Obcy pod lampą jarzeniową

Angelo1

(Angelo, reż. Markus Schleinzer)

 

W swoim drugim pełnometrażowym filmie Markus Schleizner zderza ze sobą dwa światy – kolonialnej Europy XVIII wieku i tropikalnej Afryki, a raczej wyobrażeń arystokratów starego kontynentu na jej temat. Angelo patrzenie na inność przez okulary wyższości będzie piętnowane, ale też wypomniane jako przestroga przed powtórką z historii.

Wykorzystanie jednostki mniej uprzywilejowanej pod jakimś względem było już tematem debiutu austriackiego reżysera. W “Michaelu” Schleizner przyglądał się losom chłopca więzionego w piwnicy przez gwałciciela. Angelo wychodzi poza ramy zaburzenia seksualnego by pokazać jak głęboko proces instrumentalizowania innych jest w nas zakorzeniony.

W pierwszych scenach filmu młodzi czarnoskórzy chłopcy są transportowani do Europy a następnie bacznie oglądani, badani i sprawdzani przez hrabinę, która wybierze sobie jednego z nich na wychowanie. Kobieta chce udowodnić innym w swoim środowisku, że z „dzikusa” da się zrobić przykładnego, porządnego obywatela. Dany chłopiec nie ma znaczenia, najważniejsze jest tylko to, że jest czarny. Nie ma żadnej podmiotowości. Gdy Angelo, jeden z wybranków hrabiny umiera, kobieta wybierze kolejnego na jego miejsce by osiągnąć swój cel. Hrabina daje Angelo takie życie, o którym sam nigdy nie mógłby marzyć, jednak robi to wyłącznie, by zaspokoić swoje własne, moralnie wątpliwe ambicje.

Angelo zdobywa wykształcenie: pobiera nauki francuskiego oraz muzyki klasycznej. Okazjonalnie okazuje nieposłuszeństwo, za co wymierza mu się kary. Mimo tego, chłopiec nabiera sympatii wobec hrabiny i dobrze aklimatyzuje się na dworze. Szybko przyswaja wszelkie wymagane od niego zasady zachowania. Po kilku latach Angelo biegle włada dwoma językami, występuje w sztukach jako aktor, a przede wszystkim służy na dworze cesarza austriackiego. Dopiero romans z białą kobietą wyrwie go z wygodnego, poddańczego życia. Prawdziwe uczucie dwojga ludzi jest dla wielkich, europejskich panów nie do zniesienia, przez co Angelo zostaje zwolniony ze służby i odzyskuje „upragnioną” wolność. Od dzieciństwa uprzedmiotowywany mężczyzna jej jednak nie chce, ponieważ nie wie co z nią zrobić.

Ciekawa jest relacja małego Angelo z hrabiną, do której próbuje się zbliżyć. Chce poczuć jej bliskość, zabić tęsknotę po matce, jednak arystokratka go odrzuca. Kobieta boi się ośmiolatka w tych momentach, w których chłopiec chce się do niej przytulić – przecież nie jest jej dzieckiem, ma wyłącznie spełnić określoną funkcję. Kto wie do czego doprowadzi okazywanie wobec niego uczuć?

Angelo2

(Angelo, reż. Markus Schleinzer)

 

Angelo jest historią opartą na faktach, Angelo Soliman po odzyskaniu wolności wstąpi do ruchu wolnomularskiego, w tej organizacji będzie odgrywał znaczącą rolę. Po jego śmierci dyrektor muzeum w Wiedniu zaprezentuje wypchane szczątki Angelo na wystawie dotyczącej niesamowitości poszczególnych kontynentów. Jego ciało będą mogły podziwiać kolejne pokolenia europejskich elit, napędzając błędne koło niezrozumienia i zakłamanego wyobrażenia na temat Afryki.

Mimo dosłowności prezentowanych zdarzeń, Schleizner z chłodną precyzją prezentuje kilka ważnych etapów z życia Angelo. Utrudniony odbiór, mimo chronologicznej prezentacji wydarzeń, utrudnić mogą niewyjaśnione połączenia pomiędzy różnymi miejscami akcji i zmieniającymi się bohaterami. Swoje kadry austriacki reżyser komponuje z dystansem, powolne, długie ujęcia w przysparzającym klaustrofobii, akademickim formacie 4:3 nie ułatwią tego gorzkiego seansu. Oprócz wykorzystywania efektu obcości i wprowadzania ujęć wyjętych z jakby marzeń sennych, reżyser ciekawie operuje dźwiękiem, na przykład poprzez zupełne wyciszanie niektórych sekwencji (scena w muzeum). Z tego powodu, Angelo momentami może sprawiać wrażenie filmu niemego.

Z filmu wychodzimy ze słuszną pogardą wobec białych bohaterów filmu i ich uprzywilejowanego spojrzenia na życie osób innej rasy. Jednocześnie, poprzez użycie elementów pochodzących ze współczesności (jaskrawy napis „EXIT” nad drzwiami, użycie lamp jarzeniowych) dość jasno prześwituje przesłanie reżysera – od XVIII wieku wcale tak wiele się nie zmieniło. W dalszym ciągu patrzymy na innych przez pryzmat ich rasy oraz naszego wyobrażenia o niej. Oby tylko historia Angelo się nie powtórzyła.

Jakub Wanat