LEATHER WHATEVER. PORNOIMPRESJA

1. Interior. Leather Bar (2013, James Franco, Travis Mathews)Interior. Leather Bar (2013, James Franco, Travis Mathews)

Osobiście nie podoba mi się ten projekt. Na chwilę obecną nic artystycznego w nim do mnie nie przemawia. Ale przemawia do mnie, i zawsze przemawiała, jego misja. Nie zawsze ją rozumiem, ale podoba mi się – mówi aktor Val Lauren w trakcie spotkania z producentką, wskazując na siedzącego obok reżysera – Jamesa Franco. Niezbyt fortunny początek filmu o filmie. Zwłaszcza, że na koniec nic nie wskazuje na to, żeby cokolwiek się zmieniło.

Seks powinien być narzędziem opowiadania historii – postuluje euforycznie James Franco w rozmowie z Laurenem w jednej ze scen Interior. Leather Bar (2013). Ale cholernie się tego boimy. Wszyscy mówią o seksie, ale nie mają odwagi pokazywać go w filmie. Możesz pokazać, jak ludzie wysadzają się w powietrze i zabijają, ale za nic nie pokazuj gejowskiego seksu, bo to diabeł – szydzi łobuzersko. Jak widać, stanowisko Franco już na wstępie opiera się na zupełnie oderwanych od rzeczywistości założeniach, nic więc dziwnego, że przy takiej busoli całe przedsięwzięcie jest drogą donikąd.

Owszem, seks może być i jest narzędziem opowiadania historii; a Franco zamiast to udowodnić, pokazuje, że w przeciwieństwie do wielu twórców nie umie się tym narzędziem posługiwać. Decydując się na realizację Interior. Leather Bar, zamiast artystycznie nobilitować, z kretesem ośmiesza swoją – dziś nieco już zresztą anachroniczną – ideologiczną krucjatę.

Problem polega bowiem na tym, że Franco nie ma do opowiedzenia żadnej historii. Funduje widzom kompilację kilku scen gejowskiego tańca i naoliwionych, oprawnych w czarną skórę męskich ciał, wreszcie – gejowskiego seksu z elementami sado-maso, a wszystko to ubiera w formę paradokumentu – relacji z pracy na planie – i przeplata luźnymi rozmowami ekipy na temat tego, co się dzieje wokół. Daje w ten sposób samemu sobie sposobność do wypowiedzenia kilku banałów na temat beznadziejnej normatywizacji seksualności w przemyśle filmowym, gdzie tylko heteroseksualnej parze pozwala się odejść w stronę zachodzącego słońca, a prawdziwy seks ląduje na kasetach VHS za czerwoną zasłonką. A skoro każdy ogląda porno i każdy je lubi, to powinno się przecież wprowadzić je do mainstreamu.

Punktem wyjścia dla Franco i drugiego reżysera, Travisa Mathewsa, były losy głośnego filmu Zadanie specjalne (Cruising, 1980) Williama Friedkina, w którym Al Pacino wcielał się w rolę detektywa penetrującego nowojorskie kluby dla gejów w celu wytropienia seryjnego mordercy. Na żądanie producenta Friedkin zmuszony był wyciąć z filmu 40 minut niecenzuralnego ponoć materiału, nakręconego w autentycznych gejowskich klubach; w przeciwnym razie stygmatyzowano by go ratingiem X, kojarzonym z filmami porno, a to wiązałoby się ze znacznym ograniczeniem dystrybucji. Dziś, w roku 2014, Franco postanowił odtworzyć to, z czego film Friedkina został wówczas wybrakowany – oczywiście na bazie własnych domniemań i reżyserskiej wizji. Podchodzi jednak do tematu z dużą swobodą, zmierzając raczej w stronę sformułowania własnego – szumnie mówiąc – stanowiska wobec natury politycznej poprawności w kinie.

