W poszukiwaniu straconego czasu

1Interstellar (2014, reż. Christopher Nolan)

Jeśli Interstellar (2014) oferuje nam coś więcej niż naiwną przygodę w kosmosie, to z pewnością ciekawą strategię narracyjną. Jej rdzeń stanowi założenie, by opowiedzieć o człowieku poprzez nieustanne stawianie go poza przynależnym mu czasem.

„Czas niszczy wszystko” – tym mottem Gaspar Noe rozpoczyna Nieodwracalne (2002) i puszcza w ruch karuzelę odwróconej chronologii, aby doprowadzić nas z teraźniejszego chaosu do utraconego przez bohaterów na zawsze ładu. Te same słowa mogłyby z powodzeniem otwierać film Christophera Nolana, który także uczynił czas cichym bohaterem swojej opowieści. Jej protagonista jest definiowany przede wszystkim poprzez umykające mu za sprawą losu lata i konieczność walki o podstawy własnej tożsamości. Oś fabularna Interstellar również prowadzi od zamętu do ładu, nie jest to jednak podróż w przeszłość, a w przyszłość, bowiem, jak przystało na hollywoodzkiego twórcę, Nolan nie celebruje tragedii bohatera, nie skazuje go z góry na porażkę, lecz uzbraja w kosmiczną technologię i wysyła na misję okiełznania tego, co nieogarnione.

2Interstellar (2014, reż. Christopher Nolan)

Pierwszym dramatem, z którym stykamy się w Interstellar, jest zmierzch ludzkości. Temperatura wzrasta, powietrze staje się coraz bardziej toksyczne, a burze piaskowe i pożary są codziennością. Problem głodu nie zamyka się już w granicach Trzeciego Świata; on puka do amerykańskich drzwi. Czas naszego gatunku po prostu się kończy. W scenerii tego gwałtownego upadku toczy się życie Coopera, co ciekawe, człowieka nieustannie dręczonego przez czas na kilku poziomach egzystencji jednocześnie. Mężczyzna mimo średniego wieku jest już wdowcem; jego żona zmarła przedwcześnie na raka. Marzenie o wieloletnim związku i wspólnym starzeniu się legło w gruzach, a wraz z nim jeden z filarów tożsamości bohatera. Podobnie sprawy mają się w jego życiu zawodowym. Niegdyś Cooper szkolony był na pilota statków kosmicznych. To człowiek, który dorastał w czasach dynamicznego rozwoju, marzyciel, który chce przeć naprzód, odkrywać nowe, sięgać dalej. Bardziej przystaje do naszego wieku niż do ery schyłku, zatem można określić jego tożsamość jako spóźnioną, bo zakorzenioną w poprzedniej epoce. Jednak kryzys ekologiczny pociągnął za sobą regres, osłabienie państwa i zawieszenie programu kosmicznego, a wobec niedoboru żywności pionier został zmuszony do walki o status quo i stał się farmerem. To bardzo znaczące, ponieważ nie dość, że Cooper odbył swoistą, cywilizacyjną podróż w czasie wracając z przestworzy do uprawy ziemi, to został także silniej uzależniony od czasu na poziomie rzeczywistości materialnej. Teraz rytm jego życia i pracy wyznacza czas słoneczny i astronomiczne pory roku. Działanie jest permanentnie połączone z oczekiwaniem: na okres wegetacyjny, na deszcz, na plon, na kolejną szansę, by nadrobić tegoroczną klęskę nieurodzaju. Wciąż na łasce czasu. Ta zależność mierzi bohatera; chciałby się od niej uwolnić. Szansa przychodzi wraz z tajemniczymi współrzędnymi wyrażonymi, nieprzypadkowo, przez domową biblioteczkę, a więc kulturową kapsułę czasu, łącznik między pokoleniami. Jednak odpowiedź na wezwanie ku przygodzie będzie wiązała się z zawieszeniem roli, która w największej mierze organizowała dotychczas życie Coopera – roli ojca. Chodzi tu jednak przecież także o przyszłość jego dzieci. Warto więc zaryzykować kilka lat rozłąki.

Poszukiwania nowej planety rozpoczynają się od dwuletniej podróży ku Saturnowi. W tym momencie stykamy się z typowym dla kina science-fiction sposobem na oszukanie czasu: w trosce o ograniczone zapasy pożywienia i kondycję psychiczną załoga poddaje się hibernacji w specjalnych kapsułach. Równie znanym motywem jest tunel czasoprzestrzenny, w który bohaterowie wlatują po przebudzeniu. W ten sposób docierają w rejony kosmosu, w których nigdy nie powinni się znaleźć za swojego zbyt krótkiego życia. Jednak kiedy lądują na pierwszej planecie, odbywają podróż w czasie, jakiej prawdopodobnie w kinie jeszcze nie widzieliśmy. Warto zauważyć, że nie dochodzi do niej za pośrednictwem portalu czy wehikułu, lecz grawitacji. To podróż w przyszłość wynikająca z dylatacji czasu przewidzianej przez Einsteina w szczególnej teorii względności (twórcy zapewniali o wyjątkowej wierności nauce, której gwarantem ma być nazwisko Kipa Thorne’a, amerykańskiego fizyka pełniącego przy produkcji filmu rolę konsultanta): nowa planeta ma większe oddziaływanie grawitacyjne niż nasza, więc bieg czasu jest na niej niejako spowolniony. W ścieżce dźwiękowej słychać tykanie zegara, a misja nie przebiega zgodnie z planem. Kiedy bohaterowie wracają na statek-matkę, okazuje się, że upłynęły dwadzieścia trzy lata, cztery miesiące i osiem dni.

