Awatar: Legenda Aanga (2005-2008).
Podczas gdy w mainstreamowym kinie aktorskim wciąż trwają dyskusje nad sposobem kreowania postaci kobiecych, ich ilościowym i aktywnym udziałem w fabule filmów, zgodnością ich reprezentacji z testem Bechdel, istnieje pewna strefa, która wydaje się nie mieć aż tak dużych problemów z przedstawianiem bohaterek. Są to współczesne seriale animowane, kojarzone – oczywiście – z telewizją dla dzieci, ale oferujące zróżnicowane i złożone żeńskie postaci, często dużo bardziej interesujące i lepiej napisane niż te z wysokobudżetowych blockbusterów. Pewne jest, że wieloodcinkowy serial pozwala na głębsze rozwinięcie bohaterów niż standardowy dwugodzinny film, jednak fakt, że staje się to domeną właśnie seriali animowanych wydaje się dość interesujące.
Na początek rozważań warto cofnąć się do roku 2005, kiedy to swoją premierę miały pierwsze odcinki „Awatara: Legendy Aanga”, stworzonego przez Bryana Konietzko i Michaela Dante DiMartino. Akcja serialu toczy się w fantastycznej krainie, w której niektórzy ludzie posiadają zdolności kontrolowania wody, ziemi, ognia lub powietrza. Osoba zwana awatarem, cyklicznie odradzająca się w kolejnych postaciach na zasadzie reinkarnacji, zaklina jednocześnie wszystkie cztery żywioły, jest łącznikiem ze światem duchów i ma za zadanie utrzymywać równowagę na świecie. Tytułowy bohater pełni właśnie taką funkcję, ale jego sytuacja jest o tyle skomplikowana, że przez sto lat tkwił w swoistej hibernacji w lodzie i pozwolił, by rzeczywistość pogrążyła się w chaosie i wojnie. Z tego powodu Aang, wraz z grupą przyjaciół i sprzymierzeńców, musi przywrócić ład i pokój.
Pomijając aspekt fabularny i fantastyczny, oba poniekąd interesujące, chcę zwrócić uwagę na sposób, w jaki serial kreuje postaci kobiece. Przede wszystkim można doszukać się inspiracji filmami Hayao Miyazakiego, który tworzy silne i unikalne bohaterki, podchodząc do nich z szacunkiem. Taką samą strategię wykorzystuje „Awatar”. Postaci kobiece nie stoją na podrzędnej pozycji w stosunku do bohaterów męskich, pełnią równie ważne role w przebiegu akcji, przyjmując wszelakie funkcje i podejmując działania mające realne konsekwencje. Azula, przedstawicielka antagonistów, zajmuje się prowadzeniem czynnej inwigilacji wrogiego królestwa i sprytem przejmuje w nim władzę. Toph, ślepa dziewczynka, służy jako reprezentacja osób niepełnosprawnych, a przy tym jest jednym z najsilniejszych wojowników świata przedstawionego, wykorzystując swoje umiejętności w kreatywny sposób. Katara, obdarzona darem kontrolowania wody, ale pozbawiona nauczyciela, uporem i systematycznością sama się uczy, podnosząc swoje zdolności, zarówno te dotyczące walki, jak i leczenia innych, do wysokiego poziomu. Sprzeciwia się również zauważonym niesprawiedliwościom, a w tym starszemu mistrzowi, który nie chce jej uczyć walki, bo jest dziewczyną (wyraźna krytyka patriarchatu i pewnych konwencji społecznych), stając z nim do pojedynku, dosłownego i przenośnego jednocześnie. Dodatkowo kontekst wojenny, obecny przez wszystkie sezony serialu, wpływa na postawy przyjmowane przez bohaterów, jeszcze bardziej je różnicując, dzięki czemu nie można określić ich charakteru słowami „ta postać jest dziewczyną”.
Wyjście poza ramy stereotypowych cech wskazuje na silny akcent w serii. Jest nim to, że bohaterki w „Awatarze” są traktowane na równi z postaciami męskimi, na zasadzie partnerstwa, a nie spełniania funkcji pomocników czy love interest. Nie są to już postaci dopełniające męski świat aktywnych bohaterów, tylko samodzielne osoby, obdarzone własnymi charakterami i poglądami, nie potrzebujące księcia na białym rumaku, aby dodał im wartości.
