Głos Z DKF-U: Zwykła śmierć w niezwykłym świecie. O odcinku The Body serialu Buffy: Postrach wampirów słów kilka

The Body (reż. Joss Whedon, 2001)

W naszym kraju serial Buffy: Postrach wampirów nie cieszy się kultowym statusem porównywalnym z uwielbieniem, które można zaobserwować na zachodzie. Można nawet stwierdzić, że przygody nastoletniej pogromczyni wampirów kojarzą się u nas głównie z kiczem i obciachem, których w serialu Jossa Whedona wprawdzie nie brakuje, ale serce serialu bije zdecydowanie gdzie indziej. W poważnym podejściu do problemów młodzieży, które można porównać z kinem Johna Hughesa z lat 80. oraz w eksperymentalności, która w telewizji wyprzedziła swoją epokę.

Mógłbym dużo pisać o historii serialu i piać długie peany na jego temat, ponieważ poświęciłem Buffy swoją pracę licencjacką z filmoznawstwa, w której przyjrzałem się fenomenowi tego kultowego serialu przełomu wieków z różnych perspektyw. Serial będący rebootem nie do końca udanego filmu z 1992 roku wsławił się za sprawą sportretowania silnej kobiecej superbohaterki, podejścia do budowania fandomu w internecie (serialowi towarzyszyło jedno z pierwszych oficjalnych forów internetowych, na których fani dzielili się swoimi teoriami i mogli wchodzić w interakcje z jego twórcami), wspomnianego poważnego podejścia do problemów wieku dojrzewania, takich jak orientacja seksualna, myśli samobójcze i przyśpieszony kurs dorastania po śmierci rodzica, oraz chociażby jeszcze poprzez prowadzenie narracji. W latach 90. nie było bynajmniej oczywiste, że serial może opowiadać historię rozciągającą się na cały lub wiele sezonów. Dominującym modelem był dalej model epizodyczny, w ramach którego widz mógł zacząć oglądać serial praktycznie na jakimkolwiek odcinku bez uszczerbku dla zrozumienia fabuły.

Seriale takie jak Z archiwum X czy Buffy, a jeszcze w latach 80. Posterunek przy Hill Street, zaczęły wprowadzać sposób narracji nazywany „swobodnym opowiadaniem”, który można by scharakteryzować jako połączenie klasycznego modelu narracyjnego serialu telewizyjnego opartego na epizodyczności z opowiadaniem historii rozciągających się na cały sezon lub wiele sezonów. Inaczej mówiąc w Buffy znajdują się odcinki niepowiązane z większą historią opowiadaną na przestrzeni wielu odcinków, które można oglądać właściwie jako oddzielne filmy oraz takie epizody, które popychają rozbudowaną fabułę serialu do przodu. Oczywiście oddzielność tych pierwszych jest trochę umowna. Widz wciągnięty w mitologię świata przedstawionego w Buffy będzie czerpał z nich zdecydowanie więcej, a także w tych odcinkach często mają miejsce sytuacje, które mocno wpływają na budowanie głębi postaci. Taki sposób prowadzenia narracji sprzyjał eksperymentom. Jednym ze znaków rozpoznawczych serialu jest coś, co nazwałbym „postmodernistycznymi odcinkami specjalnymi”. W tych epizodach następuje przesunięcie gatunkowości serialu z dominującego przez większość odcinków „supernatural teen drama” na inne gatunki, które pozwalały twórcom poeksperymentować także z formą audiowizualną odcinka. Nie był to motyw w telewizji już nowy, twórcy seriali telewizyjnych już od lat 50. i odcinka serialu Kocham Lucy pod tytułem Lucy Goes West tworzyli często chociażby odcinki musicalowe. Taki znalazł się również w szóstym sezonie Buffy, a poza tym powstały jeszcze między innymi odcinki naśladujące stylistykę kina niemego, surrealistycznych filmów opartych na poetyce snu (gdzie jest wiele nawiązań wizualnych, chociażby do Czasu Apokalipsy oraz Oczu szeroko zamkniętych), czy właśnie The Body, które w dużym uproszczeniu jest próbą zrobienia odcinka w stylistyce kina artystycznego.

The Body (reż. Joss Whedon, 2001)

Trudno do końca opisać fenomen The Body osobom, które nie miały kontaktu z Buffy, ponieważ jest to rzecz wyjątkowa na paru poziomach. Na poziomie fabuły mamy do czynienia z odcinkiem, który pozostawił w fanach serialu ranę emocjonalną, którą nawet po latach trudno zabliźnić, bo oto The Body zaczyna się od sceny, w której Buffy jak gdyby nigdy nic wraca do domu z kolejnej akcji i wodzi wzrokiem oraz głosem za swoją matką, żeby znaleźć ją w zastygłej pozie osuniętą z łóżka. Pełen niedowierzania i szoku wyraz twarzy odgrywającej tytułową rolę Sarah Michelle Gellar mówi w tej sytuacji wszystko. To jest odcinek o stracie najbliższej osoby, ale o stracie w taki sposób, jakiego byśmy się nie spodziewali po serialu fantastycznym. Matka Buffy umiera z przyczyn naturalnych, prawdopodobnie z komplikacji po operacji guza mózgu, która miała miejsce we wcześniejszych odcinkach, a nie z powodu ataku wampira lub jakiejś innej ponadnaturalnej istoty.

