AWANGARDA NA JARMARKU

Artykuł z cykluŚwiat w pigułce-
(zobacz poprzednie)

2We are the members of Do-It-Or-Die! Watch us make Bimbo as easy as pie!

Gdyby Buñuel zekranizował nieznane opowiadanie Kafki parodiując styl amerykańskich kreskówek, efekt mógłby być zbliżony do Bimbo’s Initiation (1931). A jednak ta krótkometrażowa animacja powstała w studiu nie roszczącym sobie żadnych pretensji do kultury elitarnej – tym samym, które nieco później przeniosło na ekran przygody Popeye’a i Supermana. Mowa oczywiście o Fleischer Studios.

Przyjmując metaforę z jedynej powieści Maxa Fleischera, Noah’s shoes (Buty Noego, 1944), w której autor porównuje się do biblijnego konstruktora, a swoje studio do jego arki, można by stwierdzić, że lata 20. były okresem mozolnego budowania statku, a lata 30. jego stopniowego tonięcia. Do szczytu popularności na przełomie dekad doprowadziły Fleischer Studios prekursorskie rozwiązania techniczne i nieokiełznana fantazja twórców, do upadku nieumiejętność dostosowania się do nowej rzeczywistości w epoce kodeksu produkcyjnego i długometrażowych filmów animowanych w kolorze. Ale zacznijmy od początku.

Bracia Max (1883-1972) i Dave Fleischer (1894-1979), synowie żydowskiego imigranta z Wiednia osiadłego w Nowym Jorku, założyli swoje studio w 1921 roku pod nazwą Out of the Inkwell Films. Mogli sobie na to pozwolić dzięki sukcesowi, jaki odniósł wynalazek Maxa – rotoskopia. Polegała ona na tym, że najpierw filmowano żywych aktorów, a następnie przerysowywano ich sylwetkę kadr po kadrze, zmieniając w postać animowaną. Pozwalało to po pierwsze uzyskać niespotykaną wcześniej płynność animacji, a po drugie znacząco przyspieszało proces produkcji, gdyż eliminowało pracochłonny etap rozrysowywania faz ruchu postaci. Dzięki wykorzystaniu stałych teł, na które nakładane były zmieniające się elementy oraz rotoskopii spadły koszty tworzenia filmów animowanych bez szkody dla ich jakości – krytycy i widzowie byli zachwyceni. Pierwszym bohaterem studia był Klaun Koko, któremu ruchów i sylwetki użyczył Dave filmowany przez Maxa w stroju cyrkowym. Koko był głównym bohaterem serii Out of the Inkwell (1918-1929). Większość należących do niej filmów łączyła animację poklatkową i rysunkową z tradycyjnymi zdjęciami i wykorzystywała motyw buntu postaci przeciw swemu stwórcy – rysownikowi.

1Mickey jako wredny sprawca nieszczęść Bimbo – czyżby mała złośliwość wobec największego konkurenta Fleischer Studios?

Już w 1924 Fleischerowie zaczęli eksperymentować z dźwiękiem. Seria Song Car-Tunes (1924-1927) była czymś na kształt wczesnego karaoke. Na ekranie pojawiał się tekst piosenki, a skacząca kulka wyznaczała rytm przemieszczając się z sylaby na sylabę. Początkowo akompaniament zapewniali kinowi grajkowie, jednak już w 1926 pojawiły się pierwsze w pełni udźwiękowione kreskówki. Twórcy zastosowali w nich metodę rejestracji dźwięku Lee DeForesta, która wkrótce w udoskonalonej wersji miała się stać standardem w produkcji filmów. Zdecydowanie wyprzedzili więc Śpiewaka jazzbandu (1927), w którym posłużono się gramofonem zsynchronizowanym z projektorem.

