Carol (2015, reż. Todd Haynes)
Carol
USA, Wielka Brytania 2015
reż. Todd Haynes
scen. Phyllis Nagy
zdj. Edward Lachman
wyst. Cate Blanchett, Rooney Mara,
Sarah Paulson, Kyle Chandler
Po świetnym przyjęciu w Cannes Carol wkroczyła na hollywoodzkie salony, rozsiewając dookoła retromański blichtr. Ma do zaoferowania doskonały aktorski duet i ciekawy, rzadki temat, w którym reżyser nie popada w społeczną martyrologię, a zamiast tego celuje w uniwersalność opowieści o miłości.
Opowieść rozgrywa się w Nowym Jorku lat 50. ubiegłego wieku. Młodziutka Therese Belivet dostaje pracę w eleganckim domu towarowym. Niedługo potem zjawia się w nim wytworna, dużo starsza kobieta – Carol – poszukująca prezentu dla małej córki. Zostawia na ladzie rękawiczki, które Therese odsyła, a w podziękowaniu za to zostaje zaproszona na lunch. Tak rozpoczyna się początkowo ambiwalentna, a potem już jednoznacznie romantyczna relacja niemal obcych sobie kobiet, przez co Carol naraża się mężowi, który próbuje odebrać jej prawo do opieki nad kilkuletnią córką. Therese nie ma właściwie nic do stracenia.
U Todda Haynesa zderzają się dwa kobiece portrety. Pierwszy to kobiecość świadoma i wyzwolona, reprezentowana przez Carol. Drugi – kobiecość stłumiona, niepewna, dojrzewająca, czyli Therese. Nie kocha swojego chłopaka, można wręcz odnieść wrażenie, że jest z nim z przyzwyczajenia lub z obawy przed całkowitą samotnością, bo poza Richardem i kilkoma jego przyjaciółmi nie zna nikogo, nie ma rodziny. Nie chodzi z nim do łóżka, nie okazuje mu czułości. Całe jej życie pozbawione jest jakiegokolwiek celu, zdecydowania, namiętności. Nawet podczas prób robienia twórczych fotografii dziewczynie brakuje pewności siebie, dopiero ktoś inny musi zwrócić uwagę na ich wartość. Carol to natomiast osoba doskonale zdająca sobie sprawę z tego, czego chce. Jej pierwsze spotkanie z dziewczyną wygląda niemal jak scena polowania – kobieta wypatruje Therese z odległości, uwodzicielskim tonem uzgadnia szczegóły transakcji, zalotnym spojrzeniem śledzi jej onieśmielone ruchy. Homoseksualne pragnienie jest u niej wyswobodzone, w pełni świadome, w Therese pod wpływem Carol ma się dopiero obudzić. Młodsza kochanka przy dojrzałej damie transformuje się w kobietę, znajduje artystyczne natchnienie, odkrywa erotyczną przyjemność i przede wszystkim czuje nareszcie potrzebę duchowej bliskości.
Związek kobiet kontrują oczywiście negatywne wizerunki mężczyzn. Mąż Carol to despota, zapewniający o swej miłości, której odwzajemnienia oczekuje na zasadzie przymusu. Ten opresyjny patriarcha, nie radząc sobie inaczej, leczy kompleksy w sądzie, chcąc pociągnąć Carol do odpowiedzialności za niemoralne zachowanie. Chłopak Therese jest uosobieniem nijakości, szybkie małżeństwo to dla niego naturalna kolej rzeczy, a na obojętność dziewczyny wobec tych propozycji pozostaje ślepy.
Carol (2015, reż. Todd Haynes)
Posągowa figura Cate Blanchett w nieziemski sposób prezentuje szykowne stroje autorstwa niezrównanej Sandy Powell, kostiumografki umiejącej w unikatowy sposób wyciągnąć estetyczną esencję z każdej epoki, której się dotknie (między innymi Aviator, Zakochany Szekspir). Kostiumy, podobnie jak melancholijna muzyka oraz ciepła, spowita oparami deszczu scenografia są spójnymi elementami budowania wizerunków głównych postaci. Mimo optymistycznego spojrzenia w przyszłość i chwilami lekko stronniczych socjologicznych komentarzy, skupionych na argumentach głównie jednej strony konfliktu, Haynes nie odrywa swojej opowieści od społecznego kontekstu. Mocno osadza ją w heteronormatywnym obrazie tamtych lat, nie pozostawia widzowi niedopowiedzeń, nadaje znaczenie małym gestom, unika gwałtowności i tanich wzruszeń. Romantyzm Carol nie jest wywrotowy, ale fascynujący i intensywny. Poza tematyką LGBT, w ramach której na pewno również będzie klasyfikowany, oferuje ludzkie spojrzenie na piękną historię miłosną skonfrontowaną z wieloma przeciwnościami.
Ada Kotowska