3Interstellar (2014, reż. Christopher Nolan)

Ta niecodzienna manipulacja czasem wysuwa na pierwszy plan temat istotniejszy niż ratowanie ludzkości: mierzenie się z przemijaniem. W tej chwili załoga statku to przede wszystkim ludzie, którzy przegapili swoje życie, stracili przynależny im czas i bliskich. Stają bezradni wobec przesłanych im przez rodzinę relacji z wydarzeń, które miały stanowić treść ich życia. Tym samym Cooper niemal ostatecznie, boleśnie zostaje pozbawiony przez czas roli ojca. Jego dzieci przecież już dawno dorosły. Wciąż jednak jest pilotem, a misja trwa. Paliwa wystarczy na lądowanie tylko na jednej planecie. Brand optuje za globem Edmundsa, swojego ukochanego i wygłasza słynną już tyradę na temat miłości pokonującej czasoprzestrzeń. W gruncie rzeczy nie powoduje nią sympatia dla twórczości Paulo Coehlo, ale miłość wsparta przez lęk przed czasem. Z jej perspektywy rozłąka trwa już dziesięć lat. Z perspektywy Edmundsa – któż wie? A jeśli już się nie spotkają? Wygrywa jednak zdrowy rozsądek i badacze ruszają w kierunku planety Manna, który również okazuje się człowiekiem przerażonym perspektywą „nigdy”, czasem bez końca w samotności. Co ciekawe, na tle tego lęku zdecydowanie wyróżnia się Romilly, który czekał na statku-matce przez ponad dwadzieścia trzy lata. Hibernował krótko; większość czasu spędził na obserwacji pobliskiej czarnej dziury, choć sądził, że załoga już nie powróci. Nie spał, nie zwariował, nie popełnił samobójstwa, zatem centralnym filarem jego osobowości musiała okazać się rola naukowca, a lekiem na przemijanie odrzucenie ról opartych na emocjach: rodzica czy kochanka.

4Interstellar (2014, reż. Christopher Nolan)

Kiedy już kosmicznej rozróbie staje się zadość i wykonany zostaje manewr, który pozwoli Brand dotrzeć wraz z ludzkimi zarodkami na planetę Edmundsa, a który kosztuje bohaterów kolejne pięćdziesiąt jeden ziemskich lat, Cooper dostaje się do środka czarnej dziury, aby rozwikłać zagadkę pokonania grawitacji. Nieoczekiwanie wpada do wnętrza budowli składającej się z niezliczonej liczby sześcianów, które są zbiorem chwil z życia jego córki: tu czas został przetłumaczony na trójwymiarowy model. To wizualizacja czwartego wymiaru, która prawdopodobnie nie miała w kinie precedensu. Cooper znajduje się zatem w obliczu ich wspólnej przeszłości niby wobec własnych wspomnień, wszystkich błędów, które popełnił, a których nie może już naprawić, ponieważ oddziela go od nich czas i przestrzeń. Ta bariera staje się oczywiście po raz kolejny źródłem cierpienia. Jednak samo istnienie sześcianów, pozwalających na ograniczoną komunikację z przeszłością przy pomocy grawitacji, jest obietnicą okiełznania czwartego wymiaru i uwolnienia się spod jego bolesnego dyktatu. Są w końcu dziełem ludzi, którzy wyszli poza cztery wymiary. Moment, w którym Cooper to odkrywa, jest jednocześnie jednoznaczną definicją najważniejszego przeciwnika bohaterów w drodze do przywrócenia ładu. Kiedy misja zostaje wykonana, bohater osuwa się w pustkę.

Gdy przytomnieje na stacji kosmicznej krążącej wokół Saturna, ma sto dwadzieścia cztery lata, choć z jego perspektywy od startu z Ziemi minęło zaledwie kilka. Jego dom jest skansenem, pamiątką po herosie, a córka umierającą staruszką. Stawiając bohatera poza czasem, w którym zrealizować miało się jego życie, Nolan mówi, że żyjemy w ścisłej symbiozie z naszą epoką. Gwałtowne oderwanie od niej skutkuje poczuciem wykorzenienia. Choć Cooper nie widzi dla siebie miejsca w zastanym świecie, nie załamuje się, ponieważ nie ma wątpliwości, jak powinien dalej postąpić. Kieruje się w kierunku planety Brand, która jest ostatnią osobą będącą łącznikiem z jego czasem, aby niejako go odzyskać – pod nowym Słońcem, na nowej Ziemi, znów być odkrywcą, kochankiem i ojcem.

5Interstellar (2014, reż. Christopher Nolan)

Sednem Interstellar okazuje się czas. Katastrofa naturalna, będąca punktem wyjścia dla scenariusza, ostatecznie staje się tylko pretekstem dla wysłania bohaterów do walki z czwartym wymiarem. Konfrontacja postaci z czasem na poziomie kulturowym i materialnym definiuje je, rodzi konflikty tragiczne oraz stanowi koło zamachowe dynamiki wydarzeń. Nolan uczynił sobie zatem z manipulacji czasem podstawowy środek scenopisarski. Ponadto mierzenie się z nim w kosmicznej perspektywie przysparza Brytyjczykowi okazji do uatrakcyjnienia widowiska obrazami czasoprzestrzennego portalu czy oryginalnej wizualizacji czwartego wymiaru oraz staje się pretekstem do zwrócenia mu, odebranego przez klasyków science-fiction, nierozerwalnego związku z grawitacją. Wszystko to pozwala w świeży, widowiskowy sposób opowiedzieć o naszym psychicznym nieprzystosowaniu do przemijania.

Daniel Witkowski