Wiedźma nie taka straszna, jak się wydaje

The WitchThe Witch (2015, reż. Robert Eggers)

The Witch
Kanada, USA 2015
reż. i scen. Robert Eggers
zdj. Jarin Blaschke
wyst. Anya Taylor-Joy, Ralph Ineson,
Kate Dickie, Harvey Scrimshaw

The Witch, debiut Roberta Eggersa z początku 2015 roku, doceniony przez krytyków i nagrodzony w Sundance, nie znalazł uznania wśród masowej publiczności. Dzieło to systematycznie zbiera skrajne opinie, budując Eggersowi grupę oddanych fanów oraz środowisko ludzi pałających niechęcią do jego filmu. Nie da się ukryć, że reżyser stworzył film wyrywający się z konwencji, co jest zarówno jego największą zaletą, jak i wadą.

Kiedy myślimy o kinie gatunkowym, jedną z pierwszych konwencji, które przychodzą nam do głowy, jest horror. Właśnie do tej stylistyki postanowił nawiązać reżyser. Jednak rozpatrywanie jego dzieła pod kątem zgodności z zasadami schematu horroru może przynieść bardzo złe rezultaty, a widz w połowie seansu może zdać sobie sprawę z tego, że film zawiódł jego oczekiwania. Większość osób, które właśnie pomyślały o Lśnieniu Kubricka, ma słuszne skojarzenia. Dzieła te mają podobne podejście do poetyki horroru.

Fabuła filmu z pozoru wpisuje się w konwencję gatunku. Opowiada o rodzinie purytan, która po ekskomunice zmuszona jest zamieszkać w okolicy demonicznego lasu. Bardzo szybko ginie najmłodsze dziecko, jednak ani jego śmierć, ani kolejne wydarzenia nie są już tak typowe dla tej poetyki. Polemika z konwencją następuje głównie poprzez brak określonego monstrum. Tytułowa wiedźma pełni niejednoznaczną rolę. Z początku, gdy film wydaje się być klasycznym horrorem, zapowiada się na typowy slasher z nawiedzonym lasem pełnym wiedźm zabijających po kolei członków rodziny. Sytuacja jednak szybko się zmienia, a zło przybiera inne postacie na przykład królika czy kozła. Las pozostaje kluczowym elementem filmu, to z niego bierze się wszelkie zagrożenie, a każdorazowe wejście do niego kończy się tragedią. Warto tutaj wspomnieć, w jaki sposób tę przestrzeń ukazano. Gdy las pojawia się w kadrze, zawsze dominuje on nad całą kompozycją, a kamera powoli „płynie” w jego stronę. Przytłacza swoją obecnością, zawsze gdzieś dając o sobie znać. Widok lasu przeraża i niepokoi, ale również przyciąga bohaterów. Ponadto las staje się pretekstem do ukazania głównej bohaterki, Thomasin, która wiele razy w trakcie trwania filmu jest posądzana o bycie czarownicą. Zdominowany przez inne, wątek dziewczyny rozwija się powoli, okazując się wiodącym dopiero w kontekście zakończenia filmu.

Poddana w wątpliwość gatunkowość dzieła jest kluczowa w jego odbiorze. Wykorzystany język horroru jest nietypowy, straszy przede wszystkim atmosfera mroku i zagrożenia. Autor porusza kamerą w sposób oszczędny, ruch w obrębie kadru jest bardzo spokojny, montaż nie rzuca się w oczy. Żaden z elementów formalnych nie stara się wyróżnić spośród innych, wszystko utrzymane jest w minimalistycznej stylistyce. Całości dopełnia prosta, lecz dobrze dopasowana nastrojowa muzyka. Z ram konwencji horroru wyłania się niemalże inny film – dramat rodziny wyklętej przez społeczeństwo, zmuszonej do zapłacenia najwyższej kary za swoje grzechy.

Film jest osadzony w realiach siedemnastowiecznej Nowej Anglii i widać to w każdym jego elemencie – od kostiumów, przez język, na motywacjach bohaterów kończąc. Dopracowanie historyczne robi wrażenie, ale nie sprawdza się zbytnio w horrorze. Sposób myślenia członków rodziny jest przesiąknięty purytańskimi zasadami, które determinują wszystkie ich decyzje. Konfrontacja z diabelskimi mocami silnie nawiązuje do symboliki biblijnej, pokazując zło pod postaciami, które mogą się wydać po prostu zabawne dla niewierzących. Konsekwencją tego jest brak „wejścia” w świat filmu, które jest tak wymagane, aby odebrać go jako horror i dać się ponieść emocjom z nim związanym. Oczywiście, wszelka krytyka The Witch spowodowana niepewną strasznością filmu nie jest usprawiedliwiona. Robert Eggers, jak sam przyznaje, chciał stworzyć film o czarownicach; horror, to tylko narzędzie do opowiedzenia historii.

The Witch jest filmem zdecydowanie nietuzinkowym, wyrywającym się z ram gatunku. Jest to dzieło momentami trudne w odbiorze, wymagające wiedzy o przeszłości i umiejętności zrozumienia motywacji bohaterów. Historia jest opowiedziana w sposób wręcz zachwycający, jednak za całym tym kunsztem nie kryje się żaden przekaz. Film Eggersa jest opowieścią bezpośrednio bazującą na historiach zaczerpniętych z legend i wierzeń. Twórca postanowił rozszerzyć konwencję horroru, wzorując się chociażby na Lśnieniu, co jednak w tym przypadku sprawia, że film traci na sile swojego przekazu. W rezultacie dostaliśmy dobre kino autorskie i średni horror.

Piotr Kwiatkowski