Camille Claudel, 1915
Camille Claudel, 1915
reż., sc. Bruno Dumont, Francja 2013,
zdj. Guillaume Deffontaines,
w oparciu o listy Camille Claudel i Paula Claudel,
wyst.: Juliette Binoche, Jean – Luc Vincent,
Robert Leroy, Emmanuel Kauffman, Marion Keller,
Armelle Leroy-Rolland
Auguste Rodin twierdził, iż rzeźbić to znaczy wziąć kawałek marmuru i odrąbać wszystko co jest w nim niepotrzebne. Bruno Dumont, reżyser pochodzący z kraju Rodina, zdaje się być spadkobiercą tej formy artystycznego radykalizmu.
Twoja siostra na wygnaniu – tymi słowami zamyka się biograficzny film z 1988 roku, przedstawiający twórcze życie rzeźbiarki Camille Claudel. Tam, gdzie kończy się historia opowiadana przez Bruno Nuyttena, tam też ma swój początek dzieło autora Poza szatanem. Francuski reżyser nie podąża jednak za myślą swego poprzednika. Nie tworzy melodramatycznej biografii, portretu geniusza. Nie stawia pomnika zapomnianej artystce. W zamian za to, nakreśla chłodno obraz życia samotnej istoty, skazanej na dożywotnią banicję.
Dumont zrezygnował z formy opowiadania. Daleki jest także od psychologizacji. Nie wykorzystuje retrospekcji by przybliżyć widzom historię Claudel. Przedstawia pewien wycinek czasu, tragicznie przeciągany przez napisy końcowe. Bez ozdobników oraz zbędnych słów ukazuje fragment monotonnej codzienności, garść uczuć i przerażenia, które mają odzwierciedlać wiele kolejnych lat życia rzeźbiarki. Wybranie bohaterki o znanym nazwisku nie przeszkodziło reżyserowi wyjść poza jednostkową historię, by stworzyć obraz uniwersalnych rozważań na temat samotności.
Duszna atmosfera i klaustrofobiczne poczucie zniewolenia potęgują surowość nieśpiesznej narracji filmu. Pozostając synekdochą cierpienia, świat Bruno Dumonta ograniczony został tu do minimum. Jest na zmianę widokiem obiektywizującego oka kamery i subiektywną wizją rzeźbiarki. Brak muzyki wypełniają wyostrzone dźwięki naturalne, korespondujące z odległą i nieosiągalnie wyzwalającą siłą natury. Długie, milczące ujęcia są beznamiętnym spojrzeniem na bohaterów, których słabości, kalectwo i nędza brutalnie wystawione zostały na widok publiczny. Reżyser nieprzyzwoicie odziera z godności pacjentki zamkniętego domu opieki, do których roli wybrano faktycznie niepełnosprawne osoby. Tworzy równocześnie minimalistyczny obraz przeżyć i uczuć. Przez uporczywe zbliżenia na twarze wyławia kolejne zestawy emocji, bądź odsłania wewnętrzną pustkę. Zwraca uwagę różnica w sposobie prezentowania głównej bohaterki i pozostałych chorych. Artystka, równocześnie pełna pogardy i współczucia dla innych kobiet, czuje się poniżona koniecznością pobytu w wyznaczonym jej miejscu. Niejednokrotnie jednak pośredniczy między światem zdrowych i chorych, pomagając pensjonariuszkom w opiece nad innymi. Autor przybliża subiektywny punkt widzenia Claudel, jej poczucie wyobcowania i żal związany z wtłoczeniem na siłę do świata szaleńców, z którym się nie utożsamia.
Camille Claudel, 1915 jest także kolejną cegiełką w „religijnym” kinie francuskiego reżysera. Wiara jego bohaterów jest często radykalna i bezkompromisowa. Realizując studium głębokiej, obłędnej religijności sam pozostaje w cieniu własnego ateizmu. Zafascynowany subiektywizmem wiary, nie eksploatując przy tym zagadnienia samego kultu, wszczepia w filmowe dzieła domniemanie mistycyzmu. Tu, konserwatyzm starochrześcijańskiego podejścia Paula, brata Camille, zderzony został z niepoczytalnością samej artystki. Przeświadczenie o konieczności ziemskiej pokuty każe mu pozostawić siostrę w domu zamkniętym, w jej przekonaniu obciążonym ograniczającymi ją zasadami.
Kino autora Hadewijch skłania do zadumy, refleksji, jest także korespondencją rzeczywistości materialnej i pozazmysłowej. Reżyser zaciera granice między wiarą a szaleństwem. W najnowszym filmie stawia pytanie o wartość obłędu, na równi deformującego rzeczywistość jak i tworzącego jej alternatywę. Geniusz okazuje się być po raz kolejny wielką, niszczycielską siłą, która, niekontrolowana burzy cały świat artysty. Apatyczne istnienie Camille Claudel w ośrodku dawnego Montdevergues, zostało przedstawione przez autora jako krzywe odbicie jej dotychczasowego życia.
Dominika Zielińska