Awatar: Legenda Korry (2012-2014).
Sukces „Legendy Aanga”, otrzymane nagrody, uznanie krytyków i miłość fanów pozwolił Konietzko i DiMartino na stworzenie kolejnej serii w tym samym uniwersum, „Awatar: Legenda Korry”. Tutaj z kolei akcja toczy się około 70 lat po wydarzeniach z poprzedniej części. Przeskok czasowy widoczny jest w samym świecie, który z bliżej nieokreślonego czasu fantastycznej krainy przeistacza się w zindustrializowane, pełne nowych technologii i idei, uniwersum, co natychmiast na zasadzie skojarzeń przywodzi na myśl ruchy emancypacyjne kobiet.
Ilość postaci kobiecych zwiększa się w stosunku do poprzedniej części, zaczynając od samego awatara, który w tej reinkarnacji jest dziewczyną. Korra posiada cechy zarezerwowane zwykle dla męskich bohaterów, impulsywność, brawurę i śmiałość. Nie boi się podejmować aktywnych działań, początkowo cechując się przy nich arogancją, a nawet pychą. Idzie to z w parze z jej powierzchownością, również nietypową, bo bohaterka wygląda na silną fizycznie i nosi praktyczny strój, który nie przeszkadza w walce. Wyróżniającą się cechą tej postaci będzie także jej transformacja na przestrzeni czterech sezonów serialu. Z porywczej dziewczyny, która mówi i działa szybciej niż myśli, Korra zmienia się kobietę obdarzoną cierpliwością oraz odpowiedzialnością. To dorastanie spowodowane jest częściowo szokiem pourazowym bohaterki, bo chociaż „Legenda Korry” emitowana była na kanałach telewizyjnych dedykowanych dzieciom, to nie unika poważnych tematów. A ciemnoskóra postać kobieca, będąca u władzy, doświadczająca traumy i okazująca się jeszcze być postacią biseksualną, to niecodzienne zestawienie, nie tylko w animacji, ale też w kinie popularnym.
Korra w swojej podróży otoczona jest innymi bohaterkami w różnym wieku, od dzieci do staruszek, stojących na rozmaitych stanowiskach i obdarzonych odmiennymi umiejętnościami. Kobiety w jej świecie to polityczne i militarne liderki, szefowe firm zajmujących się rozwijaniem technologii, ale też kompetentne wojowniczki (jako że znaczącym elementem serialu są bijatyki odznaczające się nieprzeciętną choreografią). Umiejętności walki nie odmawia się także postaciom niepełnosprawnym, jak niewidomej Toph w poprzedniej serii, która powraca tutaj jako staruszka nadal potrafiąca zdominować innych, czy pozbawionej rąk członkini grupy terrorystycznej. Samo podejście do moralności postaci również zasługuje na uznanie. Kobiety w „Awatarze” mogą być dobre, złe, niepewne wyboru w tej kwestii, mogą popełniać błędy i później je naprawiać (lub nie). Przede wszystkim jednak nie są prezentowane jak idealne i nieomylne istoty, ale jako ludzie, którzy potrafią, mimo najlepszych chęci, najzwyczajniej w świecie się pomylić. Do tego postaciom, niezależnie od koloru skóry, pozycji społecznej czy stopnia sprawności fizycznej, nie odmawia się wartości bycia człowiekiem, co pozwala im na rozwijanie się i zmiany.
Steven Universe (2013-obecnie).
