Hormon Horror

miesoMięso (2016, reż. Julia Ducournau)

Jak przedstawić dojrzewanie, jeśli nie dramatem? Rozbuchana cielesność, nierozerwalnie związana z tematyką coming-of-age, zwłaszcza w dziewczęcych nastodramach manifestuje się body horrorem. Młodzi twórcy reinterpretują nieśmiertelny wzorzec „Carrie”, koszmar utraty kontroli, sprowadzając do groteskowych metamorfoz – z dziewczyny w syrenę, wiedźmę, a nawet amatorkę ludzkiego mięsa.

Ciało w filmie, jak i w życiu, stanowi clou nastoletniej przemiany; jednak płeć dojrzewającego bohatera – z nielicznymi wyjątkami – zdaje się determinować wybór gatunkowy. Męski (chłopięcy) coming-of-age bywa dramatem albo blagą, zapisem pogoni za utratą cnoty w krzywym zwierciadle, z braterstwem, męską przyjaźnią będącą fundamentem wchodzenia w dorosłość. Seksualne przebudzenie, które z perspektywy nastolatka jawi się jako ekscytująca, choć niepozbawiona wyzwań przygoda, w oczach filmowych bohaterek przeistacza się w bolesny, krwawy proces, co jest efektem nie tylko odmiennej fizjonomii obu płci, ale również różniących się oczekiwań, które stawia im społeczeństwo1. Oczywiście, wśród filmów traktujących o dziewczęcym dojrzewaniu znajdziemy gros dramatów i innych form gatunkowych, jednak to w horrorze w pełni manifestuje się jego złożoność. Kobiecość staje się w tych narracjach przekleństwem, ciężarem, nieokiełznaną siłą, której kontrola przerasta bohaterkę.

obraz1Carrie (1976, reż. Brian De Palma]

Nastoletnie ciągoty i seksualne porywy piętnował już w latach osiemdziesiątych slasher, ale w filmach portretujących zmagania młodych dziewczyn z rodzącą się kobiecością kat, zamiast za drzwiami, czai się w nich samych. Ku zwycięstwu nie wiedzie wstrzemięźliwość i rozsądek rezolutnej final girl, a poddanie się instynktom i akceptacja zachodzących zmian. Choć wiktorii nie uświadczymy w „Carrie” (1976) Briana De Palmy, która zainicjowała szczególny podtyp horroru – tam bohaterka ginie w szale wendety. Paranormalne moce, które Carrie odkrywa wraz z pierwszą menstruacją, są niebezpieczne dla otoczenia i dla niej samej, a, przede wszystkim, niechciane. Reprezentują fizyczność, która, nagle wzbudzająca pożądanie, wywołuje w nastolatkach przerażenie nie tylko jako metamorfoza, ale potencjalne zagrożenie z męskiej strony.

Horror dorastania, choć wydaje się, że nie zagościł na stałe wśród kanonów kina grozy, wciąż, co jakiś czas, powraca – ostatnimi laty ze zdwojoną siłą. Spójrzmy wstecz. Ćwierć wieku po „Carrie” na ekrany weszły „Zdjęcia Ginger” (2000) ; w filmie, który dzięki świeżemu ujęciu motywu wilczego monstrum zyskał miano kultowego, seksualnemu dojrzewaniu bohaterki towarzyszy przemiana w wilkołaka. Nieco gorzej prezentuje się „Zabójcze ciało” (2009) z ówczesną celebrytką Megan Fox w roli głównej – hybryda horroru i komedii, opowiadająca o nastoletniej szkolnej piękności opętanej przez złego ducha. Czarną komedią, pełną gębą, są z kolei „Zęby” (2007), które, korzystając z mitu vagina denata, w groteskowy sposób portretują niepokój związany z cielesnym rozkwitem, ale też męski lęk przed kobiecą seksualnością, przez co film nabiera feministycznego kolorytu. Body horror, spadek po Cronenbergu, o dziwo okazuje się najlepszym środkiem do opowiedzenia o stawaniu się kobietą. Jednakże, europejscy twórcy – Joachim Trier, Lisa Brühlmann i Julia Ducournau – zamiast zamknąć się w gatunkowych ramach, wykorzystują jedynie jego elementy, korzystając jednocześnie z owianych grozą kobiecych archetypów, by historycznie umotywować traumatyczność zachodzących w bohaterkach przemian.

obraz2Thelma (2017, reż. Joachim Trier)

Gdy ludzie mówią «body horror», często mają na myśli krew, flaki i gore, ale, tak naprawdę, chodzi o utratę kontroli nad swoim ciałem”1 – stwierdza słusznie Joachim Trier. W jego „Thelmie” (2017) na próżno szukać drastycznych cielesnych metamorfoz, bo zmianie ulega przede wszystkim percepcja bohaterki. Historia cichej chrześcijanki, która na uniwersytecie, z dala od domu, wraz z lesbijskim pożądaniem odkrywa w sobie zdolności paranormalne, mogłaby zyskać miano skandynawskiej „Carrie”, gdyby nie zmiana środka ciężkości. Mocniej wybrzmiewa tu motyw religii, wewnętrzny kompas bohaterki, który, po odkryciu własnej seksualności, ulega zupełnemu rozmagnesowaniu, pogrążając go w chaosie, nad którym w osobliwy sposób usiłują zapanować rodzice. „Jest coś w tobie – gdy bardzo czegoś chcesz, to się wydarza” – ich słów trudno nie odebrać jako manifestacji groźnej kobiecej siły. Trier serwuje nam opowieść o współczesnym polowaniu na czarownicę, czyli świadomą, ufającą instynktom kobietę, co, nomen omen, zbliża go do innego, słynniejszego Triera, który do figury wiedźmy nawiązywał w głośnym „Antychryście” (2009). Norweski reżyser, w przeciwieństwie do Duńczyka, pozostaje optymistą w wyjściu naprzeciw własnym pragnieniom, upatrując szansy dla Thelmy. Jest to możliwe tylko dzięki zerwaniu toksycznych więzów – z wyznaniem włącznie.

