Smutne schematy. Relacja z przeglądu Short Waves Grand Prix 2014

1. nasza klatwa (2013, rez. tomasz sliwinski) Nasza klątwa (2013, reż. Tomasz Śliwiński)

Głównym celem selekcjonerów konkursu Short Waves Grand Prix 2014 zdecydowanie była różnorodność. I choć niektóre z wybranych pozycji zostały wcześniej docenione na innych festiwalach, można dywagować, czy nie wyprzedziła ona kryterium jakości artystycznej.

Pokazy Short Waves mają formę kompilacji. Wszystkie filmy prezentowane są widzom w jednym bloku, w ramach jednego seansu, dywersyfikacja jest więc uzasadniona. W zestawie siedmiu krótkich filmów znalazły się dwie animacje, dwie fabuły, dokument, film eksperymentalny oraz teledysk. Ta mozaika gatunkowa miała jednak pewien efekt uboczny: na jej tle jeszcze wyraźniej odznaczał się nieznośny schematyzm treściowy i formalny przytłaczającej większości przedstawionych propozycji. Zaskakujące, jak przegląd identyfikowany z hasłami świeżego spojrzenia młodego pokolenia polskich filmowców może pozostawić wrażenie takiej wtórności. Honoru naszego krótkiego kina bronią tutaj wyłącznie animacje: genialny Ziegenort (2013) Tomasza Popakula oraz Nieprawdopodobnie elastyczny człowiek (2013) Karoliny Specht.

Pozostałe filmy, już przez same tematy jakie podejmują, jak i sposób ich potraktowania powielają najgorsze stereotypy krążące na temat rodzimych produkcji. Lejtmotywem jest polska rodzina w odsłonach: łzy/krew/bigoteria/patologia. Zwycięski dokument Nasza klątwa Tomasza Śliwińskiego to film o osobistym dramacie reżysera, zmagającym się wraz z żoną z nieuleczalną chorobą nowonarodzonego dziecka (i absurdami polskiej służby zdrowia). Fakt, że reżyser filmu jest jednocześnie głównym bohaterem opowiadanej historii nadaje całości bardzo osobisty wydźwięk, utrudniając jej krytyczną ocenę. Jednak Śliwiński świadomie postawił się po obydwu stronach kamery, nie jest więc oceniany jako bohater, lecz przede wszystkim jako autor. A na filmie kładzie się cieniem największy błąd dokumentalisty: „zawiśnięcie” oburącz na rozdzierającej serce historii i popatrywanie z wyczekiwaniem na reakcję widza, któremu zafundowało się tani emocjonalny szantaż w lichej i przewidywalnej formie. Sceny rozmowy z lekarką, montowania medycznej aparatury w mieszkaniu, mrożącego krew w żyłach odłączania i ponownego aplikowania maluchowi plastikowego okablowania przeplatane są refrenem w postaci irytującego egzystencjalnego dialogu młodych rodziców, którzy, rozparci na kanapie z lampką czerwonego wina, odreagowują walkę o normalność, jaką jest ich dzień powszedni, chwilą słodko-gorzkiej refleksji. Kamera, ustawiona naprzeciwko, jest ich milczącym słuchaczem.

Fabuła nr 1, Hosanna Katarzyny Gondek – kreacjonistyczna przypowieść w stylu Jana Jakuba Kolskiego o rozbrykanej wnuczce, pustoszącej w czasie krótkich odwiedzin maryjne uniwersum swojej babci-Polki – podręcznikowo kontrastuje ze skrajnie realistyczną i mroczną fabułą nr 2, Matką Łukasza Ostalskiego. Pierwsza to dość oczywista, przeprowadzona w lekkim tonie i nieznośnie jaskrawym kolorycie satyra na polską zaściankową bigoterię. Nadzieją jest młode pokolenie, które Matce Boskiej posmaruje usta czerwoną szminką. W drugiej, dla odmiany mglistej i poszarzałej, tytułowa matka, Danuta Stenka, świeżo wplątana w skandal korupcyjny posłanka, prosto z sejmu przyjeżdża do swojego podwarszawskiego domku nad jeziorem, by odnaleźć tam znarkotyzowanego syna i trupa dziewczyny w łazience. Największą tragedią jest nie tyle samo zabójstwo, którego ślady trzeba zatrzeć, ale konieczność konfrontacji ze spaczonymi relacjami rodzinnymi.

Po łopatologii czas na niezrozumiałość. Niemy, eksperymentalny Rezonans Mateusza Sadowskiego, opisywany jako efekt czytania i rozmyślania o teoriach fizycznych oraz równoważenia rozbieżnych tropów lekturą (…) Roberta Walsera, utwierdza widzów w stereotypie eksperymentu jako hermetycznego formalnego kaprysu filmowca. Unconscious, teledysk Martyny Iwańskiej do utworu duetu Rebeka, to estetyczna, zgrabna ilustracja męskiego fantazmatu śpiącej królewny, z kilkoma sekwencjami eterycznego tańca i rozwianych rudych włosów oraz malowniczą kąpielą w mleku, rozegrana na tle martwych wnętrz polskiej klasy biznesowej.

Na tle klisz jaśnieją dwie animacje studentów łódzkiej Filmówki. Absolutnym numerem jeden jest Ziegenort Tomasza Popakula – oryginalna i przejmująca opowieść o tożsamościowych rozterkach dorastającego syna rybaka. Pełna inteligentnych wizualnych metafor, jednocześnie bardzo oszczędna narracja to studium izolacji i prób odnalezienia się w rzeczywistości. Główny bohater waży znaki swojego pokrewieństwa z rybą i człowiekiem – ofiarą i oprawcą – by na koniec dokonać związanego z tym wyboru.

2. ziegenort (2013, rez. tomasz popakul)Ziegenort (2013, reż. Tomasz Popakul)

Wokół podobnych, związanych z identyfikacją, zagadnień krąży również animowany Nieprawdopodobnie elastyczny człowiek Karoliny Specht – dowcipna przypowieść o ludzkim konformizmie.

Głosująca na najlepszy film publiczność poszła jednak za głosem realizmu, nie kreacjonizmu, i wytypowała Naszą klątwę na zwycięzcę tegorocznej edycji. Decyzja ta wypada intrygująco na tle powszechnych narzekań na przewidywalną i rozmiłowaną w ludzkim dramacie psyche polskiego kina. Animacje Popakula i Specht to propozycja nowej jakości, jakiej widzowie rzekomo się domagają, a jakiej w polskim kinie jest ciągle mało. Deklaracje okazują się jednak niewspółmierne do ocen. Wychodzi na to, że przeciętny widz w starciu realnych emocji z formalizmem z większym prawdopodobieństwem stanie po stronie tych pierwszych. Klątwa leży w nawyku…

 Ada Minge

Przegląd Short Waves Grand Prix 2014 odbył się
w Kinie pod Baranami dnia 21 marca 2014.