Mimo przełomowości i wprowadzenia nowych jakości w prezentowaniu bohaterek, „Awatar” nie pozostaje jedynym przykładem, bo kolejne seriale animowane podążyły jego śladem. Popularny „Steven Universe” to pierwsza animacja dla stacji Cartoon Network stworzona w całości przez kobietę, Rebecę Sugar. Jest opowieścią o dorastaniu tytułowego chłopca, ale otoczonego przedstawicielkami pozaziemskiej rasy, rebeliantkami z grupy zwanej Kryształowe Klejnoty. Ich główne zadanie to obrona Ziemi przed innymi Klejnotami, chcącymi wykorzystać ją jako kolonię do rozwijania własnej cywilizacji. Kryształowe Klejnoty z jednej strony uczą się od Stevena jak rozumieć ludzkie sprawy, z drugiej przekazują mu własne mądrości, umiejętności walki i wartości. Będąc rebeliantami, bohaterki wyrwały się ze świata, w którym każdy ma z góry określoną społeczną rolę i wybrały życie wśród ludzi, gdzie mogą być sobą i realizować jednostkowe pasje i plany. Ich wyjątkowość podkreślona zostaje nie tylko ich indywidualnymi cechami charakteru, ale też stroną estetyczną serialu, bo każda postać ma typowy dla siebie wzrost, wygląd i kształt, wyraźny i pozwalający na rozróżnienie przy porównywaniu konturów bohaterów. „Steven Universe” porusza dodatkowo kwestie reprezentacji środowiska LGBT i choć główny bohater nie jest dziewczynką, nie przeszkadza mu to w uczynieniu swoimi autorytetami właśnie kobiet i czerpania dumy z ich wsparcia.
Na wspomnienie zasługują także inne tytuły. W „Porze na przygodę” Pendletona Warda znajdziemy Królewnę Balonową, władczynię Słodkiego Królestwa i kompetentnego naukowca oraz Marcelinę Królową Wampirów zajmującą się scenicznymi występami i grą na gitarze basowej. „Po drugiej stronie muru” Patricka McHale’a prezentuje przemienioną w ptaka Beatrice, która próbuje naprawić swój błąd i odczynić klątwę, jednocześnie prowadząc głównych bohaterów przez tajemniczy świat, jak jej imienniczka u Dantego. W „Wodogrzmotach Małych” Alexa Hirscha wyróżniają się Mabel – optymistyczna dziewczynka rozwiązująca zagadki z bratem i Wendy – wyluzowana nastolatka, pochodząca z rodziny drwali. „Niesamowity świat Gumballa” Bena Bocqueleta pokazuje z kolei Nicole, pracującą matkę utrzymującą samodzielnie rodzinę, oraz Anais, jej genialną córkę.
Pora na przygodę (2010-obecnie).
Patrząc na powyższe przykłady, wyraźne stają się nowe drogi, jakie twórcy współczesnych seriali animowanych świadomie wybierają. Znika strach przed tym, że postać kobieca zostanie uznana za nudną protagonistkę, bo bohaterki są coraz ciekawsze i wielowymiarowe. Kobiety dostają więcej ról i mają realny wpływ na przebieg fabuły prezentowanych opowieści. Posiadają również różne charaktery, przez co stają się postaciami unikalnymi i łatwymi do zapamiętania. Skończyło się obrazowanie ich jako księżniczek czekających na ratunek, których definiującą cechą jest dobroć i nic więcej. Pozwala się im na imperfekcje, traumy czy okazywanie negatywnych emocji, czyli to, co było już dawno dostępne postaciom przeciwnej płci. Nie odbywa się to jednak kosztem redukowania postaci męskich. Obie płcie zaczynają za to stawać na tym samym poziomie jako równorzędni partnerzy, a nie rywale.
Ciekawe jest, że taki stan rzeczy ma miejsce właśnie w serialach animowanych emitowanych na kanałach dla dzieci. Czy przeważa tutaj fakt, że telewizja dziecięca traktowana jest niepoważnie i spychana na margines? Strategie wymienionych twórców miałyby więc na celu podważanie stereotypów i przełamywanie schematów, żeby pokazać wartości tkwiące w animacji jako medium do przekazywania historii. Z jednej strony wskazywałoby to na wychodzenie z serialami animowanymi do nowej grupy odbiorczej. Zresztą, całkiem się to sprawdza, jeśli spojrzeć na popularność „Ricka i Morty’ego” czy „BoJacka Horsemana”, kierowanych już wyraźnie do dorosłej publiczności. Z drugiej byłoby to uczenie dzieci od najmłodszych lat, że tak, kobiety też mogą być silnymi postaciami i prawdziwymi bohaterkami.
Dorota Żak