Mój rower (2012, reż. Piotr Trzaskalski)
Elisabeth Badinter w książce XY: tożsamość mężczyzny wskazuje na trzy rodzaje mężczyzn: twardy typ supersamca, mężczyznę łagodnego oraz androgynicznego, posiadającego zarówno cechy kobiece, jak i męskie. Odbiciem tego podziału w kinie są portrety samotnych ojców, wychowujących dziecko po śmierci matki lub zyskujących prawo do opieki na drodze prawnej.
Mężczyzna androgyniczny jest osobą dojrzałą, umiejącą w zależności od wymogów sytuacji (w tym przypadku wychowywania dziecka) być „kobiecym przy małym dziecku i zdecydowanie męskim, gdy ono podrośnie”. Postanowiłem ukazać trzy, znamiennie różne obrazy androgynicznych ojców, zaistniałe w polskim kinie w przeciągu ostatniego dwudziestolecia.
Moja córeczka
To właśnie z taką figurą ojca mamy do czynienia w opowiadaniu Moja córeczka Tadeusza Różewicza, które w formie scenariusza noweli filmowej opublikowane zostało w 1966 roku w miesięczniku literackim „Dialog”. W owym czasie poeta intensywnie działał w branży filmowej, co w szczególności wyrażało się współpracą z bratem Stanisławem Różewiczem, który wyreżyserował kilka filmów na podstawie jego opowiadań i scenariuszy; między innymi Świadectwo urodzenia (1961), Głos z tamtego świata (1962), Piekło i niebo (1963). Po scenariusz Mojej córeczki dopiero na początku millenium sięgnął Andrzej Barański, nadając mu formę spektaklu telewizyjnego i przenosząc akcję z lat 60. do ówczesnej Polski.
Bohaterem Mojej córeczki (2000) jest pięćdziesięcioletni Henryk, dla którego najważniejsza jest córka, Mireczka. Ich relację poznajemy dzięki wspomnieniom mężczyzny, stanowiących kilka „plam” czasowych: dzieciństwo dziewczynki, okres licealny, a następnie studencki, po przeprowadzce z rodzinnego miasteczka do Warszawy. O matce dziewczynki nie dowiadujemy się nic, poza tym, że zmarła „przed kilku laty”, zapewne kiedy Mireczka była jeszcze dzieckiem.
Akcja sztuki, po opisie lat dziecięcych dziewczynki, przeskakuje o kilka lat do przodu, kiedy córka jest już na studiach. Przy okazji przygotowań do świąt Henryk zaczyna wspominać zeszłoroczne Boże Narodzenie, ostatnie spędzone razem z córką, która za kilka miesięcy miała zdać egzamin dojrzałości i opuścić dom. Bohater planował wówczas odbyć z nią „poważną rozmowę”, zdając sobie sprawę, że to ostatni czas, aby przekazać dziewczynie rady i doświadczenia dorosłego. Można tu wskazać na stopień „rewolucji ojców”, jakże znaczący dla androgenicznych mężczyzn, bowiem, jak wspomina sam Henryk: „Mój ojciec ze mną nigdy nie przeprowadził żadnej decydującej ani najważniejszej w życiu rozmowy.” Niestety, zamierzenia nie udaje się zrealizować, gdyż córka wyśmiewa powagę sytuacji i szybko rozprasza się innymi czynnościami.
Przy okazji wspomnianych przygotowań do Wigilii bohater otrzymuje telegram o zamówionej rozmowie telefonicznej z córką. Już w drodze na pocztę zaczyna sobie wyobrażać jej przebieg, co świadczy o niezwykłej zażyłości emocjonalnej z dziewczyną i tęsknocie za nią. Daje o sobie znać również ,,matczyna” nadopiekuńczość – Henryk wyobraża sobie, że Mireczka ma zmieniony głos, zapewne od picia zimnych napoi. Rzeczywistość okazuje się jednak odmienna – słuchawkę podnosi koleżanka córki i zawiadamia ojca o jej przeziębieniu oraz nieobecności na wigilijnej kolacji. Po spożyciu wraz z siostrą odświętnego posiłku Henryk pakuje wigilijne potrawy oraz prezenty dla córki i udaje się pociągiem do Warszawy. W akademiku dowiaduje się jednak, że dziewczyna zmieniła miejsce zamieszkania i, w co do końca nie może uwierzyć, została prostytutką.