obraz3Blue My Mind (2017, reż.Lisa Brühlmann)

Lisa Brühlmann, przyglądając się dojrzewaniu, bierze na warsztat kolejny mit kobiety niebezpiecznej, czyli syrenę, co, zwłaszcza wśród polskiej publiczności, zapewne wygeneruje skojarzenia z „Córkami dancingu” (2015) Smoczyńskiej, która dokonuje inwersji znanej andersenowskiej baśni, przemieniając nastoletnią Mię w morskie stworzenie. Tak jak u polskiej reżyserki, w „Blue my mind” (2017) bajeczność popkulturowej syreny zastąpiono mityczną drapieżnością, a mieniące się tęczowo łuski – oślizgłą, przerośniętą tkanką. Fabuła Brühlmann pozbawiona jest humoru i musicalowej otoczki międzygatunkowych „Córek dancingu”, pozostając pełnokrwistą nastodramą. Syrena – hybrydyczna postać – pół kobieta, pół ryba to także symbol zarówno narodzin, jak i śmierci1. Staje się niezrównaną figurą bolesnej metamorfozy, jaką jest kobiece dojrzewanie. Reprezentuje seksualność groźną dla innych, ale i dla niej samej2. Jest wabikiem, obietnicą bez pokrycia, co w kontekście nastoletniej przemiany wiąże się z dysonansem między dojrzałością ciała a psychiczną niegotowością Mii do rozpoczęcia seksualnej aktywności. Jej metamorfozie, podobnie zainicjowanej w „Carrie” i „Zdjęciach Ginger”, towarzyszy przeprowadzka do nowego miasta. Mia musi ukrywać zachodzące w niej zmiany, jednocześnie walcząc o akceptację w środowisku rówieśników, ale, jak w powyższej „Thelmie”, dochodzi do momentu, gdy dalsza ucieczka nie ma sensu. Przemiana w syrenę/kobietę jest nieodwracalna i niemożliwa do uniknięcia, ale staje się też możliwością – w tym wypadku dosłowną – wypłynięcia na szerokie wody.

Mięso” (2016) Julii Ducournau to najbardziej kontrowersyjny film z całej trójki. Choć również stosuje ramy body horroru dla inicjacyjnej opowieści, nie polemizuje z wyżej wspomnianymi archetypami. Dobiera się do społecznego tabu – kanibalizmu. „Jest takie uczucie, gdy dla zabawy gryziesz czyjeś ramię, ale pragniesz pójść dalej”mówi reżyserka w wywiadzie dla „The Guardian”1. Jej bohaterka, wegetarianka, trafia na studia weterynaryjne, zainaugurowane kilkudniowymi otrzęsinami, podczas których zostaje zmuszona do zjedzenia surowego mięsa, co budzi w niej niepohamowane pragnienia. Głód Justine szybko przewyższa apetyt Mii, która, w amoku, z akwarium wyjada złote rybki; bohaterka, tracąca kontrolę nad swoim ciałem, pragnie skonsumowania cudzego. Tytułowe mięso, jego wszechobecność, miejscami celowo przytłacza swoją gore’ową reprezentacją, przesłaniając główną opowieść – tę o dojrzewaniu Justine. Z początku zahukana, dziecinna, niepewna siebie, wraz z odkrywaniem drzemiących w niej instynktów i poddawaniem się im, staje się w końcu świadomą kobietą. Opatrując seksualne przebudzenie Justine kanibalistycznymi ciągotami, Ducournau skazuje ją na społeczną marginalizację, co nadaje historii formę manifestu.

obraz4Mięso (2016, reż. Julia Ducournau)

Body horror daje twórcom nieporównywalnie większe możliwości, by dokonać bolesnej wiwisekcji dojrzewania, unikając i przesadnego dramatu, i taniego dydaktyzmu (pamiętacie „Trzynastkę”?). Filmowcom wciąż pozostaje pełny rezerwuar kobiecych mitów – Meduza, Visha Kanya, Lilith, Lamia – które doskonale sprawdziłyby się w cronenbergowskich wizjach. Ducournau, szczególnie zafascynowana Kanadyjczykiem, dobrze uzasadnia fascynację cielesną metamorfozą: „Ciało ma autonomię; nie decydujesz, by mieć wysypkę, ono decyduje za ciebie. Więc czy to ty jesteś ciałem, czy ciało tobą? Co to oznacza w kontekście tożsamości?”

Magdalena Narewska

Bibliografia:

Henthes S., Pictures of Girlhood: Modern Female Adolescence on Film, Jefferson 2006.

Knight L., Mermaids and their cultural significance in literature and folklore, Athens 2005,

http://rainbowstar.pl/horror-para-lesbijek-nominowany-oskara/ [data dostępu: 10.05.2018 r.]

https://www.theguardian.com/film/2017/mar/30/raw-director-julia-ducournau-cannibalism-is-part-of-humanity [data dostępu: 10.05.2018 r]