Dziesięć wspaniałych
Dziesięć wspaniałych to nowa milimetrowa rubryka – co dwa miesiące w każdym numerze będziemy przedstawiać nasz prywatny redakcyjny ranking dziesięciu najlepszych filmów związanych z tematem numeru. Tym razem więc są to filmy o końcu świata.
Zamieszczone tu zestawienie może na pierwszy rzut oka dziwić. Czy już pierwsze miejsce nie jest dość kontrowersyjne? Ale przecież czy koniec świata zawsze musi oznaczać globalną katastrofę? Przyjęta przez nas perspektywa jest szeroka – dla wielu z nas bardziej przejmujące od płonących miast i zamarzających kontynentów okazały się być filmowe końce i upadki jednostek, zmierzchy pięknych epok, zanikanie kultur i społeczności, wreszcie – wielkie wojny oraz śmierć. Zapewniamy jednak, że żaden z proponowanych filmów nie znalazł się na liście przypadkiem – obecność każdego staramy się uzasadnić kilkoma słowami komentarza.
Niezależnie jednak od tego czy nasze argumenty przypadną Wam do gustu czy nie – wszystkie zaproponowane tu filmy są warte uwagi i poznania. Dlatego też (oczywiście po lekturze najnowszego numeru „16 milimetrów”) zachęcamy do zorganizowania sobie samodzielnych dziesięciu wspaniałych seansów.
- Kabaret (Bob Fosse, 1972)
- Podziemny krąg (Fight Club) (David Fincher, 1999)
- Siódmy kontynent (Michael Haneke, 1989)
- Melancholia (Lars von Trier, 2011)
- Dr Strangelove, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombę (Stanley Kubrick, 1964)
- Donnie Darko (Richard Kelly, 2001)
- Zmierzch bogów (Luchino Visconti, 1969)
- Sanatorium pod Klepsydrą (Wojciech Jerzy Has, 1973)
- Czas Apokalipsy (Francis Ford Coppola, 1979)
- Koń turyński (Béla Tarr, 2011)
Finałowe ujęcie zniekształconych w krzywym zwierciadle swastyk i nazistowskich mundurów przeraża nieraz bardziej niż wszelkie filmowe kataklizmy, śnieżyce i wybuchy wulkanów. Bob Fosse sugestywnie, z typową dla siebie dbałością o szczegóły, ukazuje Berlin przełomu lat 20. i 30. – świat wolności, swobody, różnorodności, tolerancji – oraz jego powolne zanikanie – swoisty taniec śmierci wszystkich tych wartości. W każdej niemal scenie wyczuwa się wiszące nad pozorną beztroską widmo dojścia Hitlera do władzy i przyszłej wojny, która dla świata stanie się doświadczeniem apokaliptycznym.
(Anna Kurda)
Fantazja trzydziestoletnich chłopców o obwieszczanym przez szalonego anarchistę Tylera Durdena upadku ery obfitości i rozpasanej konsumpcji. Sfrustrowanym yuppies marzy się, by w post-apokaliptycznym świecie polować na jelenie na opustoszałym Times Square. Kultowy film i fundament popkultury naszego pokolenia.
(Małgorzata Pawłowska)
Michael Haneke zaczął od zagłady. Jego debiutancki film prezentuje wizję świata, który nie zasługuje na nic więcej – wszystkie sześć kontynentów zżera bezduszny konsumpcjonizm. Destrukcja wewnętrzna skutkuje zewnętrzną, a całość ukazana jest za pomocą idealnie dobranych środków – bohaterowie, charakteryzowani poprzez czynności, stale otoczeni przez produkty, prawie nie mają twarzy. Podróż na siódmy ląd wzbudza emocje, których brakuje pozostałym.
