ALLEN PO PRZEJŚCIACH

Fading-Gigolo-2013-MovieCasanova po przejściach
(Fading Gigolo)

USA 2013, 98′
reż. i scen. John Turturro,
zdj. Marco Pontecorvo,
muz. Abraham Laboriel, Bill Maxwell,
wyst. John Turturro, Woody Allen,
Vanessa Paradis, Sharon Stone,
Sofía Vergara, Liev Schreiber

Oglądając Casanovę po przejściach bardzo trudno określić spod czyjej ręki wyszedł scenariusz. Bo choć na plakatach widnieje nazwisko Johna Turturro, to nie da się nie zauważyć sznytu charakterystycznego dla tylko jednej postaci kina autorskiego.

Fioravante (John Turturro) i Murray (Woody Allen) to dwaj przyjaciele, których wieloletnia znajomość rozpoczęła się w przedziwnych okolicznościach – pierwszy próbował okraść drugiego. Obecnie – Fioravante jest kwiaciarzem, a Murray prowadzi antykwariat, który teraz ma zbankrutować. Obaj narzekają więc na zawartość portfela. Pewnego dnia, znudzona życiem lekarka (Sharon Stone) prosi Murray’a o pomoc w znalezieniu kochanka. W ten oto sposób dwaj przyjaciele przeniosą swoją znajomość na wyższy level – alfons i jego dziwka.

Fabuła wydaje się dość pomysłowa i świeża, jak na realia – bądź co bądź – amerykańskiej komedii romantycznej. W przeciwieństwie do wiecznie pechowego, młodego i przystojnego Joe Bucka (Nocny kowboj), dużo starszy i mniej urodziwy Turturro w branży radzi sobie całkiem nieźle. Fama niesie się szybko, a klienteli przybywa. Niestety, przy całej sympatii do aktora, widz nie jest w stanie odnaleźć cienia emocji w pustej, pozbawionej wyrazu twarzy żigolaka. Wykreowana postać to wyprana z uczuć, głębi i jakiejkolwiek duszy maszynka do seksu. Jego wyrzuty sumienia są pozbawione realizmu. Jakiekolwiek rozdarcie, które – zdawać by się mogło – bohater tak usilnie próbuje odegrać, sprowadza się jedynie do prostych stwierdzeń kierowanych do Murraya. Niestety, w żaden sposób nie odmalowuje się na kamiennej twarzy aktora. Jest to o tyle zaskakujące, że ma on na swoim koncie tak znakomite role, jak chociażby wielki Barton Fink.

Film jest więc absolutnie zdominowany przez postać Woody’ego Allena. Turturro sam miał się przyznać, że ten wielokrotnie przerabiał jego scenariusz. I to widać. Osoba Murraya Schwartza to typowy, schematyczny i ukształtowany na przestrzeni wieloletniej twórczości Allena bohater: żyd-ateista [sic!], hipochondryk, lekoman i znerwicowany fatalista. Prowadzi antykwariat, co implikuje charakterystyczną dla twórcy postać oczytaną i inteligentną. Nawet muzyka w filmie to jazz (owszem, bardziej współczesny niż Glenn Miller czy Cole Porter).

Fading-Gigolo-600x335

Dialogi i typ humoru jest więc dobrze znany każdemu miłośnikowi allenowskiego kina. Jednak nadal jest to film Turturro. Jak zatem skończyło się zatrudnienie do drugoplanowej roli jedynego w swoim rodzaju mistrza słodko-gorzkiej komedii? Średniej jakości, oryginalną komedią, której brak ducha i charakteru. Bohaterowie, choć posiadają pełen rysopis, pozostają zawieszeni gdzieś pomiędzy realizmem a fantazmatem i niemożliwym dla widza staje się identyfikacja z nimi. Dziwne zjawisko przy tak fantastycznej obsadzie. Nawet seksapil Vergary wyciśnięty do maksimum zaczyna być zwyczajnie żałosny.

Pomijając zadziwiającą kwestię świetnych aktorów w kiepskim wydaniu, a także strony technicznej (ruchy kamery przywodzą na myśl pierwsze w życiu zabawy ze sprzętem), nie można odmówić filmowi swoistego uroku. Osobowość Woody’ego Allena ma to do siebie, że albo się ją kocha, albo nienawidzi. Nie ulega jednak wątpliwości, że jego obecność absolutnie zawsze determinuje charakter dzieła (Figurant). Dla jego fanów będzie to więc kolejny przemiły akcent w kinie. Sama historia to wpuszczenie nieco świeższego oddechu do stęchłego, pachnącego wielokrotnie odgrzewanym kotletem działu zwanego: komedia romantyczna. Nie brak tu wzruszeń, uśmiechów i pewnego szmeru melancholii gdzieś z tyłu głowy. Dla amatorów tego typu wrażeń – pozycja obowiązkowa!

Aga Kaczmarek