Niezrozumienie wyboru córki jest w przypadku bohatera telewizyjnego spektaklu Barańskiego równoznaczne z niezrozumieniem współczesnego świata młodych. Henrykiem rządzi zachowawczość, poskramianie instynktów – co widać na przykład w scenie, w której, chcąc uderzyć sutenera własnej córki, w ostatniej chwili opuszcza rękę. Po powrocie z Warszawy mężczyzna dowiaduje się, że córka zmarła o świcie; znaleziono ją leżącą nagą pod murem, „taką jak przyszła na świat. Tylko, że miała zamienioną twarz”. Swoją opowieść o dziecku Henryk kończy słowami: „Nie chcę odchodzić ani odjeżdżać daleko od tego kawałka ziemi, w której spoczywa. Śpi z ordynarną, źle namalowaną maską na mizernej, smutnej buzi”.
Tato (1995, reż. Maciej Ślesicki)
,,Bo to zła kobieta była”
W polskim kinie można odnaleźć więcej przykładów androgynicznych ojców. Jednym z nich jest z pewnością bohater filmu Tato (1995), debiutu fabularnego Macieja Ślesickiego. Twórca filmu, korzystając z jawnych zapożyczeń, między innymi z filmu Sprawa Kramerów (1979) Roberta Bentona, stworzył gatunkową hybrydę, przechodzącą płynnie z melodramatu w komedię, aż do formuły thrillera, a wszystko to w jednej historii o walce ojca o prawa do dziecka.
Michał, wzięty operator filmowy, ze względu na wykonywany zawód nie przebywa zbyt często w domu. Za opiekę nad kilkuletnią Kasią odpowiada jego żona, Ewa, jednak wskutek załamania nerwowego kobiety domowe obowiązki spadają na ojca. Stwarza to bohaterowi okazję do tego, by zauważyć, jak niewiele wie o swoim dziecku. Michał stara się naprawić więzi rodzinne, jednak przegrana batalia sądowa o opiekę znów ogranicza jego kontakt z córką. Bohater postanawia więc ją porwać.
Tato to jeden z pierwszych filmów w polskim kinie, w którym ukazano sądową batalię mężczyzny o opiekę nad dzieckiem oraz jego przemianę w ojca – tym ciekawszą, że Michała gra, na przekór swojemu „twardemu” emploi, znany wtedy między innymi z roli w Psach (1992, reż. Władysław Pasikowski) Bogusław Linda. Idealnie wpisuje się w ten sposób w typ mężczyzny przedstawiony w książce Elisabeth Badinter oraz w postępującą w zachodnim świecie i docierającą do Polski „rewolucję ojców”.
Pokoleniowy konflikt wychowawczy
W filmie Mój rower (2012) Piotra Trzaskalskiego mamy całą rodzinną, męską „sieć”: dziadka (Michał Urbaniak), ojca (Artur Żmijewski) i syna (Krzysztof Chodorowski). Trójka mężczyzn wybiera się nad mazurskie jezioro. W tej scenerii na wierzch wychodzą problemy i głęboko zakorzenione traumy, stawiane są wychowawcze zarzuty, tworzą się też nowe rodzinne przymierza (dziadek i wnuczek przeciwko ojcu). Żaden z mężczyzn nie radzi sobie przy tym z własnymi problemami, a przede wszystkim z kobietami. Od Włodka, najstarszego z rodu, po kilkudziesięciu latach wspólnego życia odeszła żona, matka Pawła. Paweł zaś, światowej sławy pianista, przyjechał do Polski pomóc choremu ojcu i przy okazji spotkać się z synem, Maciejem, który po rozwodzie rodziców mieszka z matką w Londynie. Jednak sam syn również skrywa „kobiecy” sekret…
Trzej panowie, zmęczeni własnym towarzystwem, pamiętają o wszystkich bolesnych rozczarowaniach, kłamstwach, dawnych przewinach. Ranią się, co i rusz rzucając w twarz przykre prawdy o sobie samych. Ojcowie i synowie powielają te same błędy, jakby przekazywali sobie uszkodzony gen odpowiadający za brak empatii, emocjonalny chłód, niezdolność do okazywania czułości. Opowiadając o międzypokoleniowym konflikcie, Trzaskalski mówi o dziedziczeniu emocjonalnego kalectwa.
Polskie kino oraz teatr telewizji wielokrotnie portretują sylwetkę samotnego ojca. Czynią to w różnej formie oraz z różnych „pobudek”: niekiedy inspiracją są utwory literackie, innym razem sfabularyzowane zapiski relacji rodzinnych. W każdym z tych przypadków dają wyraz zmianom zachodzącym we współczesnym świecie.
Mateusz Wiśniewski