GRY KONTROLOWANE

the-64000-question

Quiz shows– teleturnieje, które w swych najlepszych czasach, czyli w latach 50., przyciągały przed odbiorniki miliony fanów, stanowią fenomen, jakiego nigdy przedtem i nigdy później w historii telewizji, przede wszystkim amerykańskiej, ale też w ogóle światowej, chyba nie było. Najpewniej jednak żaden odcinek nawet najbardziej popularnego teleturnieju nie zapewnił widzom takiej dramaturgii, co skandale z nimi związane.

Ameryka, lata 50. XX w. Telewizja staje się największym (i najbardziej dochodowym!) medium narodowym. Wciąż jeszcze zafascynowana tym co telewizja może zaoferować, stosunkowo niewinna i naiwnie ufna publiczność amerykańska, zakochuje się w teleturniejach. W niedzielne wieczory, podczas emisji The $64,000 Question cała Ameryka jakby na chwilę się zatrzymuje. W szczytowym okresie popularności, czyli około roku 1958 w ofercie TV figurowały dwadzieścia cztery programy tego typu. Stosunkowo łatwe i tanie do wyprodukowania, równocześnie cieszące się ogromnym zainteresowaniem publiczności, a co za tym idzie – sponsorów, znakomicie wypełniały ramówkę.

W niektórych grach telewizyjnych chodziło o śmiech i dobrą zabawę, w innych o nagrody, a w jeszcze innych – o naprawdę poważne pieniądze. Tematyka bardzo zróżnicowana – od quizów muzycznych po programy w stylu Randki w ciemno. Nie lada gratkę stanowiły wielkie gwiazdy amerykańskiego kina pojawiające się niekiedy w takich programach na gościnnych występach, jak choćby Olivier Hardy i Bette Davis w This is Your Life, choć teleturnieje lat 50. same w sobie naprawdę miały moc kreowania osobowości telewizyjnych szeroko rozpoznawalnych. Najwięcej było wśród nich graczy, którzy sławę i niekłamany podziw rzesz widzów zdobyli dzięki ogromnemu zasobowi wiadomości i oczytaniu.

Największa popularnością i renomą cieszyły się właśnie te programy, w których uczestnicy musieli się wykazać wiedzą – ogólną lub w jednej konkretnej, wybranej przez siebie dziedzinie. Produkcja tego typu show stanowiła już sama w sobie bardzo lukratywny interes, a co więcej, dawała nadzieję na wzrost przyszłych zarobków, poprzez zwiększenie liczby telewidzów. Teleturnieje oparte na wiedzy biorących w nich udział graczy miały bowiem przyciągnąć przed odbiorniki sporą grupę amerykańskich intelektualistów, raczej nieufnie i negatywnie nastawionych do mało skomplikowanej i niewymagającej wielkiego wysiłku umysłowego rozrywki, jaką zapewniała telewizja. Najlepsi, najszerzej wykształceni i najbardziej znani gracze takich show mieli stanowić dla wykształconych widzów osobowość godną podziwu i zainteresowania. Taką jak na przykład Elvis Presley dla fanów rock and roll’a.

„Gwiazdą dla intelektualistów” stał się Charles Van Doren, bohater głośnego filmu Roberta Redforda z 1994 r. Quiz show, opowiadającego autentyczną historię odkrycia i nagłośnienia oszustw w cieszącym się wielką popularnością amerykańskim teleturnieju z lat 50. Twenty-One (Dwadzieścia jeden, a może Oczko?). Van Doren (grany przez Ralpha Fiennes’a), wykładowca literatury angielskiej na Uniwersytecie Columbia, syn poety i laureata nagrody Pulitzera, Marka Van Dorena i powieściopisarki oraz wydawcy czasopism, Dorothy Van Doren, pełen podziwu dla uczestników Twenty One zgłosił się na casting do teleturnieju, dając tym samym jego producentom niepowtarzalną szansę wykreowania swojego bohatera-intelektualisty, „Joe diMaggio teleturniejów, z mózgiem zamiast piłki”. Inteligentny i wykształcony erudyta, w dodatku przystojny oraz pełen niezaprzeczalnego uroku osobistego Charles Van Doren trafił do telewizyjnego show, który polegał na tym, że dwóch zawodników, zamkniętych w szklanych kabinach, dźwiękoszczelnych i odizolowanych od siebie, odpowiadało na pytania konferansjera. W zależności od tego, jak trudne i szczegółowe było pytanie, można było otrzymać od jednego do jedenastu punktów. Wygrywał zawodnik, który jako pierwszy zdobył takowych dwadzieścia jeden. Jeżeli gracz był ryzykantem, mógł poprosić o dwa pytania – za dziesięć i jedenaście punktów i, przy odrobinie szczęścia, wygrywał, a stawką były całkiem niezłe pieniądze.

