All I (don’t) want for Christmas. „Cicha noc”

cicha noc (6) fot. robert jaworski studio munka-sfpCicha noc (2017, reż. Piotr Domalewski)

„Cicha noc” jest świątecznym prezentem od Piotra Domalewskiego dla polskiego kina. Debiutant tworzy film mocny — ale nie rażący brutalnością jak produkcje Smarzowskiego, szczery — ale ze zrozumieniem traktujący narodowe (i indywidualne) słabości. Słowem – reżyserowi udaje się zjeść barszcz i mieć barszcz, operując frazeologią świąteczną.

jdźmy wszyscy pod Olsztynek, do Januszy i Grażynek

„Każdy ma w domu tak samo, kto to będzie chciał oglądać?!” krzyczy w pewnym momencie jedna z krewnych w kierunku głównego bohatera bez przerwy biegającego po domu z kamerą. Na przykład my, odpowiadam, my, przyznający „Cichej nocy” główną nagrodę na festiwalu w Gdyni, ale i my — szarzy zjadacze wigilijnego karpia, wyznawcy Kevina (samego w domu, oczywiście). Komentarzy względem aparatu Adama jest jednak więcej, bo narusza on status quo rodziny na obrazku, to wścibskie kino-oko, krępująca obserwacja uczestnicząca sytuacji niby to codziennych, a właśnie przez to wstydliwych w tej swojej dosadnej, aż zbyt dobrze znanej prozaiczności. Domalewski robi dokładnie to samo, co jego główny bohater, wchodząc z buciorami do archetypicznego domu Polaków i rejestrując suto zastawiony stół wigilijny (albo raczej to, co chowamy pod nim). Od Stendhala pożycza lustro, od Dżigi Wiertowa sprzęt i rusza na polską prowincję, aby utrwalić widoki znane i chyba jednak średnio lubiane, nie mniej na pewno swojskie.

Mówi się, że tematy leżą na ulicy — tym razem znajdują się one w błocie na polnych dojazdowych drogach, których w nadwiślańskim kraju przecież zdecydowanie więcej niż lśniących nowością szos wyasfaltowanych za środki unijne, „jakieś dwie, no dobra – trzy godziny” pod Warszawą, w Polsce, czyli wiadomo — niezmiennie Nigdzie. „The most wonderful time of the year” nadszedł po raz kolejny, ale w optymistyczne słowa utworu wierzą chyba tylko i wyłącznie piosenkarze za oceanem. Aczkolwiek pewnie i oni mają z tym problem.

cicha noc (11) fot. robert jaworski studio munka-sfpCicha noc (2017, reż. Piotr Domalewski)

Nie było miejsca dla ciebie (emigrancie)

Adam (znakomity Dawid Ogrodnik) to polski towar eksportowy — złota rączka emigrująca za pieniądzem, żywy dowód na to, że Polakowi na obczyźnie wcale nie musi być źle, a wbrew obiegowej opinii, często bywa wręcz lepiej. W ojczyźnie bywa od święta. Co prawda w Wigilię nie wiezie rodzinie ani mirry, ani złota, ani kadzideł, ma ze sobą za to radosną nowinę o poczętym dzieciątku, które planuje wychowywać już po przeprowadzce na stałe do Holandii, z dziewczyną Asią (pełniącą tu funkcję Godota, bo przez 90 minut trwania filmu dużo o niej słychu, ale ani trochę widu). Żeby móc się tam jednak wygodnie ustatkować, potrzebuje pieniędzy na rozkręcenie własnej firmy, które może dać mu sprzedanie stojącego odłogiem domu dziadka. Jedyne, co musi zrobić, to przekonać do swojej decyzji rodzeństwo, które współdziedziczy majątek. Problem okazuje się bardziej palący (w znaczeniu przerażająco dosłownym), niż by się tego ktokolwiek spodziewał. Parafrazując słowa z „W małym dworku” Witkacego: wszystko było tak dobrze, aż się wszystko (słownie: wszystko) popsuło. Co prawda naruszone zostało dobro względne, ale za to dotychczas stabilne, a stabilność to wartość nadrzędna, bo pozwala trwać (rodzinie, tradycji, miłości). Noworoczna szopka staje w płomieniach, odsłaniając przemilczane problemy, skrywane tajemnice, nałogi i frustracje. Na jej zgliszczach raczej nie znajdziemy nadziei na dobrą zmianę. Najlepszym rozwiązaniem staje się wyjście na autobus powrotny do Holandii.