Fleischerowie doskonale odnaleźli się w sytuacji po przełomie dźwiękowym, kontynuując produkcję filmów w konwencji ekranowych piosenek w serii pod nazwą Screen Songs (1929-1938). Swoje studio przemianowali na dumnie brzmiące Fleischer Studios. Jednak czując zagrożenie ze strony zdobywającego coraz większą sławę Walta Disneya, bracia postanowili stworzyć nową serię, w której bohaterowie robiliby coś więcej niż tylko tańczyli w rytm podskakującej piłki. Tak powstał cykl Talkartoons (1929-1932), w którym w pełni objawił się oryginalny styl studia, fantazja i bezpretensjonalność w konstruowaniu fabuły oraz bohaterowie dalecy od ugrzecznionych postaci z kreskówek Disneya. Było to po części wynikiem pojawienia się nowych współpracowników. Do Maxa i Dave’a dołączył trzeci z braci Fleischer, Lou, który został kierownikiem działu muzycznego oraz animator Grim Natwick, twórca najsłynniejszej postaci studia z jego złotego okresu, Betty Boob.

3Doświadczenie bliskości śmierci jako jedna z prób, przez które musi przejść adept, by dołączyć do sekty?

Dzięki Betty w kreskówach Fleischerów pojawiła się dawka erotyzmu, wcale zresztą nieskrywana. Jej spódniczka mini, podniesiony biust i podwiązka zawsze widoczna na jednej nodze były karykaturalnym obrazem bujnej seksualności lat 20. i wczesnych 30. W przygodach towarzyszył Betty między innymi Koko, który powrócił po okresie nieobecności na ekranach, oraz pies Bimbo, którego imię było slangowym określeniem osoby niezbyt inteligentnej. Niektóre filmy z serii do dziś zadziwiają absurdalnymi pomysłami, których nie powstydzili by się surrealiści i klimatem rodem z dzieł ekspresjonistów. Bimbo’s Initiation jest być może najbardziej mrocznym i dezorientującym z nich.

Tytułowy bohater idzie ulicą beztrosko pogwizdując. Studzienki kanalizacyjne pojawiające się co chwila nie sprawiają wrażenia stabilnych, zwiastują niebezpieczeństwo. I rzeczywiście – nierozważny Bimbo wpada do jednej z nich, odsłoniętej. Pokrywa natychmiast zostaje przywrócona na miejsce i zamknięta na kłódkę przez mysz łudząco podobną do Myszki Miki. Niczym bohaterowie Kafki Bimbo zostaje nagle wyrwany z normalnego życia i zmuszony do zmierzenia się z czymś niezrozumiałym i potężniejszym od niego. Spada do świata podziemnego. Tam spotyka grupę członków tajnej organizacji z zasłoniętymi twarzami i świeczkami na głowach. Chcą, by Bimbo przystąpił do ich stowarzyszenia, jednak on za każdym razem na pytanie czy chcesz być członkiem?  stanowczo odpowiada nie!. By zmienił zdanie poddawany jest kolejnym fizycznym i psychicznym torturom. Mamiony fałszywym wyjściem uderza głową w mur. Ożywiony pokój próbuje nabić go na ostrze noża. Rower, na którym próbuje jechać, jest połączony z mechanizmem do dawania klapsów. By ukoić ból wiadomej części ciała bohater wskakuje do basenu, w którym jeszcze przed chwilą pływały ryby, jednak okazuje się, że woda w międzyczasie w tajemniczy sposób zmieniła się w lód. Zza drzwi wychyla się nagle Betty Boob kusząc Bimbo słowami wejdź do środka, duży chłopcze. Gdy ten ochoczo podąża za nią okazuje się, że za jednymi drzwiami są kolejne, mniejsze, za tymi następne i następne. Gdy wreszcie dociera do ostatnich, wydobywa się z nich coś w rodzaju ożywionego przewodu wentylacyjnego i połyka go. W tym momencie akcja nabiera szaleńczego tempa, bogu ducha winny piesek rozpaczliwie ucieka przed kolejnymi ostrzami próbującymi przerobić go na rąbankę. Wreszcie jego koszmar się kończy, ponownie trafia on przed oblicze przywódcy sekty. Jednak ten zrzuca swe przebranie i okazuje się być… Betty z miejsca rozpoczynającą erotyczny taniec. Tym razem na pytanie czy chcesz być członkiem? Bimbo ochoczo odpowiada tak!. Pozostali członkowie grupy również zdejmują kostiumy ujawniając, że w istocie są klonami Betty. Rozpoczyna się radosny, finałowy taniec z wymachiwaniem nogami i klepaniem się po tyłkach.