Zadziwiające, jak bardzo paradoksalny i odwrotny do zamierzonego efekt udało się twórcom osiągnąć. Interior. Leather Bar to właściwie parodia kampanii przeciw homofobii. Zaproszeni do udziału w filmie mężczyźni w trakcie przerwy na papierosa pytają się siebie nawzajem, czy ktoś wie, do czego to właściwie zmierza. Grający główną rolę heteroseksualny Val Lauren, bliski przyjaciel Franco, próbuje wydobyć z niego odpowiedź na to samo pytanie podczas rozmowy w cztery oczy, ale reżyser zbywa go niefrasobliwym stwierdzeniem, że sam do końca nie jest pewien i że nie jest to tak istotne, jak samo doświadczenie realizacji tego typu projektu, który na pewnym etapie zacznie po prostu żyć własnym życiem.

Takie podejście to modelowy przykład filmowej grafomanii, celebryckiej pychy i lenistwa jednocześnie. Franco być może liczył na przekazanie jakichś treści między wierszami, ale nie wziął pod uwagę, że taki zabieg wymaga jeszcze większego nakładu pracy i precyzji, niż mówienie wprost. Film Franco i Mathewsa zostawiony jest więc samemu sobie: jego bohaterowie nie ewoluują, w ich świadomości nie zachodzą żadne większe zmiany, a nawet jeśli, to kamery przy tym nie ma. W finale sytuacja różni się od wyjściowej jedynie tym, że ekipa ma za sobą kulminacyjny eksperyment w postaci kilkuminutowej sceny zbliżenia homoseksualnej pary, w czasie którego kilku operatorów, w tym Franco, ze skupieniem wygina się i nachyla nad aktorami pod rozmaitymi kątami, żeby uzyskać jak najlepsze zbliżenia. Scena ta, zamierzona chyba jako najbardziej naturalistyczna i postulatywna, wypada w istocie najbardziej karykaturalnie. Franco z kamerą w dłoni jest w niej idealną ilustracją ciekawskiego homofoba, krążącego wokół uprawiających seks gejów jak wokół egzotycznych zwierząt w zoo. Miny obserwującej scenę reszty ekipy wzmagają to wrażenie. Będący wśród nich Lauren formułuje to zresztą później wprost, próbując z wahaniem wybronić kolegę: James ma cel, nawet jeśli celem jest jego własna ciekawość.

2. Interior. Leather Bar (2013, James Franco, Travis Mathews)Interior. Leather Bar (2013, James Franco, Travis Mathews)

Sama ciekawość jednak nie wystarczy, żeby kontrowersyjny temat zamienił się w wypowiedź artystyczną. To, co dzieje się na planie, to swoisty leseferyzm – reżyser nie panuje nad zgromadzonym przez siebie kolektywem, a nawet nie próbuje nad nim zapanować. Jest zupełnie bezużyteczny, jeśli chodzi o sugestie czy wskazówki, których aktorzy u niego szukają. A widz nie ma żadnego powodu, żeby, jak Lauren, odgórnie uwierzyć w jego ,,misję’’.

Lauren, na osobie którego koncentruje się akcja, startuje więc z pozycji niedowiarka i na takiej pozostaje. Początkowo podchodzi do projektu z dystansem, licząc na reżyserski geniusz Franco, po czym, jak przyznaje, dochodzi do wniosku, że wciąż go nie rozumie. Na koniec stwierdza wprawdzie: Myślę, że ja sam się czegoś nauczyłem nie wiem, co to jest, ale na pewno nie jestem tym samym gościem, który wszedł tutaj dziś rano – brzmi to jednak w jego ustach co najwyżej kurtuazyjnie.

Interior. Leather Bar przypomina machniętą lekką ręką, gejowską pornoimpresję, której naiwność i bezmyślność jest zupełnie dezorientująca, jeśli nie obraźliwa. Franco nie tylko zadziałał destrukcyjnie na własny manifest, ale też ze szkodą dla wizerunku tych, którzy rzeczywiście starają się wywalczyć w kinie pewną artystyczną przestrzeń dla queeru, nie opatrując jej przy tym ekshibicjonistycznymi tabliczkami informacyjnymi. Niby interior, a w środku nikogo nie ma.

Ada Minge