(Dwóch papieży, reż. Fernando Meirelles)
Szykuje się nie lada starcie. Konserwatywny Niemiec dzierżący klucze do Stolicy Piotrowej zaraz zostanie zmiażdżony przez lewicującego kardynała z Buenos Aires. Wynik walki jest już przesądzony, pytanie tylko czy papież Benedykt XVI wyjdzie z tego teologicznego pojedynku z twarzą? A może raczej warto się zastanowić czy spór o przyszłość kościoła nie był od początku ustawiony?
Dwóch papieży rozpoczyna dynamiczny montaż telewizyjnych reportaży z pogrzebu Jana Pawła II. Wywnioskować z nich można, że w instytucji kościoła nie dzieje się najlepiej. Dziennikarze z całego świata zarzucają zmarłemu Ojcu Świętemu nazbyt konserwatywne przesłanie pontyfikatu oraz zbagatelizowanie problemu księży pedofilii. Konklawe postawione zostaje przed trudnym zadaniem wybrania papieża, który złagodzi kontrowersje i naprawi błędy poprzednika.
Jednakże wchodzący w jej skład kardynałowie nie wydają się być godni zaufania wiernych. Meirelles dość krytycznie przedstawia spotkanie duchownych, które bardziej niż z tradycyjnym rytuałem kojarzy się z sejmowymi obradami. Będąc jeszcze w kuluarach księża dość szybko dzielą się na dwa obozy: europejski, konserwatywny oraz ten bardziej liberalny, składający się z przedstawicieli innych kontynentów. Gdzieś w tle między stolikami watykańskiej stołówki przechadza się Ratzinger (Anthony Hopkins) zachęcający kardynałów do swojej kandydatury, z kolei Bergoglio (Jonathan Pryce) odmawia udziału w politycznym teatrzyku. Choć nie można zarzucić Meirellesowi celności niektórych obserwacji (mimo ogólnego przerysowania całego wydarzenia), to początkowe sceny „Dwóch papieży” rażą brakiem narracyjnej konsekwencji względem reszty filmu.
(Dwóch papieży, reż. Fernando Meirelles)
Dynamiczny prolog ośmieszający instytucje kościoła zostaje brutalnie przerwany przez inną, bardziej hagiograficzną opowieść o podróży przyszłego papieża do Watykanu. Zawiedziony pontyfikatem Benedykta XVI duchowny postanawia przejść na przyspieszoną emeryturę. Na to zgody nie chce wyrazić sam Ojciec Święty, który w rezygnacji kardynała dopatruje się jawnego protestu przeciwko jego polityce. Między dwoma bohaterami wywiązuje się zagorzała dyskusja na temat przyszłości kościoła katolickiego.
Tutaj dochodzi do najbardziej nieoczekiwanego zwrotu akcji, którego nie spodziewał się chyba nikt, kto z uwagą śledził materiały promujące film – okazuje się, że konfliktu między duchownymi tak naprawdę nie ma. Początkowe niesnaski między bohaterami szybko zostają zarzucone na rzecz pogłębienia psychologicznego portretu postaci Bergolio. W serii wizualnie zachwycających retrospekcji różniących się od siebie w zależności od czasu akcji ziarnistością, barwą i formatem obrazu, poznajemy burzliwy życiorys przyszłego papieża, który ze swoim powołaniem spotkał się w Argentynie w czasach wojskowej dyktatury. Sekwencja wspomnień kardynała to bez wątpienia najlepsza część filmu, którą porównać można z najlepszymi epickimi historiami Meirellesa. Niestety sprawia ona również, że opowieść o sporze dwóch niezwykle wykształconych katolickich myślicieli o zupełnie innej perspektywie na wiarę, zostaje sprowadzony do niezbyt oryginalnej biografii jednego z nich. O papieżu Benedykcie XVI nie dowiadujemy się niczego poza tym, że interesuje się muzyką klasyczną i wieczorami zajada się bawarskimi knedelkami. Taki bohater nie ma żadnych szans z kardynałem, wyrzekającym się kościelnego majątku na rzecz swoich najuboższych wiernych.
Wszystko to sprawia, że film Meirellesa staje się ideologicznie niespójny. Z jednej strony we wręcz prześmiewczy sposób krytykuje nieudolne działania instytucji kościoła prezentując je w krótkich, dynamicznie zmontowanych scenkach, z drugiej zaś pokazując, że wszystkie zaniedbania Watykanu naprawić może jedna, zawzięta osoba tak jak według hagiograficznej narracji zrobił to w XII w. św. Franciszek.
Oglądając Dwóch papieży trudno jest czasem nie uciec myślami do serialu Młody Papież. Choć produkcja Paola Sorrentino operowała fikcyjnymi postaciami oraz wydarzeniami, to opowiadał historię bardzo podobnego konfliktu wewnątrz kościoła. Skąd więc tak wielka przepaść między dwiema produkcjami? Film Meirellesa różni się od serialu HBO nie samą jakością wykonania, lecz obranym przez siebie celem. O ile Młody Papież miał stanowić ciekawy komentarz na temat sporu między konserwatyzmem a liberalizmem w kościele, tak Dwóch papieży to przede wszystkim prosty biopic papieża Franciszka zamknięty w formie kojarzącej się z kinem zaangażowanym. Dwóch papieży okazało się niezwykle przyjemnym filmem, który nie chciał zaoferować intelektualnego wysiłku, a ma raczej przywrócić wiarę w dobre intencje kościoła katolickiego.
Jeremi Dobrzański