The Body traktuje o śmierci w zupełnie inny sposób niż pozostałe odcinki serialu, w których śmierć z rąk demonicznych istot robi się powszednia, ponieważ buduje dramatyzm. W tym odcinku, lubujący się w zabijaniu uwielbianych przez fanów postaci niczym George R. R. Martin, Joss Whedon poszedł jeden krok dalej i stworzył opowieść o tym jak wyglądają pierwsze godziny po śmierci bliskiej osoby. O tej mieszaninie wielkich emocji z nudą oraz o tym jak nagle nasze życie zaczyna wracać do porządku dziennego.

W pierwszych chwilach po śmierci Joyce Summers (Kristine Sutherland) Buffy towarzyszą szok i walka z czasem, gdy jeszcze istnieje iskierka nadziei, że rodzicielkę być może uda się uratować. Joss Whedon używa w tych scenach długich ujęć kamery z ręki, żeby oddać stan emocjonalny swojej bohaterki. Planując stronę wizualną odcinka reżyser wzorował się na mającej premierę trochę ponad rok wcześniej Magnolii, w której Paul Thomas Anderson w wysmakowany sposób używał długich ujęć podążających za kolejnymi bohaterami jego mozaikowej historii. W The Body strona wizualna z czasem się jednak uspokaja, a stan emocjonalnej pustki, który towarzyszy Buffy oraz reszcie postaci zostaje wyrażony przez brak występowania muzyki. Jedynymi dźwiękami, jakie słyszymy (poza tradycyjnym serialowym intro, którego wymóg pojawienia się postawiła reżyserowi stacja telewizyjna) są dźwięki czysto diegetyczne jak te wytwarzane w czasie stawiania kroków przez postaci, dźwięki nadjeżdżającej karetki oraz oczywiście dialogi. Razem z bohaterami przez to odczuwamy monotonię towarzyszącą pierwszym godzinom po odejściu bliskiej osoby, w którym to czasie trzeba odhaczyć pewien rytuał. Poinformować bliskich o zgonie, zebrać się do wyjazdu do szpitala, a w końcu wyczekiwać na usłyszenie przyczyny śmierci.

The Body (reż. Joss Whedon, 2001)

The Body kończy się w sposób sugestywnie symboliczny. Śmierć matki przybliża emocjonalnie Buffy do dziewczyny jej najlepszej przyjaciółki, gdy dowiaduje się, że ta także doznała kiedyś podobnej straty. Strata bliskiej osoby, to coś, co łączy nas bez względu na pochodzenie, język, którym się porozumiewamy, wręcz przybierając formę uniwersalnego języka emocji. Powiedziałbym, że dzięki podjęciu takiej tematyki The Body może rezonować z widzem, który nie zna reszty serialu, że ten epizod może działać jako autonomiczne dzieło oderwane od reszty Buffy. Oczywiście widz, który oglądał wcześniejsze odcinki będzie zaangażowany w większym stopniu, ponieważ jest już przejęty losami postaci, ale świeży widz nie powinien mieć żadnego problemu ze zrozumieniem tego co widzi na ekranie. Także dlatego, że to kim są postacie i w jakim miejscu emocjonalnie się znajdują, jest zasugerowane w ramach tego czterdziestominutowego odcinka.

Kiczowata i zupełnie odrębna może się na pierwszy rzut oka wydawać finałowa scena The Body, w której młodsza siostra Buffy, Dawn, zostaje zaatakowana w kostnicy przez groteskowo wyglądającego wampira, który nie pasuje do poważnego tonu reszty odcinka. Gdy widziałem The Body pierwszy raz, wydawało mi się, że ta scena psuje świetnie budowany przez resztę epizodu klimat smutku i zadumy, ale z perspektywy czasu widzę, że ta nagła zmiana konwencji miała symbolizować „powrót do normalności”, który następuje w niedługim czasie po stracie bliskiej osoby. Dla Buffy właśnie tą normalnością jest przeznaczenie polegające na nieustannej walce z siłami ciemności.

W przypadku The Body mamy do czynienia z czymś, co może stawać w szranki z późniejszymi dokonaniami HBO w kategorii tak zwanej „telewizji jakościowej”. Niektórych może zaskoczyć fakt, że twórca jednego z najbardziej poważanych seriali umieszczanych w kategorii „telewizji jakościowej”, a mianowicie twórca Prawa ulicy David Simon, uważa Buffy za najlepszy serial w historii telewizji. Buffy zainspirowało niezliczoną ilość późniejszych twórców, a wśród seriali bezpośrednio zainspirowanych przez przygody pogromczyni wampirów można znaleźć takie pozycje jak Weronika Mars czy Chilling Adventures of Sabrina.

Jasiek Bryg

źródła zdjęć:

Zdjęcie 1: https://pbs.twimg.com/media/E_5eyw3UYAYhgoE.jpg

Zdjęcie 2: https://buffy.fandom.com/wiki/Sunnydale_Junior_High_School

Zdjęcie 3: https://www.ecranlarge.com/series/869683-buffy-contre-les-vampires/956654-saison-5/photos