NOT – 11. Off Camera

Czy nagrodzone na festiwalu w San Sebastian „Life and Nothing More” sprowadza się tylko do krzywdzącego portretu Afroamerykanów? Czy pokłosie bałkańskiego konfliktu w konkursowym „Unwanted” to zaledwie szantaż emocjonalny? Redakcja 16 mm przedstawia największe wpadki festiwalu w Berlinie

Life and Nothing More, reż. Antonio Mendez Esparza

1sWydawałoby się, że erę kreowania stereotypowego wizerunku czarnoskórych, ich pełnych przemocy i beznadziei życiowej dzielnic mamy już dawno za sobą. Wszak, w dobie panicznego strachu przed niepoprawnością polityczną podkreślanie jakichkolwiek różnic rasowych jest nie na miejscu. Nic bardziej mylnego! Film Antonio Méndeza Esparzy zabiera nas prosto do lat 90., kiedy to triumfy święciły hood films i nie zamierza uwzględnić rozwoju w sposobie myślenia jaki (słusznie!) nastąpił od tamtej pory. Bohaterowie wiodą życie monotonne, przewidywalne, marne, bez lepszych widoków na przyszłość. Ich codzienność jest pełna przemocy i złych wyborów, na które zdają się być z góry skazani. Brzmi znajomo? Jeśli ktoś ma ochotę na film jakich widział już zapewne setki, to ma świetną okazję spełnić swoją zachciankę. O ile jeszcze wiele rzeczy można by przypisać konwencji, to całkowitej przewidywalności, która sprawia, ze ciężko doczekać do napisów końcowych, nie da się usprawiedliwić. Jeśli miałabym wybrać element, który się w nim sprawdza, to tytuł, jednakże zamieniłabym w nim słowo „life” na „film”.

Ida Marszałek


Unwanted, reż. Edon Rizvanolli

1gWojna na Bałkanach była tragedią, która wciąż pozostaje żywa w głowach ludzi lub rodzin dotkniętych tym konfliktem. Przypomina o tym kosowsko-holenderska koprodukcja “Unwanted” w reżyserii Edona Rivanolli. Pierwszy problem – film zaczyna bardzo schematyczną nutą. Oto odrzucony chłopak, który nie czuje się Albańczykiem ani Holendrem, poznaje dziewczynę, której pochodzenie mocno utrudnia mu relacje z matką. Nic dziwnego, skoro wybranka serca jest Serbką. Film kręci się więc wokół rodziny, młodzieńczych rozterek oraz pokłosia wojny, ale nie odkrywa przed widzem nic nowego. Nie jest on całkowicie pozbawiony refleksji, ale ma się wrażenie, że droga jaką obiera reżyser wraz z finałem filmu, celuje bardziej w szantaż emocjonalny niż budowane i przemyślane napięcie. Ale nie jest to zły film – po prostu nieszczególnie mnie przekonuje.

Mateusz Słowik