USA 2013, ’89
reż. i scen. Chris Mason Johnson, zdj. Daniel
Marks, muz. Ceiri Torjussen, wyst. Scott
Marlowe, Matthew Risch, Kristoffer Cusick
San Francisco, rok 1985. Po świecie rozprzestrzenia się zupełnie nowy i przerażający wirus. Dziennikarze spekulują na temat przyczyn tajemniczej śmierci hollywoodzkiego gwiazdora Rocka Hudsona, a nagłówki wszystkich gazet trąbią o epidemii AIDS. Nikt nie jest niczego pewien. Czy aby się zarazić wystarczy dotyk albo zwykła kropla potu? Czy istnieje jakakolwiek skuteczna metoda leczenia? Jedno nie ulega żadnej wątpliwości. Nowy wirus zabija. Społeczeństwo uważnie przygląda się siedzącym obok pasażerom w autobusach, po powrocie do domu bada każdy centymetr skóry i szuka winnych. „Czy geje powinni zostać poddani kwarantannie?” – zastanawia się świat.
Właśnie w tych realiach żyje bohater Testu na życie – Frankie. Milczący i zamknięty w sobie chłopak jest początkującym tancerzem, walczącym o dołączenie do głównego składu zespołu. Jednak nie tylko taniec zaprząta jego myśli. Ze wszystkich stron atakują go nagłówki gazet oskarżające gejów o wybuch epidemii i pokrywające mury homofobiczne graffiti. Kiedy dowiaduje się o nowym teście sprawdzającym obecność wirusa HIV, powoli wpada w obsesję. Przed lustrem dokładnie sprawdza każdy pieprzyk i niepokojące przebarwienie, a w najmniejszym poczuciu osłabienia doszukuje się objawów choroby. Franki jest gejem w czasie, gdy AIDS nazywano rakiem homoseksualistów i wierzono w możliwość zarażenia się choćby poprzez podanie ręki.
Chris Mason Johnson nieśpiesznie opowiada swoją historię. Dzień po dniu Frankie przemierza ze słuchawkami na uszach rozpalone niepokojem ulice San Francisco. Walkman pozwala mu znaleźć schronienie przed otaczającą go rzeczywistością, ale mimo to poczucie osaczenia wciąż w nim narasta. Strach przed wpływem, jaki mógłby mieć na jego życie wynik testu, o którym wszyscy szepczą w szatni po treningach, dosłownie go paraliżuje. Pewnego rodzaju katharsis przynosi mu dopiero taniec.
Sceny tańca stanowią wciąż powracający refren w letargicznym rytmie filmu. Wyrażają to, czego przekazać nie mogły słowa. W nich bohaterowie językiem ciała mówią o swoich najbardziej sekretnych emocjach i obawach. Duże nagromadzenie sekwencji tanecznych niespecjalnie dziwi, jako że sam reżyser również jest tancerzem i osadził swoich bohaterów w dobrze znanym sobie środowisku. Wielokrotnie powtarzające się fragmenty choreografii odbijają podskórnie odczuwalną kruchość, rozedrganie i przeczucie jakiejś straszliwej nieuchronności.
Męskie ciało jest obowiązkowym i najważniejszym składnikiem kina gejowskiego. Musi być piękne, często rozbierane, pokazywane powoli i w dużych zbliżeniach. Składnika tego w Teście na życie jest pod dostatkiem. Liczni bohaterowie w niekompletnych strojach, dostarczają prawdziwie wyczerpującego przeglądu typów męskiej urody, skrupulatnie dokumentowanego przez kamerę. Jednak w tej skonwencjonalizowanej estetyce pojawia się także pewien wyłom. Frankiemu własne ciało daje możliwość spełnienia i wyrażenia emocji, ale jednocześnie stanowi zagrożenie – nie tylko jako podatna na ingerencję świata materia, ale i siedlisko wyrywającego się spod kontroli popędu. Jesteś pewien? – pyta taksówkarz podwożący go pod gejowski klub.
Inną często używaną przez reżyserów tego rodzaju kina kliszą, po którą sięga Johnson jest przeestetyzowanie. Z pewną nadgorliwością umieścił on w świecie Frankiego atakowane przez szkodniki retro mieszkanie, pokaźnych rozmiarów telefon z wciąż plączącym się kablem oraz Walkman rozbrzmiewający muzyką Bronski Beat i Cocteau Twins. Ostatnie pociągnięcia pędzlem – wysmakowane zdjęcia przywodzące na myśl stare zdjęcia z polaroidów, kilka natchnionych metafor i symboli – a naszym oczom ukazuje się wyszukany i zgrabnie skomponowany obraz lat 80.
Raczej niż na chorobie i umieraniu Test na życie skupia się na ukazaniu przepełnionego niepokojem czasu, kiedy wiedza o istnieniu AIDS była powszechna, ale już o sposobach jego rozprzestrzeniania nie. W przełomowych momentach historii przyszłość zawsze spowija mgła niepewności. Zrozumienie chwili obecnej choć częściowo ją rozwiewa. Frankie w końcu poddaje się testowi na obecność HIV. Rodzi się pytanie, co nastąpi po poznaniu wyników i jak można pokierować swoim życiem w zupełnie nowej rzeczywistości.
Alicja Mazurkiewicz