Bogactwo kulturowego smaku

Ratatuj - kadr

Iga Łomanowska

Bogactwo kulturowego smaku

 

Ratatuj Brada Birda – animacja, która w 2006 roku opuściła kuźnię Pixara – to niezmiernie interesujący film. Nie dlatego, że prócz wdzięcznej rozrywki w duchu disneyowskich bajek oferuje mądrą refleksję, ale dlatego, że czerpie garściami z kultury europejskiej, a z jej elementów, motywów i symboli reżyser tka niezwykłą opowieść gdzieś obok głównej linii fabularnej filmu. W tej opowieści głównym bohaterem jest krytyk kulinarny Anton Ego, który będzie miał okazję przekonać się na własnym języku czym jest potęga smaku.

430308-vlcsnap_00005Od początku filmu wokół Ego budowana jest posępna aura. Choć pojawia się na ekranie raptem kilka razy, zawsze pozostawia niezatarte wrażenie. Fizjonomia bohatera jest bowiem mroczna, a sposób bycia wyniosły i zimny. Mężczyzna raczej sunie po ziemi, niż idzie, przez co przypomina przerażającą zjawę. Status ontologiczny krytyka może zresztą budzić wątpliwości ze względu na wyraźną inspirację animatorów postaciami wampirów, ze szczególnym uwzględnieniem Drakuli w wykonaniu Maxa Schrecka (Nosferatu – symfonia grozy, reż. Friedrich Wilhelm Murnau, 1922). Najlepiej uwidacznia to scena, w której do gabinetu bohatera wchodzi sekretarz, by przekazać chlebodawcy zaskakującą wieść: wyszydzona przez krytyka restauracja Gusteau znowu stała się modna. W pierwszym kadrze widać wówczas ogromny, stylizowany na renesansowy, obraz prezentujący anemiczną postać Ego trzymającego kieliszek wina w bladej, kościstej dłoni. Kamera oddala się ukazując plecy krytyka, zajętego pisaniem na maszynie, której kształt do złudzenia przypomina ludzką czaszkę. Zalękniony sekretarz wchodzi do wysokiego pokoju w kolorze bordo, który, jak się okazuje, ma formę trumny, i wyraźnie przerażony przekazuje pracodawcy osobliwą nowinę. Cała ta scena ma burtonowską stylistykę, w której doskonale wyraża się charakter wzbudzającego postrach jegomościa o wampirycznej powierzchowności.

ego_xlg

Anton Ego, krytyk kulinarny

Krytyk z właściwym sobie sarkazmem rzuca gastronomiczne wyzwanie młodemu kucharzowi, „licząc na kulinarne objawienie”. Spodziewa się przeciętnego dania, jakież więc będzie jego zdumienie, kiedy dzięki przygotowanej potrawie przeżyje wewnętrzną przemianę, komunikując się, po raz pierwszy od wielu lat, ze swoimi emocjami. Ten wątek w filmie ewokuje niezwykle rzadko wykorzystywany (a przecież tak wdzięczny) motyw potrawy, która wyzwala dawno zapomniane emocje, przywołuje obrazy pogrzebane w pamięci i przenosi jedzącego w czasy i miejsca dawno minione. Za zjawisko to odpowiada tak zwana pamięć węchowa i smakowa: identyfikacja stanów emocjonalnych, wydarzeń czy miejsc z konkretnymi smakami i zapachami zostaje niejako zakodowana w mózgu i może zostać przywołana nawet po wielu latach. Doznania Ego mają więc stricte biologiczne wytłumaczenie, chociaż ich nazwa jest bardzo literacka – to efekt Prousta. Rzeczywiście przeżycia krytyka przypominają doświadczenie bohatera W poszukiwaniu straconego czasu, jedzącego magdalenkę zamoczoną w herbacie: „(…) w tej samej chwili, kiedy łyk pomieszany z okruchami ciasta dotknął mego podniebienia, zadrżałem, czując, że się we mnie dzieje coś niezwykłego. (…) Z pewnością to, co we mnie drga w ten sposób, to musi być obraz, wspomnienie wzrokowe, które, skojarzone ze smakiem magdalenki, próbuje iść za nim aż do mnie. (…) I nagle wspomnienie zjawiło się. Ten smak to była magdalenka cioci Leonii. (…) wszystkie kwiaty z naszego ogrodu i z parku pana Swann i lilie z Vivonne, i prości ludzie ze wsi (…), wszystko to, przybrawszy kształt i trwałość, wyszło – miasto i ogrody – z mojej filiżanki herbaty”.

