RANKING: Moje 10 comfort films

Okres świąteczno/przedświąteczny to dla mnie czas, kiedy lubię się zrelaksować, czas, kiedy trochę zwalniam, bo jednak mogę sobie na to pozwolić (kto nigdy nie używał wymówki „w nowym roku zrobię to a to” niech pierwszy rzuci…). To również czas, kiedy lubię wracać do filmów, które już widziałam, takich które budzą we mnie coś, co możemy nazwać „świąteczną atmosferą”. Wprowadzają to, co święta mają na celu: radość, poczucie bezpieczeństwa, takie wewnętrzne ciepło, które czuło się jako dziecko, kiedy można było w końcu zapalić lampki na choince albo otworzyć ten prezent, który czekał całą kolację wigilijną. Dlatego też w tym właśnie momencie dzielę się swoimi comfort films. Każdy z nas z pewnością takie ma, widziane wiele razy albo raz, ale z pewnością chętnie by się je powtórzyło, obejrzane w różnych momentach życia, ale zawsze wprawiające nas w lepszy nastrój, sprawiające, że czujemy się pewniej i przyjemniej, po prostu komfortowo.

1. Paddington 2 (Paul King, 2017)

 Przez chwilę stał się najlepiej ocenianym filmem w historii (na stronie Rotten Tomatoes wyprzedził nawet Obywatela Kane’a) czemu całkowicie się nie dziwę. Film ten jest świetnym przykładem tego, że drugie części potrafią być lepsze od pierwszych. Intrygująca historia ze scenami rodem z opowieści Wesa Andersona (pamiętna sekwencja w więzieniu), z uroczymi postaciami i przerysowanymi złymi (przecudowny Hugh Grant grający podstarzałego, nikczemnego aktora) z bardzo prostym a zarazem wzruszającym zakończeniem sprawia, że nie da się nie kochać tego filmu. Paddington 2 to bardzo prosta historia o przyjaźni, miłości i rodzinie – brzmi banalnie, ale jak najbardziej jest wielkim komplementem.

2. Pół żartem, pół serio (Some Like It Hot, Billy Wilder, 1959)

Film, który pierwszy raz obejrzałam będąc w wieku pomiędzy przedszkolem a podstawówką, film, który mieliśmy na płycie i oglądaliśmy wszyscy w domu, film, przez który znalazł się u mojej siostry wielki portret Marilyn Monroe. Pół żartem, pół serio pomimo wieku to nadal świetna komedia z przede wszystkim świetnymi aktorami. Grający główne role Jack Lemmon i Tony Curtis w kobiecym przebraniu uciekając przed mafią, trafiają do żeńskiej orkiestry, gdzie poznają uroczą i naiwną Sugar, zagraną właśnie przez Marilyn. Zabawne sytuacje mnożą się w raz z rozwojem wypadków, dowcipne dialogi i gagi nawiązują do czasów burleski i kina niemego. Nadal potrafią rozśmieszyć i zauroczyć widzów, natomiast końcówka już dawno przeszła do historii kina wraz z tekstem: ‘Well, nobody’s perfect’.

3. Rocketman (Dexter Fletcher, 2017)

Elton John to człowiek legenda nie tylko w branży muzycznej. Nadal tworzący i wspierający młode talenty, udziela się także jako aktywista społeczny. Ciężko nie znać Eltona, chociażby tylko z tego, że przecież zaśpiewał piosenkę do Króla Lwa. Rocketman to film biograficzny, skupiający się przede wszystkim na początkowej karierze muzyka, jego dojściu do sławy, ale również na mroczniejszych momentach. Dzieło to umiejętnie wykorzystuje piosenki artysty stając się momentami musicalem, co świetnie współgra z całą scenografią oraz fabułą filmu, ale również idealnie wplata piosenki Eltona w jego świat, który jest przedstawiany na ekranie. Dostajemy tam historię chłopaka, z wielkim talentem i miłością do muzyki, zwłaszcza rocka, który staje się wielką gwiazdą wiedzącą jak zrobić show (świetnie odwzorowane kostiumy w filmie), a mimo to (albo właśnie przez to) boryka się z poważnymi problemami dotyczącymi jego tożsamości i samoakceptacji. Poprzez muzykę i sceny fantastyczne oddaje to jak bohater coraz bardziej popada w nałogi pozwalające mu uciec od zmierzenia się z rzeczywistością. Jak mogliśmy się domyślać od samego początku (jednak to historia Eltona Johna, nadal żyjącego i szczęśliwego człowieka) film kończy się dobrze. Może nie śledzimy całkowitego podniesienia się bohatera, ale obserwujemy jego pierwszą próbę – udanie się na odwyk: widzimy, że Elton is stil standing”. A morał z tego prosty: jeśli Elton mógł to, dlaczego my nie możemy?