Pierwszym tryumfatorem cieszącym się ogromną popularnością był Herbie Stempel (John Torturro), który z łatwością pokonywał kolejnych rywali i przez sześć tygodni, z odcinka na odcinek, zgarniał coraz większe wygrane. Tak było do czasu, kiedy 28 listopada 1956 r. przyszło mu się zmierzyć z Charlesem Van Dorenem. Młody adiunkt-anglista z Columbii po trzech tygodniach wyeliminował Stempla i z miejsca stał się nowym ulubieńcem Ameryki.

Rozgrywki między Van Dorenem a dotychczasowym zwycięzcą z pewnością jednak nie można zaliczyć do tych z gatunku fair. Stempel, były żołnierz, pracownik urzędu pocztowego, o urodzie raczej radiowej („ofermowaty”, jak to dosadnie ujęli producenci), przyciągał przed odbiorniki rzesze widzów, ale po wielu tygodniach jego wygranych oglądalność osiągnęła plateau, nie do zniesienia dla wydawców programu, pragnących ciągle rosnącej popularności, która zadowoliła by sponsora. Z ulgą przywitali więc w Twenty One czarującego młodego człowieka, członka cenionej i szanowanej rodziny amerykańskich intelektualistów i „odrobinę” pomogli mu najpierw pokonać Stempla, a następnie przez kilka tygodni zwyciężać w kolejnych rozgrywkach. Gra Dwadzieścia jeden nigdy nie zajęła pierwszego miejsca na liście najpopularniejszych programów telewizyjnych, ale w okresie zwycięstw Charlesa Van Dorena utrzymywała się w ścisłej czołówce. Młody intelektualista, w przeciwieństwie do swojego poprzednika, cechował się charyzmą telewizyjną. Popularność programu Twenty One opierała się w dużej mierze na tym, iż jej organizatorzy bardzo starannie dobierali zawodników – zwycięzcami, w nie do końca uczciwej walce, zostawali zawsze ludzie budzący odruchową sympatię telewidzów, obdarzeni tym czymś, co sprawiało, że publiczność chciała ich oglądać.

Pierwsze śledztwo w sprawie oszustw w teleturnieju w 1959 roku rozpoczął sąd w Nowym Jorku, jednak dopiero gdy do akcji wkroczył Richard Goodwin (Rob Morrow), prawnik pracujący dla podkomisji Kongresu, śledztwo zaczęło się rozwijać. Dzięki uporowi i zaangażowaniu Goodwina, podkomisja rozpoczęła przesłuchania 6 października 1959 roku, a miesiąc później Charles Van Doren przyznał się, że potajemnie otrzymywał pytania wraz z odpowiedziami, jeszcze przed rozpoczęciem odcinka i złożył swoją miażdżącą samokrytykę, znakomicie zresztą zinterpretowaną przez Ralpha Fiennes’a w filmie.

