Koniec świata. Soap opera
Koniec świata to nie jest temat zarezerwowany wyłącznie dla wysokobudżetowych produkcji Rolanda Emmericha i innych rozrywkowych obrazów made in Hollywood. Wzięli się za niego również młodzi i niezależni krakowscy filmowcy, a efekt ich prac – internetowy serial „Koniec świata. Soap opera” – będziemy mogli oglądać już wkrótce. O nowatorskim systemie finansowania oraz możliwościom, które daje Internet, rozmawiamy z reżyserem serialu, Michałem Tylką.
Miłosz Stelmach: W opisie Końca świata. Soap opery najbardziej zainteresowała mnie informacja, że ma to być serial o „naszym pokoleniu”. Jestem ciekaw, co przez to rozumiesz, jakie pokolenie masz na myśli?
Michał Tylka: Tego właśnie pytania najbardziej się spodziewałem. Jest to film robiony przez, dla i o pokoleniu ludzi, którzy urodzili się około roku 1989 lub trochę wcześniej i zawierają się mniej więcej w przedziale wiekowym 20-30 lat. Są to ludzie, którzy nie pamiętają już komuny, są teraz studentami lub studia skończyli niedawno. Od początku lat 90. powstało już chyba z 15 określeń naszego pokolenia. Jakie jest nasze pokolenie? Na pewno jest jak nasz serial – czyli jest internetowe.
MS: To znaczy?
MT: Przede wszystkim jest to serial internetowy, czyli dystrybuowany w Internecie, ale też w tym sensie, że mówi o sieci. Ja jestem przekonany do określenia „dzieci sieci” Piotra Czerskiego, które zawarł w swoim manifeście – to pokolenie używa Internetu i wychowało się na nim i jest to jedyna rzecz, która może połączyć i zdefiniować wszystkich należących do niego ludzi. To definiuje pewien rodzaj tożsamości, która jest płynna i zmienna, ale jakoś funkcjonuje. To nie są osoby pozbawione tożsamości, ale ta tożsamość jest ulotna. Z jednej strony jest ona oparta na funkcjonowaniu grup facebookowych, a z drugiej strony na hipsterskich zainteresowaniach. Ludzie chcą się jakoś odróżnić i zademonstrować swoje istnienie. Teraz w Polsce nastał czas, który w USA miał miejsce w latach 90. i był opisany jako pokolenie X – większość pojęć, które miały znaczenie dla ludzi z poprzednich pokoleń, dziś je traci. Coś się kończy, ale też nie wiadomo, co się zaczyna i myślę, że o tym chcemy zrobić serial – o ludziach, którzy szukają swego miejsca na świecie, ale nie znają zasad gry, w której uczestniczą, bo wszystkie są tak na prawdę bardzo płynne i nie warto w nie do końca wierzyć. A tytułowy koniec świata jest metaforą – bohaterowie chcieliby, żeby nadszedł i był spektakularny, żeby w Ziemię uderzyła jakaś kometa, jak w filmach hollywodzkich, chociaż wiedzą, że to jest niemożliwe. Ale woleliby to niż faktycznie zaplanować coś na dłużej niż kilka miesięcy do przodu.
MS: Czy to znaczy, że w czasie realizacji zwracasz uwagę głównie na aspekt socjologiczny?
MT: Nie, chodzi nam przede wszystkim o to, żeby te historie były fajne i atrakcyjne dla widzów. Nie masturbujemy się nad własną analizą zjawiska, która i tak nam nie wyjdzie. To ma być zapis pewnego momentu w historii w roku 2012, ale bardzo zdystansowany i fajny do oglądania. Dlatego staramy się raczej zasygnalizować pewne problemy, a świat, który chcemy wykreować jest tylko odbiciem naszego – czasem bardziej realistycznym, a czasem mniej. Bardzo zależy mi na tym, żeby w tym filmie była polifonia – dotykamy rzeczy, które są realne, ale z drugiej strony wchodzimy czasem w absurd. Myślę, ze ciężko coś realistycznie powiedzieć o tym, co się dzieje i absurd jest taką kategorią, którą można zasygnalizować to, co jest nie tak w naszym świecie.
MS: Sądzę, że warto wreszcie wspomnieć o nietypowym sposobie finansowania, na jaki się zdecydowaliście. Opowiesz o tym?
MT: Zbieramy pieniądze na portalu polakpotrafi.pl, gdzie internauci wpłacają dobrowolne dotacje na projekty, które ich interesują. Na pierwszy odcinek zebraliśmy 200 procent wyznaczonego budżetu. Zbieramy bardzo małe kwoty, ponieważ ludzie popełniają błąd myśląc, że na prawdę są wstanie zebrać kilkanaście tysięcy złotych lub takie kwoty, które pozwolą im komfortowo pracować. My stwierdziliśmy, że chcemy zrobić film i nie musimy koniecznie na tym zarabiać, znaleźliśmy też aktorów, którzy gotowi są zagrać za darmo. Kwota, którą ustaliliśmy, to 330 złotych na odcinek, czyli minimalna kwota, żeby zapewnić catering, paliwo, niezbędną scenografię. Fajnie, ze zebraliśmy tych pieniędzy więcej, możemy je zagospodarować.