Ach uboga Polsko, cóż ja widzę w Tobie?

Pamiętam, gdy z zachwytem oglądałam rumuńską „Sieranevadę” Puiu, szlochając dyskretnie w rękaw, że rodzime kino jeszcze nie dorobiło się równie prostej w środkach, aktualnej historii o życiu tak po prostu, tym, które w sztuce przeważnie poddaje się elipsie. „Cicha noc”, choć na pozór może przypominać dzieła rumuńskich reżyserów, jest jednak historią inną, z fabułą rozwijaną według klasycznych reguł narracji, ale w podobny sposób mieszającą humor z dramatem. Domalewski nie sili się też na stawianie diagnoz, w usta swoich bohaterów wkładając rozbrajające „nie wiem” w odpowiedzi na każde z istotnych pytań. Jeśli któraś z postaci decyduje się tu na słowa głębokie, sama musi już być po kilku głębszych (rolę pijanego antywieszcza przyjmuje zaskakująco przejmujący Arkadiusz Jakubik). W pewnym momencie z ust dziadka pada sugestia, aby faktycznie „wszystko kręcić i przekazać nagrany materiał przyszłym pokoleniom”. Ale co by to miało dokładnie być? Do końca nie wiadomo, choć zapewne chodzi tu o formę i trwanie w tradycji na przekór wszystkiemu, o ten rytuał napędzany siłą konwencji i przyzwyczajenia. I że na pewno warto —wręcz trzeba — go podtrzymywać, bo to często jedyna okazja do spotkań przedstawicieli różnych światów i generacji. To właśnie w obyczaju drzemie duch narodu. W filmie brak moralizowania i to zdecydowanie siła obrazu Domalewskiego, tym bardziej w kraju, w którym próbuje się udzielać zdecydowanie zbyt wielu czarno-białych odpowiedzi. Młody reżyser zastrzega jednak w jednym z wywiadów, że, w przeciwieństwie do Adama, nie chciałby żyć w żadnym innym państwie. „Tyle czasu zajęło mi zrozumienie tego, co się tutaj dzieje, a przecież wszędzie jest tak samo” – podsumowuje. To niewątpliwie radosna wiadomość dla polskiej kinematografii.

Tryumfy Młodego Kina Polskiego

Tytuł „Cicha noc” wyskakujący dyskretnie w prawym dolnym rogu kilka minut po rozpoczęciu filmu, wygląda jak dedykacja — to historia dla wszystkich rodzin, które rozpoznają w tym odbiciu (a może raczej szkle powiększającym?) znajome elementy. Bo noc się niby skończyła, ale kieszonkowa kamera przecież nie przestaje działać. A zatem uwaga: nadal kręci z ukrycia i strach pomyśleć, co reżyser zrobi ze gromadzonym materiałem, bo na pewno nie zawaha się go użyć. Jest to jednak lęk przewrotny, bo przecież takie portrety „polskości” odmalowane we wszystkich możliwych odcieniach przez młodych, bezpretensjonalnych twórców właśnie chce się oglądać. To zatem strach pełen ekscytacji, nadziei i przyjemności — jak ten w oczekiwaniu na pierwszą gwiazdkę.

Joanna Najbor

Cicha noc (premiera: 24.11.2017)
Polska 2017, 97′
reż. Piotr Domalewski, scen. Piotr Domalewski, zdj. Piotr Sobociński Jr, prod. Studio Munka, Stowarzyszenie Filmowców Polskich, wyst. Dawid Ogrodnik, Tomasz Ziętek, Arkadiusz Jakubik, Paweł Nowisz, Agnieszka Suchora, Tomasz Schuchardt, Jowita Budnik