Logan: Wolverine (2017, reż. James Mangold)
Logan: Wolverine
USA 2017
Reż. James Mangold
Scen. Michael Green, Scott Frank,
James Mangold
Zdj. John Mathieson
Wyst. Hugh Jackman, Patrick Stewart,
Dafne Keen, Boyd Holbrook
Na dobry solowy film o komiksowym Rosomaku fani czekali przez długie lata. X-Men Geneza: Wolverine z 2009 roku zostawił po sobie głęboki niesmak u wielu widzów, Wolverine z 2013 trochę poprawił nastroje, ale dopiero wiadomość o przyznaniu Loganowi kategorii wiekowej R wzbudziła głębokie zainteresowanie.
O ile w przypadku niektórych aktorów wcielających się w role superbohaterów następuje rotacja obsady, to wszyscy przyzwyczaili się, że Wolverine jest tylko jeden i zawsze gra go Hugh Jackman. Z tego powodu, a także przez wzgląd na ilość poprzedzających go filmów z serii X-Men, Logan nie musi tracić czasu na ponowne przedstawianie znanego bohatera i od pierwszych minut może pozwolić sobie na płynne przejście do fabuły.
Film przenosi widza w niedaleką przyszłość, w której czasy świetności grupy mutantów obdarzonych nadludzkimi mocami dawno się skończyły, a oni sami w większości wyginęli. Niegdyś potężny Charles Xavier zmuszony jest przyjmować leki, aby kontrolować swoją niebezpieczną moc telepatii, a Wolverine wyraźnie starzeje się i pracuje jako kierowca taksówki, starając się spokojnie zarabiać na życie. Ich życiowy marazm zostaje przerwany przez pojawienie się meksykańskiej kobiety proszącej o pomoc, co w rezultacie prowadzi do konfliktu ze zbrojną grupą najemników i obarczenia głównych bohaterów opieką nad dziewczynką, Laurą, posiadającą podobne zdolności jak Logan. Kolejne sceny odkrywają intrygę przerysowanie złej korporacji, tworzącej w sztucznym środowisku dzieci-mutanty w celu wykorzystania ich jako broni. Ostatecznie bardzo niechętny całej sytuacji Wolverine decyduje się zawieźć Laurę w bezpieczne miejsce, nie powstrzymując się przy okazji od narzekania na nowe zadanie.
Zdecydowanie mocną stroną filmu są wyruszający w drogę protagoniści, świetnie zagrani i mający dynamiczną relację. Dialogi między gburowatym Loganem a staruszkiem Charlesem potrafią być pomysłowe i pełne poczucia humoru, które momentami rozładowuje przeważnie poważną atmosferę, na jaką zdecydowali się twórcy, co całkiem sprawnie im wyszło. Także ich stosunki z Laurą, nie odzywającą się przez większość filmu, są przedstawione w ciekawy sposób, wrzucając Charlesa w rolę łagodnego dziadka, a z Logana czyniąc niezręcznie radzącego sobie z problemami ojca.
Niestety ich przeciwnicy nie są już tak interesujący. Można argumentować, że to nie wrogowie są tutaj ważni i dlatego nacisk został położony całkowicie na protagonistów, ale przeciwnicy są źli dla zasady, pozbawieni konkretnej motywacji, co sprawia, że stają się zwyczajnie nudni i nie zapadają w żaden sposób w pamięć. Stąd zło reprezentowane przez złego naukowca i najemników staje się tylko pretekstem do ucieczki i walki, a tej jest bardzo wiele. Korzystając z otrzymanej kategorii R, twórcy bez skrępowania pozwolili na rozlew krwi, dużą dawkę brutalności i przekleństwa w każdej możliwej postaci. W jakiś sposób pasuje to jednak do koncepcji całości i nie odstaje przesadnie od fabuły, choć można się sprzeczać, czy było to konieczne aż w takiej ilości do przekazania głównych założeń historii. Sposób realizacji scen akcji jest mimo wszystko porządny, a lokacje i kolorystyka znacząco wpływają na warstwę estetyczną.
Nie da się jednak nie zauważyć, że od rozwiązania jednego wątku, mniej więcej po połowie filmu, jakość całości spada w dół, jakby twórcy wiedzieli, że wykorzystali już najlepsze pomysły, więc nie ma powodu, żeby dalej się tak starać. Dodatkowo jednym z największych minusów Logana są oczywiste metafory, rzucane widzowi w twarz bardzo niesubtelnie i nachalnie, czy to w formie cytowania westernu obejrzanego przez bohaterów w telewizji, czy nawet kolorów koszulek w kluczowej dla fabuły scenie. Sprawiają one, że widz czuje się jakby twórcy traktowali go niepoważnie, jak osobę, która nie zrozumie oczywistych elementów, jeśli nie wytłumaczy się ich dwa razy.
Ostatecznie Logan jest jednak porządnie zrealizowanym filmem, mimo pojawiających się wad. Nie posiada skomplikowanej fabuły skłaniającej do głębszych refleksji, ale nie takie było jego założenie. Wyróżnia się także na tle innych obrazów superbohaterskich, nawiązując chociażby do westernu czy kina drogi, co pokazuje ciekawe koncepcje rozwoju tego gatunku. Jest to także pożegnanie Hugh Jackmana i Patricka Stewarta z rolami Wolverina i Profesora X, z którymi kojarzy się ich już od ponad piętnastu lat, czyli innymi słowy koniec pewnej epoki filmów o bohaterach w obcisłych strojach.
Dorota Żak