MS: Czyli sukces?
MT: Tak, ale na pewno ten projekt będzie się jeszcze rozwijał, kiedy ludzie po pierwszym odcinku zobaczą, co dokładnie robimy. Chcemy też ruszyć na Kickstarterze [międzynarodowy serwis, którego kopią jest polakpotrafi.pl] i zacząć zbierać fundusze na dwóch platformach jednocześnie. Wtedy można uzbierać wyższe sumy, co mimo wszystko też przekłada się na jakość. Dlatego chcemy zachęcać do wpłat, nawet niewielkich – to jest zazwyczaj 10-20 złotych, chociaż ostatnio ktoś nam wpłacił 200 złotych. Ale to też nie jest tak, że ktoś wyrzuca te pieniądze – ustalamy system nagród dla tych, którzy pomagają. Poprawimy to jeszcze przy następnych odcinkach – chcemy rozdawać płyty DVD, niepublikowane materiały, a może nawet specjalne designerskie koszulki, które mają nosić niektórzy bohaterowie. Mamy wprawdzie zaprzyjaźnionych ludzi, którzy mają swój sprzęt – oświetlenie, kamery itd., ale wiem, że jest to na tyle duży projekt, że pewnych rzeczy nie będzie się dało obejść bez funduszy.
MS: Dlaczego w takim razie zdecydowaliście się na taką formę zbierania pieniędzy, a nie bardziej tradycyjną, jak szukanie sponsorów czy dofinansowania instytucjonalnego?
MT: Po pierwsze, nikt tego nie robi w Polsce, co według mnie jest błędem. Kickstarter finansuje teraz dużą część kina niezależnego w Stanach – już nawet Charlie Kaufman zbiera pieniądze na swój nowy film poprzez Kickstarter i udało mu się zgromadzić pół miliona dolarów. Myślę, że to kwestia czasu – takich projektów będzie coraz więcej również w Polsce. Poza tym nie braliśmy pod uwagę tradycyjnych form finansowania, bo mam złe mniemanie o PISFie i o tym jak wybiera projekty – wiem, że bez wykształcenia filmowego i solidnego dorobku nie dostalibyśmy żadnych pieniędzy.
MS: Ale jest też pewnie dobra strona takiego stanu rzeczy. Zbierając pieniądze w Internecie jesteście niezależni – nie macie żadnych ciśnień produkcyjnych czy dystrybutorskich, a projekt nie musi się Wam koniecznie zwrócić…
MT: Dokładnie – do niczego nie jesteśmy zmuszeni, nie jesteśmy ograniczeni żadną ramówką i możemy robić z tym, co chcemy, a plan mamy dość rozbudowany. Mamy nadzieję, że jak zrobimy pierwsze odcinki, to zacznie gromadzić się widownia. Historia składa się z dwunastu 5-6 minutowych odcinków, z których ostatni kończy się dzień przed końcem świata, a fabuła jest wciąż otwarta. Chcemy to promować przez półlegalne strony, takie jak seriale online, bo dziś bardzo wiele osób ogląda seriale właśnie w tej formie. Mamy nadzieję, że po dwunastu odcinkach będziemy mieli już realny potencjał marketingowy, że na półgodzinną etiudę, która ma być zwieńczeniem serialu, chcemy powalczyć o większe pieniądze, może od jakiejś firmy produkcyjnej. Całość mogłaby składać się na film pełnometrażowy.
MS: Czyli wierzysz w potęgę Internetu i możliwość zaistnienia w sieci z tego rodzaju projektem?
MT: Coraz więcej produkuje się z myślą o Internecie. Na Zachodzie coraz częściej angażują się w to producenci z dużymi budżetami, bo widzowie coraz częściej wybierają serial zamiast filmu i coraz częściej właśnie w Internecie. W Polsce jeszcze nie jest to tak opłacalne, choć słyszałem, że Tvn już produkuje swój serial internetowy, wyczuwając, że telewizja coraz mniej się opłaca.
MS: A kiedy wy planujecie skończyć wasze dzieło?
MT: Na pewno pierwszy odcinek będzie miał premierę 21 grudnia ze względu na datę, ale całość potrwa dużo dłużej. To przede wszystkim kwestia finansowa, a najgorsza opcja to pół roku. Jeśli jednak ogarniemy to finansowo i uda się tak jak przy pierwszym odcinku, gdzie zebraliśmy dwa razy więcej pieniędzy przy praktycznie żadnej promocji, może się udać szybciej. Zależy mi, żeby udało się skończyć w kwietniu.
MS: Życzę w takim razie powodzenia i dziękuję za wywiad.
Serial do obejrzenia w sieci: http://www.youtube.com/user/KoniecSwiataSerial
Chesz pomóc twórcom? http://polakpotrafi.pl/projekt/koniec-swiata-soap-opera-odcinek-2