(Katarzyna Borowiec)
Lars von Trier zgrabnie łączy konwencję kina katastroficznego z filmem psychologicznym. Przedstawione przez niego zniszczenie można odbierać dosłownie, ale równie dobrze można jego dzieło traktować jako metaforę stanów psychicznych chorującej na depresję głównej bohaterki – wszakże tytułowa Melancholia to nie tylko zbliżająca się do Ziemi, zagrażająca jej, planeta, ale także historyczna, obowiązująca w medycynie początku poprzedniego wieku nazwa depresji właśnie. Tym samym całość można odczytywać jako zapis zagłady świata jednostki.
(Anna Kurda)
Dr Strangelove, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombę
Bodaj najbardziej szydercza i zabawna wizja końca świata w historii kina: ujęciom majestatycznie wzrastających chmur atomowych po wybuchu nuklearnym na tle zachodzącego słońca towarzyszy absurdalnie radosny hit Very Lynn We’ll meet again (We’ll meet again/ Don’t know where/ Don’t know when/ But I know we’ll meet again/ Some sunny day).Genialny i niepokojąco aktualny film.
(Małgorzata Pawłowska)
Niewątpliwie jeden z najlepszych filmów „dla młodzieży” – urzeka tajemniczym klimatem i zachwyca ścieżką dźwiękową, w niebanalny sposób mierząc się z tematem końca. Historia wrażliwego nastolatka stającego przed wyborem rodem z antycznych tragedii, kuszonego możliwością umierania z całym światem, przedstawiona jest w sposób jednocześnie lekki (rozważania na temat życia płciowego Smurfów są już kultowe) i poruszający. Richard Kelly nieco odstaje od pozostałych autorów dzieł z naszego rankingu, ale niewątpliwie udało mu się stworzyć wyjątkowo przekonującą wizję apokalipsy, raczej w duchu Miłosza niż świętego Jana.
(Katarzyna Borowiec)
Historia upadku pewnej rodziny będąca alegorią moralnego skarlenia i zdeprawowania Niemiec w okresie rozkwitu nazizmu. Dzieci i krewni potentata przemysłowego von Essenbecka rozpoczynają walkę o wpływy i rodzinny majątek w przededniu dojścia Hitlera do władzy. Na tle nadciągającej apokalipsy Visconti kreśli koniec epoki „bogów” i koniec człowieczeństwa w każdym z nich.
(Iga Łomanowska)
Rzeczy umierają niepostrzeżenie. Wojciech Jerzy Has wydobywa z galicyjskiego rozgardiaszu pierwiastek śmierci, a z prozy Schultza czas, który rozpada się niczym spróchniała księga. Jak twierdzą naoczni świadkowie – reżyser pozostawił ślady swoich poszukiwań na taśmie filmowej.
(Krzysztof Siwoń)
Conradowski kolonializm i nietzscheański nihilizm, Wagner i psychodeliczny rock, zapach napalmu o poranku i surferskie popisy – ten film posiada tyle elementów, że mógłby nimi obdzielić z tuzin innych produkcji i każda mogłaby być dziełem wybitnym. Coppola zebrał jednak je wszystkie w jednym epickim fresku, które Wietnam prezentuje jako doświadczenie apokaliptyczne, egzystencjalne i totalne. Brando, Duvall i Hopper gratis.
(Miłosz Stelmach)
Koń turyński to najmłodszy film na naszej liście – wszedł na ekrany w zeszłym roku, od razu zyskując miano arcydzieła współczesnego kina. Nie ulega wątpliwości, że jest to jedna z najsubtelniejszych wizji nadchodzącej apokalipsy – niedosłowna, minimalistyczna, idealnie wyważona i oddziałująca na widza z niezwykłą siłą poprzez swoją prostotę. Przepełniona codzienną rutyną historia rolnika, jego córki i umierającego konia jest w tym wypadku nośnikiem dla głębszej treści, którą jest w stanie odkryć jedynie wytrwały i niezwykle skupiony odbiorca. To także najradykalniejszy film węgierskiego mistrza, podejmującego po raz kolejny temat nadchodzącej katastrofy i zmierzchu dotychczasowego, czarno-białego, pełnego brudu świata.
(Mateusz Góra)