P. S. Uwaga, po filmie trudno oderwać się od piosenek Eltona i będziecie się chcieli przebrać na każdą imprezę kostiumową w jakiś jego koncertowy strój.

4. Twarze, plaże (Visages, villages, Agnes Varda, JR, 2017)

Agnes Varda i JR podróżują po francuskich wsiach i miasteczkach robiąc zdjęcia-portrety ludzi, których tam spotykają. Jak dla mnie to już wystarczający opis zachęcający do obejrzenia tego filmu. Z jednej strony kino drogi, z drugiej opowieść o artystce i artyście, fotografce i fotografie, o sztuce. Uwieczniając twarze w swoim filmie uwieczniają również miejsca, peryferie z dala od miejskiego zgiełku. Obydwoje bohaterów dzieli się swoimi historiami dotyczącymi ich działań artystycznych, ale również życia. Poprzez ich rozmowy często pełne żartów, ironii, ale i czułości oraz otwartości na świat wychodzi piękny obraz, który dzisiaj już po śmierci Agnes ogląda się z łezką w oku.

5. Forrest Gump (Robert Zemeckis, 1994)

Forrest Gump jest dla mnie takim filmem, że niezależnie na jaki jego fragment trafisz akurat w telewizji to zawsze i tak zostawiasz, i oglądasz dalej. I to nie tylko dlatego, że przecież wiesz co było przedtem, bo oglądałaś już film tyle razy. Tom Hanks at his best, historia bohatera, z którym trudno nie sympatyzować, choć tak często się za niego wstydzimy albo czujemy współczucie, przedstawiona na tle najważniejszych wydarzeń ze Stanów Zjednoczonych z lat 60. i 70. Zabawnie ukazuje jak losy jednostki i jej mikro historie splatają się właśnie z tymi wielkimi narracjami. Pomimo kilku scen goryczy i trudności jakie przechodzi bohater, mamy happy end, którego tak bardzo chcieliśmy, żeby zaznał, bo przecież dobro i wielkie serce powinny zostać wynagrodzone.

6. Kiedy Harry poznał Sally (When Harry Meet Sally…, Rob Reiner, 1989)

Na liście musiała się pojawić chociaż jedna komedia romantyczna, których nie ukrywając obejrzałam już dość sporo, a ich oglądalność rośnie wraz ze zbliżającymi się świętami. Kiedy Harry… to już klasyk w swoim gatunku. Historia dwójki tytułowych bohaterów, którzy od znajomości i niechęci, przechodzą w przyjaźń a następnie miłość, która jednak nie jest od razu tak prosta do zdobycia. Świetne stroje, przede wszystkim z lat 80., para Meg Ryan i Bill Crystal, którzy nie wydają się typowo romantyczną, idealną dwójką (zwłaszcza Bill nie wyglądający jak filmowy kochanek), tworzą pomiędzy sobą świetną relację, która sprawia, że z łatwością można uwierzyć w ich powolne zakochiwanie się. Przełamując motyw miłości od pierwszego wejrzenia, ukazują nam miłość wywodzącą się z przyjaźni. Chociaż pojawia się typowy wątek konfliktowy dla komedii romantycznych – to znaczy brak komunikacji, to jednak wszystko pięknie się rozwiązuje: Harry i Sally wreszcie są razem.

7. Deszczowa piosenka (Singin’ in the Rain, Stanley Donen, Gene Kelly, 1952)

Musicale, zwłaszcza te starsze z pewnością potrafią ocieplić serduszka. Deszczowej piosenki raczej nie trzeba nikomu opisywać, piękna historia przedstawiająca przełom dźwiękowy opowieść o ówczesnym Hollywood. Inspirująca choreografia, ikoniczne role Gene Kelly, Debbie Reynolds i Donalda O’Connora oraz pamiętne piosenki, sprawiły, że jest to dzieło klasyczne porywające swoją historią, ale i miłością do kina. Kto nie chciałby odtworzyć najbardziej znanej sceny z utworu Singing in the rain właśnie wtedy, kiedy kroczył ulicami w deszczu?