4Żadna z dróg nie wygląda szczególnie zachęcająco…

Tajemniczość i niejednoznaczność Bimbo’s Initiation sprawia, że ilość możliwych interpretacji tego filmu jest ogromna. Być może jest to historia o dojrzewaniu głównego bohatera, któremu dziecinna beztroska zostaje odebrana w momencie, w którym odkrywa okrucieństwo świata i własną seksualność? Albo prekursorska wobec egzystencjalizmu opowieść o wrzuconej w absurd istnienia jednostce ludzkiej, kierującej się w życiu przede wszystkim lękiem przed śmiercią i popędem płciowym? Zwolennicy teorii spiskowych doszukują się w Bimbo’s Initiation symboliki masońskiej i okultystycznej. Kolejne tortury, jakim poddawany jest bohater, miałyby symbolizować próby, przez które musi przejść adept, by zostać zaakceptowanym przez sektę. W tej interpretacji świeczki na głowach członków grupy oznaczają iluminację, wewnętrzne oświecenie. Kolczasty blok wiszący nad głową bohatera odpowiada doświadczeniu bliskości śmierci, a scena, w której Bimbo widzi własny cień z obciętą głową, jest nauką o iluzorycznej naturze świata materialnego. Optymistyczny finał głosi, że inicjacja do tajnej społeczności może być trudna, ale warta zachodu, gdyż bycie jej członkiem przynosi wiele korzyści. Z kolei w ujęciu psychoanalitycznym film obrazuje proces pokonywania przez mężczyznę strachu przed kobietą. W tej interpretacji ostrza, przed którymi ucieka bohater tuż po pierwszym spotkaniu z Betty są oczywiście symbolem lęku przed kastracją.

5Nadzieje na koniec koszmaru okazują się płonne.

Czy twórcy myśleli o którymkolwiek z tych znaczeń podczas tworzenia Bimbo’s Initiation? W przeciwieństwie do kreskówek Disneya filmy braci Fleischer często nie miały nawet scenariusza. Animatorzy rysując improwizowali, na bieżąco wymyślali kolejne gagi, nie przejmując się zbytnio ciągami przyczynowo – skutkowymi ani jakimkolwiek poczuciem logiki. Pointa ani morał nie miały większego znaczenia, ważne było dzianie się. Z jednej strony zbliżało to filmy Fleischer Studios do sztuki jarmarcznej, w której rozrywka była ważniejsza niż przekaz. Z drugiej sposób produkcji tych kreskówek przywodzi na myśl surrealistyczny postulat twórczości automatycznej, uwolnienia wyobraźni twórcy od jakichkolwiek reguł i norm. Może twórczość braci Fleischer jest więc wyjątkowym przykładem doskonałego zespolenia jarmarcznej rozrywki z awangardą, nawet jeśli sami autorzy sobie tego nie uświadamiali?

6Ucieczka przed toporami jako zobrazowanie lęku przed kastracją?

