Między słowami

Trzy Billboardy za Ebbing, Missouri (2017, reż. Martin McDonagh)

Martin McDonagh nie mógł wybrać lepszego czasu na zaprezentowanie swojego trzeciego pełnometrażowego filmu. Trochę ponad rok temu media na całym świecie ekscytowały się wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych, a spora uwaga była poświęcana niepoprawnie politycznemu, ale trafiającemu do wykluczanych przez lata mieszkańców prowincji językowi, którym posługiwał się Donald Trump. W dokładnie ten sam sposób komunikują się bohaterowie nowego filmu twórcy „Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj” (2008).

Już w poprzednich swoich obrazach brytyjski reżyser i scenarzysta dowiódł, że znakomicie odnajduje się w świecie ciętej riposty oraz intertekstualnych nawiązań. Jak bohaterowie „Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj” (2008, reż. Martin McDonagh) przeżywali rozterki egzystencjalne, podobne tym ze sztuki „Czekając na Godota” autorstwa Samuela Becketta (warto wspomnieć, że McDonagh, zanim wkroczył do świata kina, był uznanym dramatopisarzem), tak tym razem film bezpośrednio cytuje „Nie oglądaj się teraz” (1973, reż. Nicolas Roeg). Podobnie jak w obrazie Roega, tak w „Trzech Billboardach” punktem wyjścia historii jest śmierć dziecka i potrzeba rozliczenia się z tym wydarzeniem przez cierpiących rodziców.

Mildred Hayes (Frances McDormand) miesiące po tragicznej śmierci swojej córki, Angeli, postanawia rozliczyć się z opieszałością policji i na obrzeżach małego miasteczka w Missouri, wywiesza prowokacyjne plakaty uderzające w lokalnego Szeryfa, Billa Willoughby (Woody Harrelson). Hermetyczna społeczność niegrzesząca poprawnością polityczną staje murem za śmiertelnie chorym szeryfem, co czyni ciekawą sprzeczność. Czy możliwa jest idealna poprawność polityczna – taka, w której żadna jednostka nie czuje się pominięta bądź urażona? McDonagh nie szuka winnych tego stanu rzeczy, ale stara się uczłowieczyć jednostki, często dehumanizowane przez media oraz mieszkańców wielkich miast. Pokazuje ludzi, którym często wymskną się określenia typu „czarnuch”, „pedał” i przeciwstawia ich największych przeciwników często czyniących to samo, generalizując księży jako pedofilów, bądź mieszkańców amerykańskiej prowincji jako „przygłupich rednecków”. Każdy tego typu konflikt opiera się na skrajnościach. Lewica wyśmiewa zaściankowość narodowców, a ci z kolei nazywają tych pierwszych „lewakami”.

2 (1)

Trzy Billboardy za Ebbing, Missouri (2017, reż. Martin McDonagh)

Jednak film McDonagha nie działałby tak dobrze bez wspaniałego aktorstwa. Frances McDormand daje prawdziwy popis, istne „tour de Force” aktorstwa. Smutek jej postaci w wielu scenach jest zagłuszany potokiem słów mających urazić inne osoby. Jak prawie każdy człowiek przeżywający niepowetowaną stratę, izoluje się na swój sposób od innych. Próbuje zbudować dystans za pomocą ekscentryczności.

Film w pierwszej połowie zalewa nas potokiem dialogów, żeby później zrównoważyć to kontemplacyjnymi scenami, z których możemy się dowiedzieć czegoś zupełnie innego o bohaterach – że ludzie są czymś zdecydowanie więcej niż sumą wypowiadanych przez siebie słów. Za praktycznie każdym kryje się jakaś większa lub mniejsza trauma, niezrealizowane marzenia. Niby banał, ale czy tak naprawdę zawsze o tym pamiętamy?

Inni aktorzy dzielnie dotrzymują kroku McDormand. Sam Rockwell skrupulatnie buduje kreację opartą na schemacie „wioskowego głupka”, a Woody Harrelson gra, jak zwykle ostatnio, siebie, ale wyciska z tego sto procent. Szczególnie w scenach, w których najważniejsze jest operowanie tonem głosu.

W 1999 roku inna Angela Hayes uświadomiła bohaterowi „American Beauty” (1999, reż. Sam Mendes), że odkrywanie siebie nie kończy się wraz z przekroczeniem czterdziestego roku życia. Tak w prawie dwadzieścia lat później, tragiczna śmierć innej postaci dzierżącej to samo imię i nazwisko, uświadamia grupie bohaterów, że o innych ludziach wiemy tak naprawdę tyle, ile nam powiedzą, a to czasem zdecydowanie za mało. Martin McDonagh wreszcie może się pozbyć łatki „nowego Tarantino”, którą czasem starają mu się przykleić amerykańscy recenzenci oraz widzowie. Jak bohaterowie „Trzech Billboardów” często starają się określić innych jednym pejoratywnym określeniem, tak ja mógłbym nazwać ten film kolejnym przedstawicielem „współczesnego westernu”, ale na pewno nie oddałbym w ten sposób wielkości tego niesamowicie aktualnego dzieła.

Jasiek Bryg

Trzy bilboardy za Ebbing, Missouri (premiera: 2.02.2018)
USA, Wielka Brytania, 115′
reż. Martin McDonagh, scen. Martin McDonagh, prod. Blueprint Pictures, Film 4, Fox Searchlight Pictures, wyst. Frances McDormand, Woody Harrelson, Sam Rockwell, Peter Diknlage