Blade Runner 2049 (2017, reż. Denis Villeneuve)
Motyw zmienności i nietrwałości wspomnień nie należy do specjalnie nowych ani innowacyjnych, dlatego jego długotrwała obecność w kulturze, a także kinie, zmusza do zastanowienia się nad powodem dużej popularności. Przykładów na ulotność pamięci nie trzeba szukać daleko, znajdą się zarówno w kinie autorskim, jak i gatunkowym, pokazując szeroką gamę sposobów opowiadania. Podejścia do tematu są najróżniejsze, od motywów amnezji, przez stopniowe zapominanie i déjà vu aż do wspomnień wszczepionych, dotyczących wydarzeń, które nigdy nie miały miejsca.
Ostatni z wymienionych wątków można określić jako pamięć protetyczną, nie pochodzącą z realnych doświadczeń, ale zaszczepioną przez kontakt z innymi mediami lub osobami. Mimo to działa ona jak zdobyta zwyczajnie pamięć. Idąc takim tropem, osoba biorąca w ten sposób udział w przekazywaniu wspomnień, tkwi w pewnym rodzaju iluzji, wierząc, że przeżyła coś, co tak naprawdę nigdy się nie wydarzyło. Kojarzy się to z pojęciem postpamięci, ale w przypadku pamięci protetycznej zapożyczone wspomnienia nie muszą mieć źródła u poprzedniego pokolenia. Mogą posiadać bardziej zróżnicowane podłoże. Odnoszenie się do doświadczenia traumy również nie jest konieczne.Pamięć protetyczna może dotyczyć wszelakich zagadnień i tematów. Ważniejsza będzie raczej możliwość przenoszenia wspomnień, co wskazuje na ich nietrwałość i brak stałego zakotwiczenia. Stąd funkcją wykorzystywania motywu pamięci protetycznej w kinie staje się odzwierciedlanie ludzkich lęków. Wspomnienia często są traktowane jak coś personalnego i prywatnego, dlatego myśl o tym, że mogłyby być w jakiś sposób przekształcone lub przekazana dalej, do innej osoby, wywołuje przerażenie.
Pokazuje to większe znaczenie gatunku science-fiction niż tylko istnienie w celu rozrywkowym i eskapistycznym, podanym w oprawie angażujących efektów wizualnych. Obecne w nim przykłady filmowe często służą jako komentarz do sytuacji społecznej bądź kondycji ludzkości, odnoszących się do jednostkowych, ale też zbiorowych spraw. Reprezentacja lęków przez science-fiction pomaga w zrozumieniu, czego tak naprawdę się boimy i ugruntowaniu swojej postawy względem tego strachu. Pozwala też na podniesienie własnej świadomości dotyczącej prezentowanych problemów i spojrzenie na nie z innej perspektywy. Filmy z tego gatunku, odnoszące się do wspomnień, także wpisują się w taki pytający schemat. Powracającym wątkiem będzie między innymi traktowanie pamięci nie jako czegoś personalnego, ale jako zbioru danych, możliwych do odczytania przez każdego z wykorzystaniem odpowiednich narzędzi technologicznych. Wynika to z lęku przed maszynami opierającym się na wierze, że kiedyś przerosną poziom ludzkich umiejętności, ale nie tylko, bo przecież w takiej sytuacji inny człowiek też może poznać czyjeś sekrety dzięki zaawansowanym automatom. Stawia to również wspomnienia w pozycji sprzedawalnego produktu, co w połączeniu z kwestiami etycznymi nie rysuje się zbyt atrakcyjnie. Moralność będzie tutaj kolejnym wyznacznikiem zakresu zadawanych pytań. Czy potencjalne – bo przy poziomie obecnej techniki niemożliwe w takiej formie, jak prezentują filmy – czytanie w cudzych myślach zaliczałoby się do działań etycznych? Niekoniecznie. Tym bardziej nieakceptowane byłoby ich modyfikowanie lub celowe poprawianie. Mimo że mózg ludzki robi to bez naszej wiedzy, nadpisując wspomnienia za każdym razem, gdy są przywoływane oraz pozbywając się tych niepotrzebnych. Zewnętrzna ingerencja naruszałaby fundamentalne prawa człowieka do swego rodzaju niezależności w sferze świadomości, co skłania do ponownego zastanowienia nad działaniami bohaterów choćby „Incepcji” (2010).
Łowca Androidów (1982, reż. Ridley Scott).