Posiłek, który szczurek Remy przygotowuje dla krytyka jest wydarzeniem niezwykłym tak w obrębie świata przedstawionego, jak na obszarze kultury w ogóle. Karze bowiem odbiorcy zastanowić się nad tym, jakie kryteria musi spełniać akt spożywania pokarmów i jakie atrybuty musi posiadać – materialne i aksjologiczne – by uznać go za ucztę. W Ratatuju skromna, jednodaniowa kolacja staje się wspaniałą biesiadą ze względu na głębokie i wielopłaszczyznowe oddziaływanie na jej uczestnika. Kanon uczty wyznacza w zachodniej kulturze grecki sympozjon zobrazowany przez Platona jako wydarzenie grupowe, którego uczestnicy jedząc, pijąc i dyskutując konstytuują swoją wspólnotę. Tak więc obecność przynajmniej dwóch gości przy stole wydaje się konieczna. Jeśli jednak przenieść rozważania z poziomu formalnego na poziom semantyczny, okaże się, że kolacja zjedzona przez Ego jest ucztą najprawdziwszą, ma bowiem moc ustanawiania wspólnoty, ale w sensie głębszym. Dzięki nagłemu wspomnieniu z dzieciństwa, powodującemu wielkie wzruszenie, Ego jednoczy się z całym światem, ze wszystkimi ludźmi i staje się ponownie częścią tej największej wspólnoty.

Biesiadowanie pełni także funkcje rozrywkowe. W pewnym stopniu jest powiązane z tradycją karnawału: wszak podczas uczty biesiadnicy znajdują się w uniwersum wyodrębnionym z codziennej rzeczywistości, gdzie część powszechnych wzorców zachowania ulega unieważnieniu. Najróżniejsze wydarzenia towarzyszące posiłkowi: śpiewy, tańce, wystąpienia, zabawy intensyfikują odczucie tzw. „chwilowej Arkadii”. Kolacji Ego nie towarzyszyły występy żonglerów, recytacje, czy popisy tancerek, a jednak stan, w jakim znalazł się bohater, najtrafniej oddaje właśnie to sformułowanie. Gdy na stoliku krytyka pojawia się danie i pierwszy kęs trafia do jego ust, w realnej rzeczywistości tworzy się wyłom, powstaje przestrzeń pozaempiryczna, która w kategoriach religijnych zostałaby określona jako „święty bezczas”. Istnieje w niej tylko Ego powracający do Arkadii – mitycznej krainy dzieciństwa – a jednocześnie, w rozerwanej przez wspomnienie rzeczywistości, tworzy się owa „chwilowa Arkadia”. W kilkusekundowej scenie zawarte zostało całe bogactwo jego przeżyć wraz z ich gwałtownością i intensywnością. Ego wkłada do ust porcję warzyw i nagle w jego szeroko otwartych oczach zwężają się źrenice, a dzięki zabiegowi szybko oddalającej się kamery cięcie montażowe jest niemal niezauważalne. Oto na progu wiejskiego domku staje mały, zapłakany chłopiec z podrapanymi kolanami. Matka spogląda na niego czule, głaszcze po policzku i podaje talerz z parującym ratatouille. Kilkuletni Ego bierze pierwszy kęs i uśmiecha się, tak samo jak wiele lat później uśmiecha się wzruszony starszy pan, który przypomniał sobie, że był kiedyś dzieckiem.

Anton Ego to postać bardzo złożona, gdyż cechuje go pewna ambiwalencja. Skoro został krytykiem kulinarnym, musi być człowiekiem wrażliwym na sensualne aspekty egzystencji, musi czerpać przyjemność z jedzenia, tymczasem jest zaprzeczeniem cech, jakie skłonni jesteśmy przypisać znawcy kuchni. XVIII-wieczny gastronom Anthelme Brillat-Savarin w dziełku Fizjologia smaku albo Medytacje o gastronomii doskonałej tak opisał wygląd smakosza: „Smakosze z przeznaczenia są na ogół średniego wzrostu; twarz mają okrągłą albo kwadratową, oczy błyszczące, czoło małe, nos krótki, usta mięsiste i zaokrąglony podbródek”. Można by pomyśleć, że animatorzy Ratatuja postawili sobie za cel stworzenie postaci o wyglądzie będącym dokładną odwrotnością przywołanego opisu. Mężczyznę o aparycji Egona francuski gastronom bez zastanowienia umieściłby w kategorii osób pozbawionych wrażliwości smakowej: „Ci, na odwrót, którym natura odmówiła zdolności smakowych, mają twarz, oczy i nos długie; jakiegokolwiek będą wzrostu, w ich postaci jest coś wydłużonego. Włosy mają czarne i gładkie i przede wszystkim brak im tuszy: to oni wymyślili obcisłe pantalony”. Uczta przygotowana przez Remy’ego uwalnia w zobojętniałym na świat mężczyźnie zdolność odczuwania: smaku, piękna, życia, wyrywając go z estetycznej apatii i dając chwilę wielkiego szczęścia. Tym szczęściem jest dla niego żywe wspomnienie błogiej chwili z dzieciństwa, uśmiechu matki, zapachu domu, wyzwolone dzięki niedocenianej potędze smaku. Jak to pięknie ujął Proust: „Ale kiedy, po śmierci osób, po zniszczeniu rzeczy, z dawnej przeszłości nic nie istnieje, wówczas jedynie zapach i smak, wątlejsze, ale żywsze (…) dźwigają niestrudzenie na swojej znikomej kropelce olbrzymią budowlę wspomnienia”.