Reżyserowi Robertowi Redfordowi bardzo zależało na tym, by historię osadzić w konkretnej czasoprzestrzeni. Zastosował różne zabiegi, by pokazać widzom, w jakim okresie toczy się akcja. Na przykład – dość stary i dobrze sprawdzający się sposób: jeśli na początku filmu nie ma żadnej daty, zwróć uwagę na samochody, powiązane z epoką, w której cała rzecz się dzieje. I tak w pierwszej scenie Quiz Show mamy salon samochodowy, a w nim klienta, sprzedawcę i samochód – luksusowy kabriolet, Chrysler 300D, jeden z symboli lat 50. w Ameryce. Zabieg z samochodem ma jednak nie tylko ukazać widzom, w jakich latach rozgrywa się akcja – ma drugi, ważniejszy cel, powiązany z przesłaniem całego filmu. Zainteresowany zakupem klient to bowiem Richard Goodwin, kontroler z podkomisji kongresu, tropiący nadużycia prawne. Uważnie słucha sprzedawcy, podziwia, ale ostatecznie nie kupuje samochodu i wychodzi z salonu, raczej z rozbawieniem, niż z żalem. Wraca do mieszkania, tak małego, że z trudem mieści Goodwina i jego żonę. Prawnik żyje uczciwie i skromnie, nie narzeka, nie bierze łapówek – jest idealistą. W Ameryce lat 50., okresie znakomitej koniunktury gospodarczej i ciągle taniej benzyny oraz samochodów, kiedy wszyscy chcą się dorabiać, młody urzędnik mówi „nie” bogaceniu się za wszelką cenę. Bez wahania angażuje się w wojnę z wielką stacja telewizyjną, wojnę długą i żmudną (zgodnie z wymogami kinowej dramaturgii akcję zagęszczono do kilku tygodniu, w rzeczywistości śledztwo i proces trwały trzy lata). Gdy w grę wchodzą duże pieniądze, trudno jest o zachowanie zdrowego rozsądku, pozostanie w zgodzie ze swoim sumieniem; w sprytne oszustwo daje się przecież wciągnąć wszechstronnie wykształcony, bardzo inteligentny i pochodzący z szanowanej rodziny Van Doren. Mimo iż ciągle dręczą go wyrzuty sumienia, przyjmuje jako rozsądne wytłumaczenie wymyślone przez producentów programu – swoimi wygranymi przyczyni się do rozpropagowania zalet wyższego wykształcenia i do rozwoju amerykańskiego systemu edukacji, jego zasługi w tej dziedzinie będą warte odstąpienia na pewien czas od wyznawanych ideałów. Poza tym przecież człowiek o tak wielkiej wiedzy zasługuje na większe uznanie niż tylko 86 dolarów tygodniowo pensji uniwersyteckiej. W takich warunkach nie jest łatwo pozostać w zgodzie ze swoimi wartościami, a o tych którzy się na to zdobywają trudno powiedzieć, czy uczciwość zapewniła im inne zwycięstwo jak tylko moralne. Nie można jednoznacznie zdecydować. Film Redforda na pewno takiej odpowiedzi nie daje.

Należy wspomnieć, że podobne oszustwa przy realizacji teleturnieju nie miały miejsca tylko w Twenty One – zdarzyły się też między innymi w The $64,000 Question i Dotto. Wytłumaczenie producentów w większości przypadków brzmiało tak samo – najważniejsze są wymagania widzów. A ci wolą oglądać, jak wygrywa młoda ładna dziewczyna niż starzejący się, łysiejący facet w okularach.

Oszustwa i skandale związane z teleturniejami lat 50. zdecydowanie zmieniły wiele w świadomości przeciętnych telewidzów – naiwne zaufanie zostało zastąpione przez podejrzliwy cynizm, który pozostał nam aż do dnia dzisiejszego. W filmie taka postawa objawia się najwyraźniej w zachowaniu rodziców Van Dorena – nawet sukces ich syna w telewizyjnym show nie jest w stanie przekonać ich do zakupu teleodbiornika. Ojciec Charlesa, zapytany o to, czy zna teleturniej The $64,000 Question z nutą kpiny w głosie odpowiada: „Za 64 tysiące dolarów muszą chyba o sens życia pytać”.

Magdalena Czulak