Wracając do pamięci protetycznej, doskonałym przykładem jej funkcjonowania jest „Łowca androidów” (1982) i jego kontynuacja „Blade Runner 2049„ (2017). Mimo trzydziestu pięciu lat dzielących premiery tych filmów poruszane w nich tematy i zadawane pytania, nie różnią się znacząco od siebie. „Łowca androidów„ skupia się na losach Ricka Deckarda (Harrison Ford), detektywa, którego zadaniem jest schwytanie zbiegłych z pozaziemskiej kolonii replikantów – androidów stworzonych na wzór człowieka. Choć wydaje się to tylko formalnością – uciekinierzy posiadają wbudowane zegary czasowe, które w odpowiednim momencie mają doprowadzić do ich śmierci – znalezienie czterech jednostek w wielkim mieście nie jest łatwym zadaniem, tym bardziej, że replikanci, obdarzeni świadomością, nie chcą umierać, na wzór swoich ludzkich twórców. Oprócz wątku zabawy w bogów i granic używania kontroli nad drugą, syntetyczną osobą, „Łowca androidów” zadaje pytanie, co jest esencją człowieczeństwa. Nie udziela na nie jednak jednoznacznej odpowiedzi, pozostawiając to w kompetencji widza. Czy to wspomnienia stają się jego podstawą, dając również podwaliny pod świadomość? W wizji świata proponowanej przez film niezupełnie. Replikanci mają, co prawda, zaimplementowaną przez swoich twórców pamięć, jednak nie jest to powodem, który umniejszałby ich człowieczeństwo. Nadal potrafią odczuwać emocje, przywiązywać się do innych lub płakać. Ich problem tkwi bardziej w niepewności własnej tożsamości wynikającej z uświadomienia sobie, że tak naprawdę ich wspomnienia są fałszywe i mieszają się z tymi prawdziwymi, które sami uzyskują. Widać to wyraźnie na przykładzie postaci Rachel (Sean Young), replikantki święcie przekonanej, że jest prawdziwym człowiekiem. Jej pamięć jest jak najbardziej protetyczna, zbudowana ze wspomnień siostrzenicy twórcy androidów, Tyrella (Joe Turkel). Bohaterka jest tego nieświadoma. Dopiero Deckard informuje ją o jej prawdziwej naturze, co wywołuje u kobiety szok i każe kwestionować nowo zdobytą wiadomość z nadzieją, że nie jest ona prawdziwa. Informacja o posiadaniu protetycznej pamięci podważa tożsamość Rachel i zmusza ją do ponownego zweryfikowania wszystkiego, co o sobie wie. Skoro to, kim jesteśmy, bierze się ze wspomnień, to za kogo możemy się uznać, kiedy są one fałszywe? Albo inaczej, czy takie wspomnienia stają się mniej ważne, gdy istnieją tylko w naszej głowie i nie wynikają z wydarzeń z przeszłości?
Blade Runner 2049 (2017, reż. Denis Villeneuve).
„Blade Runner 2049” również wykorzystuje ten wątek, choć podchodzi do niego z innej strony. Replikanci nie są już objęci zakazem przebywania na Ziemi, co jest postępem w stosunku do poprzedniej części, ale ich sytuacja społeczna nie wygląda wcale różowo. Oficer K (Ryan Gosling) to android pracujący w policji i zajmujący się tropieniem innych replikantów, którzy nie chcą się podporządkować ludziom. W ciągu jednej z misji natrafia na informację sugerującą, że androidy uzyskały umiejętność rozmnażania się jak ludzie, mogącą zmienić status quo. K zaczyna prowadzić w tym kierunku śledztwo, równolegle zastanawiając się nad własną tożsamością. Docierając do kolejnych danych, nabiera podejrzeń, że całe jego dotychczasowe życie może być kłamstwem. Dzieje się to, oczywiście, w konfrontacji z posiadanymi wspomnieniami. Żyjąc w przekonaniu, że jego pamięć jest protetyczna – sztucznie utworzona lub otrzymana od zwykłego człowieka – K nie kwestionuje swojej egzystencji w roli replikanta. Dopiero sugestia człowieczeństwa wywołuje u niego kryzys tożsamości, posunięty do tego stopnia, że bohater nie jest w stanie przejść pewnego rodzaju testu użyteczności, któremu podlegają pracujący w policji replikanci. Istniejące realnie wspomnienia, nie zaliczające się do pamięci protetycznej, są w pojęciu K tym, co uczłowiecza. Może i bycie człowiekiem sprowadzałoby na niego niebezpieczeństwo, ale z drugiej strony spełniałoby sen Pinokia, który chciałby być kimś więcej niż tylko niepełnym ludzkim substytutem z nadzieją, że to nada mu większą wartość.
Tym ciekawiej – i uwaga, tu spoiler do dalszej części wciąż w miarę nowego filmu – rozwija się dalsza fabuła. K nie jest ostatecznie wybrańcem, cudownym dzieckiem replikantów, mimo poczucia, że tak mogłoby być. Wspomnienia, które uznał za swoje, nie należą do niego. Bohater przeżywa więc kryzys tożsamości nie raz, a dwa, kolejny mocniejszy od pierwszego. Prowadzi go to do zastanowieniem nad sensem swojego istnienia i zadawania pytania o własną duszę. Interpretacja kwestii czy K uzyskał człowieczeństwo znów pozostaje w zakresie widza, choć można powiedzieć, że film skłania się w stronę odpowiedzi potwierdzającej.
Zarówno „Łowca androidów”, jak i „Blade Runner 2049” podchodzi do poruszanych tematów pamięci oraz człowieczeństwa w sposób subtelny i przemyślany. Wolna, spokojna narracja, podkreślona nastrojowymi zdjęciami pozwala na zatrzymanie się i refleksję nad zadawanymi pytaniami. A nie są to pytania łatwe, bo nurtujące ludzkość prawdopodobnie od początku jej istnienia. Rozwiązanie dylematu czym tak naprawdę jest świadomość wciąż pozostaje niemożliwe, a rola pamięci i wspomnień w całym procesie tylko komplikuje sprawę. Stąd bohaterowie replikanci wydają się być zupełnie ludzcy, zmagając się z tymi samymi wątpliwościami, co ich twórcy. Przeżywają własne kryzysy tożsamości na bazie zastanowienia czy sztuczne wspomnienia umniejszają ich znaczenie lub patrząc smutnym wzrokiem dookoła, zadają pytanie does this unit have a soul? Świadomość posiadania pamięci protetycznej nie pozwala im na zaakceptowanie własnego losu i zmusza do szukania nowego sensu, nawet jeśli są pewni, że ich wspomnienia przeminą wraz z momentem ich śmierci, jak łzy na deszczu.
Dorota Żak