Z luźnego sposobu pracy nad filmami wynika także problem autorstwa kreskówek studia. O ile rola Maxa jako producenta jest niepodważalna, o tyle nie należy wierzyć czołówkom przypisującym reżyserię każdego filmu wyprodukowanego przez Fleischer Studios Dave’owi. Raczej nadzorował on produkcję, czasem wymyślał gagi, koordynował muzykę i efekty dźwiękowe, a faktycznymi reżyserami byli zazwyczaj główni animatorzy. Wynikało to po części z tego, że pojęcie reżyserii w filmie animowanym było wówczas jeszcze dosyć mętne. Gdy kreskówki Fleischerów były po latach sprzedawane stacjom telewizyjnym, oryginalne czołówki zostały wycięte. Z tego powodu nie wiemy dziś kim byli główni animatorzy, a więc i faktyczni reżyserzy, sporej części filmów studia, w tym Bimbo’s Initiation.

Wprowadzenie w 1934 roku Kodeksu Haysa skutkujące poważną cenzurą obyczajową w Hollywood było dla Fleischer Studios początkiem końca. Bohaterowie studia z Betty Boop na czele musieli wygrzecznieć, przez co stracili swoją specyfikę i oryginalność. Z nastaniem ery kolorowej animacji filmy Fleischerów coraz bardziej upodabniały się do kreskówek Disneya. Ostatnim mocnym akordem w dziejach studia była seria o przygodach marynarza Popeye’a, która odniosła ogromny komercyjny sukces. Wciąż zachowywała ona szaleńcze tempo akcji typowe dla ich najlepszych produkcji, ale brakowało jej ich wieloznaczności i perwersyjnej atmosfery.

7Ekspresjonistyczne inspiracje – ucieczka przed własnym cieniem.

Fleischerowie na daremno próbowali dotrzymać kroku święcącemu kolejne triumfy Disneyowi. Pełnometrażowe Podróże Guliwera (Gulliver’s Travels, 1939) nie dorównywały Królewnie Śnieżce (Snow White and the Seven Dwarfs, 1937), którą naśladowały. Poniosły komercyjną oraz artystyczną porażkę. Ratunkiem miała być radykalna zmiana konwencji – seria Superman (1941-1942) w niczym nie przypominała wcześniejszych produkcji studia. Dziś to klasyka science fiction, choć przesiąknięta kiczem. Wówczas nie zdołała wyciągnąć braci z tarapatów. Ostatnim wspólnym przedsięwzięciem Maxa i Dave’a był pełnometrażowy film Pan Świerszcz jedzie do miasta (Mr Bug Goes to Town, 1941), podczas produkcji którego śmiertelnie się pokłócili. Wytwórnia Paramount, u której bracia byli zadłużeni, wykorzystała sytuację, by przejąć ich studio i przemianować je na Famous Studios. Fleischerowie musieli szukać nowego zajęcia.

8Wszystko dobre, co się dobrze kończy. A co stadko Betty Boop, to nie jedna.

Max przez jakiś czas pracował dla innych wytwórni, by pod koniec lat 60. przejść na emeryturę. Już nigdy nie pogodził się z Dave’m, ale za to zaprzyjaźnił się z Disneyem, który zaprosił go na spotkanie z byłymi pracownikami Fleischer Studios, teraz pracującymi dla niego. Zmarł zapomniany w wieku 88 lat. Kilka lat po jego śmierci filmy Fleischerów doczekały się ponownego odkrycia i uzyskały status dzieł kultowych, czemu trudno się dziwić, biorąc pod uwagę ich absurdalny humor i transgresyjny charakter. Ich renesans trwa do dzisiaj, a Betty Boop odzyskała swój wyzywający wizerunek i stała się posiadaczką oficjalnych profili na facebooku i twitterze.

Łukasz Kolender

Wszystkie kadry pochodzą z filmu Bimbo’s Initiation (1931, reż. Dave Fleischer)
Podczas pisania artykułu korzystałem między innymi z książki Marcina Giżyckiego Nie tylko Disney. Rzecz o filmie animowanym.
Duża część filmów Fleischer Studios (w tym wszystkie kreskówki z serii Talkartoons) znajduje się w domenie publicznej.