino po swojej stronie, mogli też swobodnie przekraczać granicę.
Walcząca stolica filmu
Aktualnie Berlinale jest jednym z najważniejszych światowych festiwali. W 2017 roku jego kina pomieściły prawie 500 tysięcy widzów, którzy zobaczyli 365 filmów! Program wydarzenia składa się z dziewięciu sekcji podstawowych oraz trzech specjalnych. Najgłośniejszą jest oczywiście Konkurs Główny, gdzie wielcy reżyserzy oraz młode talenty premierowo pokazują swoje dzieła. Co rok pokazywanych jest około 25 tytułów z całego świata. Najważniejsze nagrody na festiwalu to Złoty i Srebrny Niedźwiedź, które przyznaje Międzynarodowe Jury, a na jego czele stoją światowe gwiazdy kina. W programie Berlinale istotne są sekcje poświęcone stricte X Muzie, czyli kinu autorskiemu (Panorama), a także odważne Forum i Forum Expanded, które badają granice filmowego medium. Bardziej tradycyjne, niemniej ciekawe są przywoływane przez odpowiednie konteksty klasyki i retrospektywy (Retrospective, Homage). W tym roku ich bohaterem był William Dafoe, zdobywca Honorowego Złotego Niedźwiedzia. Ciekawostką jest sekcja Culinary Cinema, która od 2006 roku przedstawia dokumenty i fabuły na temat związków sposobów żywienia z polityką czy kulturą. Jednak najoryginalniejsza wydaje się inicjatywa Berlinale Goes Kiez, która przenosi seanse z widowiskowych sal teatralnych, najbardziej reprezentatywnych gmachów kultury, do arthouse’owych wnętrz małych, lokalnych kin mieszczących się w przeróżnych zakątkach miasta.
William Dafoe (fot. Richard Hubner)
Pisząc o Berlinale, nie sposób pominąć politycznego zaangażowania festiwalu. Wiąże się ono z okresem jego powstawania, który przypadał na bardzo trudne dla Berlińczyków czasy podziału miasta, kraju i narodu. Teraz także festiwal komentuje bieżące wydarzenia. W zeszłym roku przypatrywano się coraz bardziej widocznym nacjonalistycznym zwrotom, polityce Erdogana, Putina czy wreszcie Trumpa. Podczas jednej z konferencji reprezentanci Jury, czyli Diego Luna z Meksyku i Maggie Gyllenhaal ze Stanów, wspólnie krytykowali pomysł zbudowania muru, mającego oddzielić od siebie ich rodzinne państwa. Siła tego komentarza została wzmocniona przez historię miasta, w którym go wypowiedzieli. To właśnie podczas spotkań z dziennikarzami twórcy mają okazję opisać genezę swoich filmów, często zaangażowanych politycznie lub społecznie. Przykładem jest choćby Małgorzata Szumowska, która na konferencji opisywała swoje dzieło:
Myślę, że Polska nie traci twarzy w tym filmie. Wybrałam taki obraz kraju, aby ukazać jego obecne problemy (…). Początek filmu to alegoria Polski po 1989 roku. Wtedy narodził się kapitalizm i głód posiadania rzeczy. Na YouTubie łatwo znaleźć wiele popularnych filmików z supermarketów, na których ludzie dla zdobycia dóbr materialnych są w stanie wiele zrobić.
Małgorzata Szumowska (fot. Richard Hubner)
Zostawiając akcent polityczny, a koncentrując się na atmosferze festiwalu, do jej podsumowania doskonale nadaje się projekt on scene. W jego ramach młodzi fotograficy, studenci Hochschule der populären Künste, tworzą alternatywną, artystyczną fotorelację, dostępną na stronie internetowej wydarzenia. Jest to uzupełnienie wyobrażenia o festiwalu, na które składają się głównie zdjęcia przedstawiające gwiazdy spacerujące po czerwonym dywanie czy odbierające nagrody. W alternatywnej interpretacji studentów znajdziemy mikrozdarzenia odsłaniające lekko tajemnicę organizacji czy emocje widzów.
Śmietanka branżowa
Ogromną część festiwalu stanowią wydarzenia branżowe dedykowane społeczności filmowców z całego świata. W zeszłym roku Berlin odwiedziło ponad 17 tysięcy profesjonalistów ze 127 krajów. Warsztaty, panele dyskusyjne, specjalne projekcje, pitchingi mają służyć twórczej interakcji, nawiązywaniu międzynarodowej współpracy i rozwoju projektów. Centralnym punktem spotkań jest European Film Market, który znajduje się na dziedzińcu muzeum Grupiusa Bau. EFM ma osobny, rozbudowany program podzielony na wiele kolejnych inicjatyw, w tym Berlinale Talents dla 250 młodych filmowców mogących rozwijać się na spotkaniach prowadzonych przez największych profesjonalistów z całego świata. Najzdolniejsi reżyserzy i scenarzyści, którzy mają na koncie przynajmniej jeden festiwal filmowy i kolejny w trakcie developmentu, mogą dostać się na Berlinale Residency. Tam przez kilka miesięcy odbywają się indywidualne konsultacje rozwijające potencjał. Twórcy otrzymują też możliwość pobytu w Berlinie oraz pensję. Z Berlinale Residency skorzystał między innymi Sebastián Lelio, reżyser „Fantastycznej kobiety”, która otrzymała Srebrnego Niedźwiedzia i Oscara dla Najlepszego Filmu Nieanglojęzycznego.
W tym roku na European Film Market mieliśmy także naszą lokalną reprezentację, czyli Projekt Filmowy Kraków, na który składają się Krakowski Festiwal Filmowy, Festiwal Muzyki Filmowej oraz Festiwal OFF CAMERA. Z tej okazji zostało przygotowane video promocyjne, pokazujące wiosenną, filmową odsłonę Krakowa. Innym polskim akcentem była prezentacja projektu „The War Has Ended”, który wygrał Berlinale Co-Production Market. Przedstawia on historię młodziutkiej Lilly rozgrywającą się tuż po II wojnie światowej. Producentem większościowym filmu jest Polska (firma Madants), a koproducentami Niemcy i Izrael.
W oczekiwaniu na kolejną edycję
Berlinale to jeden z największych festiwali na świecie. Dla nas o tyle ważny, że odbywa się tuż przy naszej granicy, więc jest na wyciągnięcie ręki. W przeciwieństwie do dwóch pozostałych złotych europejskich festiwali w Cannes i Wenecji, jest najbardziej atrakcyjny finansowo (mowa wciąż o studenckich kieszeniach). Mimo tego, że można trafić na filmy bardzo różne, w tym wiele złych, warto doświadczyć klimatu jednego z najbardziej prestiżowych wydarzeń poświęconych X Muzie. Już teraz rezerwujcie sobie czas, następna edycja odbędzie się 7-17 lutego 2019 roku.
Kasia Panas