8. Park Jurajski (Jurrasic Park, Steven Spielberg, 1993)

Kino nowej przygody z pewnością wiedziało, jak tworzyć filmy rozrywkowe, wielkie przedsięwzięcia/widowiska, oparte na przygodzie, efektach specjalnych i fantastycznych fabułach. Taki właśnie jest Park Jurajski, Spielberg stworzył film zawierający wszystkie te elementy i świetnie łączący je w cały czas dobrze oglądające się dzieło. Pomimo wieku dinozaury (a raczej ich makiety) nie postarzały się źle, cały świat, który w większości stworzony był poprzez scenografię, makiety i figury prawdziwych rozmiarów nie łamie wrażenia iluzji i potrafi wprawić nas w zachwyt. Dodatkowym atutem, jaki odkrywa się oglądając ten film będąc już trochę starszym, to z pewnością Jeff Goldblum i postać, którą odgrywa. Nie sposób dzisiaj nie uśmiechnąć się przy sekwencji z atakiem T-Rexa albo memicznej już scenie Jeffa bez koszulki. Wracając jednak do filmu, wciąż jest to historia, która porywa, jej epickość, pamiętna muzyka, aktorzy, ale też sama fabuła – jest w tym coś do czego chętnie się wraca.

9. Paterson (Jim Jarmusch, 2016)

Film wychwalający codzienność. Jarmusch skupił się na nieprzeciętnych w swojej przeciętności bohaterach, którzy wykonują przeciętne prace i żyją przeciętnym życiem. Z tej zwykłości udało mu się jednak stworzyć coś niezwykłego, coś urzekającego prostotą i będącego wręcz pochwałą tej przeciętności. Szczęśliwe małżeństwo, mające swoje rytuały i swoje małe problemy (jak niegrzeczny pies), które w ich perspektywie wydają się poważnymi sprawami. Jarmusch obserwuje swoich bohaterów, ukazuje nam ich życie i ich szczęście takim jakim jest bez typowo filmowych fajerwerków czy wielkich dramatów. Jest to też film, po którym całkowicie zaczęłam uwielbiać Adama Drivera – bardzo pięknie grającego tytułowego bohatera.

10. Harry Potter i Kamień Filozoficzny (Harry Potter and Philopher’s Stone, Chris Colombus, 2001) / Harry Potter i Komnata Tajemnic (Harry Potter and the Chamber of Secrets,Ch. Colombus, 2005) / Harry Potter i Więzień Azkabanu (Harry Potter and the Prisoner of Azkaban, Alfons Cuaron, 2004) / Harry Potter i Czara Ognia (Harry Potter and the Goblet of Fire, Mike Newell, 2005)

Dobrze, wiem, że to małe oszustwo, bo jak to tak nagle pod jednym punktem znajdują się aż cztery filmy, ale to są filmy wymienne, plus nie jestem w stanie dokładnie wybrać tylko jednego z czterech części Harry’ego Pottera, który zostałby moim numer jeden comfort film. Wybrałam właśnie te pierwsze filmy z serii, ponieważ będąc dzieckiem oglądałam je najczęściej, do nich podchodzę zupełnie bezkrytycznie i są one jeszcze bardzo spokojne, jeżeli chodzi o samą fabułę. Bohaterowie ze świata magii stworzonego przez J.K. Rowling żyją jeszcze w dziecięcym świecie, główny czarny charakter na razie wydaje się być zmorą przeszłości, a wszystkie niebezpieczne wydarzenia wyglądają jak ciekawe przygody, które z łatwością potrafią pokonać. Cały świat przedstawiony na ekranie jest dopiero przez nas i oczywiście przez Harry’ego poznawany. Zachwycamy się całą magią, niesamowitością Hogwartu i tego co oferuje to cudowne miejsce. Jako wielka fanka całej serii o Harrym oglądając wymienione filmy, nie skupiam się na ich niedociągnięciach fabularnych, wchodzę w świat, który dobrze znam i w którym czuję się komfortowo – nie bez przyczyny każdy z nich jest moim comfort film.

Karolina Szuba

Źródła zdjęć:

Zdjęcie 1: Paddington  2 źródło: http://www.studiocanalpress.co.uk/press/single/1864

Zdjęcie 2: faceplaces źródło: https://www.curzonartificialeye.com/faces-places

Zdjęcie 3: oficjalne materiały prasowe filmu Paterson ze „Stowarzyszenie Nowe Horyzonty”